Muzeum Archeologiczne w Gdańsku kusi turystów wiernie odtworzoną uliczką hanzeatycką, dzięki której zwiedzający mogą zobaczyć (a nawet powąchać) życie w średniowiecznym mieście. Nareszcie polskie muzea dostrzegają, że zwykłe gabloty i znudzone panie pilnujące eksponatów nie przyciągają już nikogo oprócz organizowanych na siłę wycieczek szkolnych.
Uliczkę można podziwiać od początku wakacji w spichlerzu Błękitny Bałwanek. Jest to fragment średniowiecznego Gdańska z lat 1320–1450, który został zrekonstruowany tak, żeby jak najbardziej realnie oddać życie mieszczan z tego okresu. Odwiedzić można między innymi karczmę, łaźnię oraz wnętrze typowego domu wraz z jego mieszkańcami. Wszystkie szczegóły wystawy konsultowane były z ekspertami, również odgłosy oraz zapachy, które są dodatkowymi jej elementami. Zarówno gwar ulicy, jak i wszelka woń, którą mogą poczuć zwiedzający jest zgodna ze średniowiecznymi realiami, choć nie zawsze jest przyjemna. Można poczuć zarówno aromat ziół, jak i zepsutej ryby, albo wyprawianej skóry.
Również mieszkańcy uliczki są jak najbardziej autentyczni – osiemnaście postaci zrekonstruowano na podstawie odnalezionych szkieletów średniowiecznych Gdańszczan, po długoletnich badaniach wykonanych przez antropologa - Aleksandrę Pudło i paleopatologa - Judytę Gladykowską-Rzeczycką. Rekonstrukcje twarzy robiły dwa zespoły: antropolodzy z Wrocławia i antropolodzy wspólnie z medykami z Zakładu Medycyny Sądowej w Szczecinie. Wywiadu na ten temat udzielił dziennikowi Polska dyrektor muzeum Henryk Paner: „Przeprowadziliśmy szczegółowe studia na temat dawnych mieszkańców Gdańska. Trzeba było ustalić, jak taki człowiek za życia wyglądał, czy się garbił, na co chorował itp. Potem w fabryce wyprodukowano korpusy.”
Zdjęcia z uliczki można znaleźć w reportażu serwisu onet.pl
Ożywione muzea przyszłości
Nowoczesne muzea już od dawna odchodzą od statycznych i niestety niezbyt ciekawych ekspozycji na rzecz bardziej dynamicznych form przekazu. Niektóre państwa jednak zaczęły nieco wcześniej niż Polska. Podobny pomysł jak Gdańsk realizuje już od… 1936 roku muzeum w Yorku (York Castle Museum), gdzie zrekonstruowano ulicę Kirkgate z czasów Wiktoriańskich. Oczywiście od tego czasu była wielokrotnie modernizowana. Można tam zajrzeć do sklepów, do więzienia, albo do typowej klasy szkolnej. Na Kirkgate zmieniają się pory dnia, a wraz z nimi odgłosy ruchliwej ulicy, wydawana jest gazeta, a dookoła przechadzają się autentyczni mieszkańcy, opowiadający o problemach dnia codziennego. Kosztowna inwestycja, jaką było zmodernizowanie wystawy zwraca się, ponieważ Kirgate odwiedziły już miliony gości i na pewno nauczyły się w ten sposób dużo więcej niż patrząc na fragmenty średniowiecznego wiadra za szybą z napisem „Nie dotykać”. Może dzięki zastosowaniu rozwiązań edutainment muzea już niedługo przestaną kojarzyć się z nudą, a staną miejscem dobrej zabawy… i nauki oczywiście.
(Źródło: Polska The Times, PAP)