Czy dojrzeliśmy do zmiany?

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Czy potrzebujemy przewrotu kopernikańskiego w edukacji? To pytanie, zadawane dziś przez ludzi niemal na całym świecie, może wywoływać obawy, jak każde pytanie o rewolucję. Rodzice obawiają się o jakość wykształcenia swoich dzieci, nauczyciele o bezpieczeństwo i stabilność pracy, a decydenci – no cóż, decydenci nigdy nie lubią rewolucji. Dzieci i młodzieży prawie nikt o zdanie nie pyta.fot. Fotolia.com

A jednak przewrót kopernikański w edukacji dokonuje się na co dzień. I to w dodatku niemal bez udziału szkoły, która całkowicie i bezpowrotnie utraciła swój monopol na nauczanie. Zdecydowaną większość wiedzy i umiejętności zdobywamy dziś poza szkołą. Uczymy się przez całe życie: w rodzinie, w pracy, od przyjaciół i znajomych, w środowisku społecznym i ośrodkach kultury. Dzięki Internetowi dostęp do wiedzy wyzwolił się z więzów czasu i miejsca. Poprzez urządzenia mobilne (których używanie jest notabene zazwyczaj zakazane w szkołach) niemal bez ograniczeń korzystamy z wirtualnego repozytorium informacji o zakresie przekraczającym nasze wyobrażenia.

Nowe technologie zmieniły też sposób, w jaki zdobywamy wiedzę i kompetencje. Media społecznościowe, mikroblogi, krótkie filmy i animacje, podcasty są dziś formą komunikacji i zdobywania wiedzy znacznie powszechniejszą od czytania podręczników i wypełniania kart pracy. Pojawienie się tych narzędzi dało początek nowej generacji Internetu: Sieci 2.0, której najważniejszą cechą jest oddanie tworzenia treści w ręce użytkowników. Wikipedia, ta Encyklopedia Britannica naszych czasów, tworzona przez półformalną międzynarodową społeczność autorów i redaktorów, może być symbolem zmiany paradygmatów w sposobie powstawania wiedzy.

Zmienił się także rynek pracy. A właściwie zmienia się nieustannie. Niemal codziennie na naszych oczach znikają jedne zawody i pojawiają się zupełnie nowe.

W dłuższej perspektywie da się dostrzec ważną prawidłowość – pracownicy, których pracę da się zautomatyzować, zostaną zastąpieni przez automaty, a ich zawód zaniknie. Nie pozwala to jednak przewidzieć, jaki zawód będzie miał „wzięcie” na rynku pracy za kilka lat, ani jakich kwalifikacji będzie wymagał.

Współczesny świat dokonał gwałtownego przewrotu, ale model formalnej edukacji ciągle tkwi w okowach pruskiego reżimu, gdzie narodził się jego pierwowzór. Jego nieadekwatność do rzeczywistości najlepiej dostrzegają młodzi ludzie. Najbardziej zainteresowani, ale też najmniej słuchani. Nam, dorosłym, trudno jest oswoić się z myślą, że tak ważna i stabilna instytucja społeczna, jaką jest szkoła, mogłaby ulec zasadniczemu przeobrażeniu. Szkoła, jaką znamy, jest po prostu filarem społecznej stabilności, gwarantem okiełznania młodzieńczego buntu. Zapewne dlatego perspektywa przewrotu kopernikańskiego w edukacji formalnej podświadomie kojarzy się z przewrotem społecznym i budzi lęk.

Ta sytuacja nie jest specyficzna dla Polski – z różnym nasileniem występuje niemal na całym świecie. I różne kraje zmagają się z nią, prowadząc debatę publiczną i reformując szkołę. Fala dyskusji przetacza się również przez Polskę. W ostatnim czasie spieraliśmy się m.in. o to, czy posłać sześciolatki do szkół, o przywileje wynikające z Karty Nauczyciela, o likwidację gimnazjów i przywrócenie ośmioletniej szkoły podstawowej. Niestety, wygląda na to, że opinia publiczna zajmuje się tematami zastępczymi. Żadna z tych kwestii nie ma kluczowego znaczenia dla jakości kształcenia, dla rozwoju dzieci i młodzieży.

Co ma zatem znaczenie? I na czym miałby polegać ów przewrót kopernikański w edukacji?

