Czy moje lub każdego innego wykładowcy wypalenie zawodowe może udzielić się studentom? Może, tak jak zapał i entuzjazm. Bo emocje się przenoszą, także językiem ciała. Od czego zależy entuzjazm, zapał czy rezygnacja i wypalenie zawodowe? Jest zapewne wiele różnych czynników, tych wewnątrz instancjonalnych i zewnętrznych. Także osobistych. Nie na wszystkie mamy wpływ.
Coś idzie nie tak, coś się zmieniło. Dlaczego? Czy studiują gorsi studenci (jak z różnych ust można usłyszeć), czy też sytuacja się zmieniła (co też jest często artykułowane)? Czy to rezonuje apatia i brak entuzjazmu kadry? A to się udziela studentom. Uśmiech też jest zaraźliwy tak jak uwidaczniająca się apatia oraz zniechęcenie. Zatem ważny jest stan ducha i dobrostan nauczyciela w szkole czy nauczyciela akademickiego. Same sale dydaktyczne i mikroskopy nie wystarczą do tworzenia dobrej jakości. Ważne jest samopoczucie, poczucie tożsamości, identyfikacji i chęci do pracy.
Zadbać o entuzjazm i dobrostan nauczycieli. By poczuli misję. Można to czynić przez klimat współpracy i relacji międzyludzkich.
A może coś złego dzieje się w całym społeczeństwie? I to wpływa także na samopoczucie nauczycieli w szkołach i akademików na uniwersytetach?
Z zajęciami nie idzie tak jak kiedyś. Mimo że próbuję zmieniać i wprowadzać nowe treści, nowe metody, nowe formy przekazywania wiedzy i tworzenia warunków do uczenia się. To nie wystarcza. Albo zmiany są za szybkie i za głębokie albo przyczyn jest wiele i część z nich nie jest ode mnie zależna.
Pozostać przy starym podającym stylu? Bo to dawniej się sprawdziło? Ale przecież zmieniamy, bo przestało działać. I nie wiemy dlaczego… Bo za mało o tym rozmawiamy, za mało poszukujemy. Te dyskusje toczą się gdzieś na marginesie, w grupach rozproszonych.
A może to efekt upływu lat i starzenia się osobniczego? Więcej gderania, bo w populacji więcej starszych osób a nie młodych? Efekt starczego gderania i starości czy też efekt wypalenia zawodowego? Potrzeba młodzieńczego entuzjazmu? Albo jakiegokolwiek entuzjazmu, bo przecież i u młodych go brakuje. Ale tego entuzjazmu i ciekawości nie widać wśród studentów. Bo są mniej liczni? Może zawsze tak było, tylko było więcej studentów i większy feedback dostawialiśmy od tych aktywnych i zaangażowanych, uśmiechniętych. Przy ogólnej spadku liczby studentów i tych brakuje, jest mniej. Stad brak wsparcia i motywacji do działania. Samonapędzający się system sprzężenia ujemnego.
Ciągle brakuje mi wewnątrz uniwersyteckich dyskusji o jakości kształcenia, o przyczynach, o wartościach i o misji. Rozdźwięk między wyobrażonym ideałem uniwersytetu a skrzecząca codziennością.
Człowiek potrzebuje sensu. I ciągle go poszukujemy. Mimo upływu lat. Mimo zmieniającego się szybko i rozlegle świata społecznego i przyrodniczego.
Wracam do swoich poszukiwań i przyczyny, że nie jest tak, jak być powinno i jak być może. By nie czuć się jak stara fajerka, powieszona na płocie. Już zbędna, lecz jeszcze przedstawiająca jakąś wartość.
Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com. Licencja CC-BY.