Edukacja medialna i wychowanie fizyczne? Połączenie egzotyczne. Ale skoro MEN proponował mariaż wychowania do mediów i plastyki, co nie było wcale bezsensownym pomysłem, dlaczego nie szukać innych kierunków łączenia mediów i zajęć szkolnych. Zwłaszcza, że co do wychowania fizycznego są pewne przesłanki za, a to dzięki powszechnie dostępnym urządzeniom GPS.
Dzieci przywiązane do komputerów i telewizorów nie potrafią bawić się na ulicy. Nareszcie szkoła i koniec wakacji. Wreszcie można odpocząć od kompa – wyznał mi pewien gimnazjalista. No, tak. Zanim wybudujemy super stadiony, pływalnie i skate parki, długo komputer, gry on-line i telewizja będą dużo bardziej atrakcyjną propozycją spędzania wolnego czasu dla naszych dzieci. Ostatnio przypomina o tym serial BBC „Is TV Bad for my Kids?”, emitowany w TVP 2, w czwartki przed północą. Wspomniany serial jest opisem eksperymentu naukowego, w którym rodzinom zabrano odbiorniki i konsole. W ruch poszły gry planszowe, wróciły rozmowy przy kolacji, a dzieci zajęły się sportem. Asceza medialna zawsze przynosi podobne skutki wzrostu aktywności rodzinnej, ale możemy szukać także nowych rozwiązań. Trzeba dzieciaki zająć zabawą, która przypomina nasze dzieciństwo, ale pokazać też możliwości łączenia gier wirtualnych i realnych.
Jak się okazuje zabawy w realnym świecie wspomagane komputerowo są znane co najmniej od kilku lat, również w Polsce. Skuteczną formą łączenia ulicznych podchodów i zabawy w poszukiwanie skarbów z wirtualem jest Geocaching.
Zgodnie z opisem na stronie polskich miłośników gier wirtualno-realnych (OpenCaching.pl): Geocaching to zabawa wymyślona przez użytkowników GPS'ów. Jeden z nich chowa przedmioty w wodoszczelnej skrzynce zapisuje jego współrzędne wskazane przez GPS i podaje info o ukryciu innym pisząc jej namiary na takich stronach jak ta, na której teraz jesteś. I wtedy następuje burza mózgów: wszyscy sprawdzają lokalizację schowanego przedmiotu, odczytują współrzędne, sprawdzają je na mapie, zakładają plecaki, ubierają kalosze, biorą latarki w dłoń i pędzą na poszukiwanie skrzynki geocache. A co jak już znajdą? Otwierają skrzynkę wyjmują z niej niespodziankę przeznaczoną tylko dla nich i wkładają nową od siebie. Co to będzie zależy tylko od nich samych. Oprócz tego w każdej skrzynce znajduje się dziennik skrzynki, do którego trzeba się wpisać na pamiątkę. Nie martwcie się jeśli zapomnicie czegoś do pisania. W każdej skrzynce jest ołówek zostawiony przez poprzednika.
Można przewidywać, że cyberprzestrzeń będzie integrować się z przestrzenią rzeczywistą. Co oznacza, że monitory, informacje, gry i rozrywki będą coraz częściej dostępne na ulicy. Nie trzeba domowych komputerów. WiFi stanie się wszechobecnym eterem informacyjnym. Wychodząc z domu znajdziecie się w świecie zintegrowanym z cyberprzestrzenią. To wszystko dobrze wróży. Dzieciaki wybiegną na ulice, pograć w gry komputerowe. To otwiera również nowy rynek usług informatycznych. Zyska na tym kultura medialna i fizyczna naszych dzieci.
PNotka o autorze: Dr Piotr Drzewiecki, adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Dziennikarz, specjalista ds. edukacji medialnej. Prowadzi internetowy serwis o wychowaniu do mediów Press Cafe.
Jak się okazuje zabawy w realnym świecie wspomagane komputerowo są znane co najmniej od kilku lat, również w Polsce. Skuteczną formą łączenia ulicznych podchodów i zabawy w poszukiwanie skarbów z wirtualem jest Geocaching.
Zgodnie z opisem na stronie polskich miłośników gier wirtualno-realnych (OpenCaching.pl): Geocaching to zabawa wymyślona przez użytkowników GPS'ów. Jeden z nich chowa przedmioty w wodoszczelnej skrzynce zapisuje jego współrzędne wskazane przez GPS i podaje info o ukryciu innym pisząc jej namiary na takich stronach jak ta, na której teraz jesteś. I wtedy następuje burza mózgów: wszyscy sprawdzają lokalizację schowanego przedmiotu, odczytują współrzędne, sprawdzają je na mapie, zakładają plecaki, ubierają kalosze, biorą latarki w dłoń i pędzą na poszukiwanie skrzynki geocache. A co jak już znajdą? Otwierają skrzynkę wyjmują z niej niespodziankę przeznaczoną tylko dla nich i wkładają nową od siebie. Co to będzie zależy tylko od nich samych. Oprócz tego w każdej skrzynce znajduje się dziennik skrzynki, do którego trzeba się wpisać na pamiątkę. Nie martwcie się jeśli zapomnicie czegoś do pisania. W każdej skrzynce jest ołówek zostawiony przez poprzednika.
Można przewidywać, że cyberprzestrzeń będzie integrować się z przestrzenią rzeczywistą. Co oznacza, że monitory, informacje, gry i rozrywki będą coraz częściej dostępne na ulicy. Nie trzeba domowych komputerów. WiFi stanie się wszechobecnym eterem informacyjnym. Wychodząc z domu znajdziecie się w świecie zintegrowanym z cyberprzestrzenią. To wszystko dobrze wróży. Dzieciaki wybiegną na ulice, pograć w gry komputerowe. To otwiera również nowy rynek usług informatycznych. Zyska na tym kultura medialna i fizyczna naszych dzieci.
PNotka o autorze: Dr Piotr Drzewiecki, adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Dziennikarz, specjalista ds. edukacji medialnej. Prowadzi internetowy serwis o wychowaniu do mediów Press Cafe.