Najpierw na rozszerzeniu pojęcia edukacji. Na mentalnym zburzeniu murów szkoły, spojrzeniu na proces uczenia się i rozwoju człowieka jako całości i ponownym określeniu miejsca szkoły w tym złożonym ekosystemie. Szkoły ściśle powiązanej z otoczeniem, tym lokalnym, miejscową społecznością, oraz tym globalnym, społecznością internetową. Po przewrocie szkoła powinna w sposób naturalny czerpać pełnymi garściami z ogromnego potencjału, który tkwi w jej otoczeniu. Wykorzystywać organizacje pozarządowe, biznes, zasoby przyrodnicze, uczelnie wyższe, instytucje kultury, a nawet polityków. Nie ma lepszego sposobu na przygotowanie do funkcjonowania w realnym świecie niż korzystanie z zasobów tego świata – w edukacji.

Ale to dopiero początek drogi. Bo w świecie, gdzie użytkownik w jednej chwili staje się twórcą treści, gdzie liczy się kreatywność i innowacyjność, nie można pozwolić sobie na bierność. A szkoła niestety często uczy bierności. Wciąż dominuje model odtwórczy, często pamięciowy, z tradycyjnym układem klasy, w którym stojące w rzędach ławki zwrócone są w stronę tablicy. Niekiedy elektronicznej, w duchu fałszywie pojmowanej nowoczesności. Ukryty program szkoły jest ciągle hierarchiczny, nie partnerski; transmisyjny, nie odkrywczy; oparty na negatywnej motywacji zewnętrznej, a nie wewnętrznej, pozytywnej.

Aktywny uczeń jest często zmorą nauczycieli. Rozsadza ramy typowej szkoły, utrudnia realizację programu, rozprasza innych. Z czasem większość uczniów uczy się, że aktywność nie jest postawą oczekiwaną. I wybiera życie wewnętrzne lub bierność. Jako rodzice też nie jesteśmy bez winy. Ile razy irytują nas nieustanne pytania dzieci? Ilu z nas potrafi spokojnie patrzeć, jak nasze dziecko tłucze kolejny talerz, żeby przekonać się, co się stanie po upuszczeniu talerza na podłogę i czy to samo zdarzy się przy powtórzeniu eksperymentu? Przecież mówiliśmy, że upuszczony talerz się potłucze.

Tymczasem dzieci, młodzi ludzie, mają naturalną skłonność do poznawania świata w sposób aktywny. Zadając mu pytania, stawiając hipotezy badawcze i przeprowadzając doświadczenia, żeby zweryfikować ich wynik. Naturalna metoda uczenia się jest analogiczna do tej, którą stosują naukowcy, poznając i opisując świat. Ona najlepiej uczy krytycznego myślenia i chroni przed pokusą autorytaryzmu. Pozwala uczyć się przez działanie, konstruowanie, odkrywanie i tworzenie zarówno indywidualnie, jak i w zespole. W ten sposób zdobywa się zainteresowanie uczniów, otwierające drogę do ich funkcji poznawczych.

Ten postulat przesunięcia centrum uwagi z treści nauczania na ucznia leży w istocie u podstaw przewrotu kopernikańskiego. Tak właśnie, nawiązując do słynnego sformułowania Kanta z Krytyki czystego rozumu, nazwał swój radykalny postulat przebudowy systemu kształcenia John Dewey, amerykański filozof i pedagog. W systemie zaproponowanym przez Deweya dziecko nie miało być biernym widzem, odrabiającym mechanicznie zadaną lekcję, ale aktywnie działającą osobą, skoncentrowaną na własnym rozwoju. Szkoła zaś miała stać się instytucją będącą dla dziecka źródłem radości, płynącej z uczenia się.

Ten postulat brzmi dziś bardzo idealistycznie. Tradycja szkoły opresyjnej na tyle głęboko wrosła w społeczne DNA, że trudno nam wyobrazić sobie taką przemianę. Szkoła, w której nie ma klas, tylko grupy uczniów w różnym wieku, wspieranych przez nauczycieli w realizacji projektu badawczego? Szkoła, w której uczniowie zamiast poznawać z podręcznika założenia demokracji parlamentarnej prowadzą debatę parlamentarną? Organizują manifestację za lub przeciw GMO, dzięki czemu poznają tajniki biotechnologii i jej społeczny odbiór? Odkrywają obiekty kosmiczne, konstruują roboty i w fabryce poznają tajniki produkcji samochodów nie po lekcji, ale w ramach programu szkolnego? Szkoła, której logika nie jest podporządkowana testom i egzaminom zewnętrznym, a opisowe oceny mają pomóc uczniowi w jeszcze lepszym rozwoju? Szkoła wychowująca zaangażowanych, aktywnych uczniów, którzy będą w przyszłości takimi samymi obywatelami. Aktywnymi, kreatywnymi, z poczuciem odpowiedzialności za siebie i swoje otoczenie.

A jednak to możliwe. Dowodzą tego przykłady takich oddolnych rewolucji, przewrotów kopernikańskich, które dokonują się w różnych miejscach – od wielkich miast do małych miasteczek i wsi. Lokalnie tworzone sieci powiązań, których szkoła jest ważnym uczestnikiem i podmiotem. Wielu nauczycieli dostrzega konieczność uczenia metodami aktywizującymi ucznia. Stosuje metodę projektową, metodą badawczą, dramę, z powodzeniem wykorzystuje możliwości, które daje WWW jako narzędzie – np. do obserwacji kosmosu przy pomocy teleskopów rozsianych po całej kuli ziemskiej.

Swoistym fenomenem i zarazem źródłem nadziei jest też równoległy system edukacji, powstający obok tradycyjnego: coraz gęstsza sieć centrów nauki i uniwersytetów dziecięcych, setki warsztatów edukacyjnych prowadzonych przez organizacje pozarządowe. Dzieci i młodzież, a także ludzie dorośli tłumnie korzystają z takiej formy edukacji. Uczenie się jest tam radością, a najważniejszy jest człowiek z jego indywidualną wrażliwością, kompetencjami i motywacją.

Sesja edukacyjna na VIII Kongresie Obywatelskim i niniejsza książka pokazują ogromny potencjał do dokonania przewrotu kopernikańskiego w edukacji. To, czy się powiedzie, nie zależy od mitycznych „onych” – władzy centralnej, samorządów, dyrektorów szkół, czy nauczycieli. Źródło ewentualnego sukcesu lub porażki jest w nas samych. Jeśli chcemy, żeby szkoła wychowywała nasze dzieci na aktywne, odpowiedzialne i sprawcze jednostki – pokażmy najpierw, że my, dorośli, jesteśmy wystarczająco aktywnymi, odpowiedzialnymi i sprawczymi obywatelami, żeby do tego doprowadzić.

Robert Firmhofer jest dyrektorem Centrum Nauki Kopernik, członkiem zarządu stowarzyszenia europejskich muzeów i centrów nauki Ecsite. W swojej publicznej działalności koncentruje się na komunikacji naukowej, edukacji formalnej i nieformalnej oraz ekosystemie innowacyjnym.

Niniejszy tekst ukazał się w publikacji podsumowującej wątki edukacyjne VIII Kongresu Obywatelskiego pt. „Przewrót kopernikański. Oddolnie zmieniamy polską edukację“, red. R. Firmhofer, A. Hildebrandt, seria Wolność i Solidarność nr 53, Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, dostępna na stronie www.kongresobywatelski.pl (PDF). Zapraszamy do lektury tego zbioru niezwykle aktualnych i celnych wypowiedzi na temat polskiej edukacji. 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Kasia napisał/a komentarz do Rady nietrafione i rady pożyteczne
Dyrektora, a zwłaszcza dyrektorkę, cechuje żądza władzy. Arogancja ze strony dyrektorki w moim liceu...
Jacek Ścibor napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Moim zdaniem i Maciej Sysło i Robert Raczyński mają rację - obie wypowiedzi trafiają w sedno problem...
Gość napisał/a komentarz do Na zastępstwach
W punkt.
Ppp napisał/a komentarz do Czas na szkołę doceniania
Pytanie podstawowe: PO CO oceniać? Większość ocen, z jakimi się w życiu spotkałem, nie miało żadnego...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W żaden sposób nie negowałem potrzeby, czy wręcz obowiązku kształcenia nauczycieli. Niestety, kontyn...
Generalnie i co do zasady ok. 30% ocen jest PRZYPADKOWYCH - częściowo Pani opisała, dlaczego. Jeśli ...
Maciej Sysło napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W odpowiedzi na sarkastyczny ton wypowiedzi Pana Roberta mam jednak propozycję. Jednym z obowiązków ...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Jeśli pominąć ideologiczne ozdobniki, problem z brakiem nauczycieli wynika z faktu, że wiedza przest...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie