Zabawy z wiedzą

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Chcemy, by nasze dzieci były samodzielne, kreatywne i chciały się uczyć? Zastąpmy więc klasówki, wypracowania i odpowiedzi przy tablicy – projektami. Moja przygoda z projektem trwa już od osiemnastu lat – praktycznie od początku pracy nauczycielskiej. Dziś już wszyscy dobrze wiedzą, czym jest metoda projektów w edukacji czy podejście zwane „autonomią ucznia”. Kiedy zaczynałam, były to zagadnienia praktycznie nieznane.fot. Fotolia.com

Po raz pierwszy zetknęłam się z nimi podczas międzynarodowej konferencji metodycznej. Wróciłam z niej z silnym przekonaniem, że dla mnie to jedyna opcja: projekty, które powinny być podstawowym instrumentem wspierania przez nauczyciela autonomii ucznia, pomogą mi organizować własną pracę.

Nie było to jednak wtedy podejście powszechne ani zrozumiałe. Dość długo jeszcze koledzy nauczyciele i uczniowie na pytanie, czym jest projekt, odpowiadali: „To znaczy plakat?”. Albo: „Czy to nie jest praca domowa?”.

Projekt w szkole, czyli co?

Projekt to każde celowe i przemyślane działanie krótko-, średnio- lub długofalowe. Może obejmować prace w obrębie dowolnego tematu lub wymagać wyjścia poza program nauczania. Może być realizowany w szkole lub poza nią, przybiera rozmaite formy, w zależności od celu.

Projekt w pracy pedagogicznej zakłada też ewaluację, czyli domknięcie „koła uczenia się”, poprzez refleksję nad produktem oraz procesem.
W odróżnieniu od klasówek, wypracowań i odpowiedzi przy tablicy, projekt jest jednym z narzędzi pracy szkolnej najbliższych realnemu światu. Ma wyzwalać inicjatywę, uczyć konkretnego planowania i rozliczania działań, budować w uczniu świadomość własnej pracy, stymulować procesy ewaluacji. Jednak co najważniejsze, projekt jest dla uczniów i nauczyciela znakomitą „zabawą edukacyjną”. Samemu nauczycielowi pozwala zaś uniknąć zawodowej rutyny.

Projekt w szkole, czyli jak?

Moje doświadczenie dotyczy projektów w nauczaniu języka obcego, choć można je realizować w obrębie każdego przedmiotu. W pierwszych latach mojej pracy pomysły uczniów na tematy projektów były sztywne, typowo „szkolne”, np.: „Unia Europejska” (w latach 90. „świadomość unijną” wdrażało się w szkołach do znudzenia), „zanieczyszczenie środowiska” (jak wyżej) czy „zabytki Londynu” (projekt ten realizowały dzieci, które ani tam nie były, ani nie miały realnej perspektywy na zagraniczną wycieczkę).

Z tej schematyczności sami uczniowie zdawali sobie sprawę. Kiedy przedstawiali gotowe prace, pytałam, czy dobrze się bawili i czy praca nad takimi tematami naprawdę ich interesowała. Przyznawali, że była nieciekawa.

W kolejnych latach pomysły uczniów prezentowały się już zdecydowanie lepiej. Organizowaliśmy pokaz mody „targowisko próżności” (każda grupa karykaturowała jakiegoś celeberytę), kampanię reklamową nowo otwartej restauracji, przeprowadzaliśmy sondaż na temat sposobów spędzania czasu, wypełniali kwestionariusz przydatności do zawodu, przygotowywali przewodnik wideo po szkole czy instrukcję zachowania na pierwszej randce. Ale były też projekty na tematy poważniejsze: „śmierć”, „uzależnienia”, „przemoc domowa”.

Grunt to ewaluacja

Po uzgodnieniu tematów pierwsza lekcja polega na omówieniu charakteru projektu, by można było zwizualizować jego potencjalne produkty. Na tym etapie można też dyskutować o formach realizacji, które z owej wizualizacji wynikają. W ten sposób uczniowie uczą się operować konkretem i myśleć samodzielnie.

Kolejnym etapem jest sporządzanie przez uczniów „biznesplanu” projektu. Najważniejszą częścią tego dokumentu jest opis kolejnych faz pracy i wskazanie osób za nie odpowiedzialnych. Dopiero gdy podpiszę ten dokument, uczniowie biorą się do roboty.

W tej fazie angażuję się jak najmniej, chociaż często widzę, jakie błędy dana grupa popełnia (np. pracuje tylko jeden uczeń albo uczniowie nie dotrzymują terminów, odkładając na ostatnią chwilę). Gdy grupa się kłóci albo gdy lider jest ignorowany, nauczyciele mają często pokusę, by interweniować. Nie wolno im jednak tego robić. No bo kiedy uczniowie mają bezkarnie popełniać błędy i doświadczać ich konsenwencji, jeśli nie w szkole?

Ewaluacja projektu jest bezpośrednio związana z prezentacją i dokonywana zarówno przez nauczyciela, jak uczniów. Lekcja poświęcona na ewaluację jest z punktu widzenia przyszłości ucznia najważniejsza! Zaczynamy od ustalenia listy kryteriów – w każdym projekcie może być inna, o czym decyduje zarówno temat, jak formy działania.

Po zaprezentowaniu projektów proszę uczniów o ewaluację procesu. Najpierw każdy odpowiada sobie i innym na kilka pytań, np.: jak pracowałem? w jakim stopniu temat mnie wciągnął? co mi przeszkadzało? co mógłbym zrobić inaczej? Teraz każda grupa ma kilka minut na dyskusję, a swoje spostrzeżenia uczniowie zapisują w zeszytach (jeśli mają ochotę, mogą się nimi podzielić z nauczycielem).

Potem przygotowujemy grupowy „protokół procesu”, który stanowi część dokumentacji projektu.

Wartość samego produktu jest określana poprzez ewaluację wzajemną: poszczególne grupy analizują prace kolegów, uzasadniając swoje opinie w oparciu o wspólnie uzgodnione kryteria. Mają przy tym do dyspozycji połowę punktów (mój system oceniania od 1 do 10 opiera się na punktach, a nie stopniach). Druga połowa należy do mnie. Oceniam poprawność językową, chociaż zdarza się, że daję punkt za pomysł czy treść (zawsze jasno zaznaczając to w opisie).

Metoda projektów: wady i zalety

Ważne, by formułowanie pomysłu na projekt i określanie jego treści zostawić uczniom, a jeśli już trzeba określić obszar – to przynajmniej nie dyktując tematu. Jak wynika z moich obserwacji, im uczniowie starsi, tym trudniej o kreatywność i oryginalność myślenia. Niestety, ortodoksyjna szkoła zabija inicjatywę i zdolności twórcze (mówił o tym m.in. Ken Robinson, znawca procesów edukacyjnych, w wystąpieniu na konferencji TED w 2006 roku. Skoro więc już przekonujemy się do projektu, wykorzystajmy go tak, by rozwijać te najcenniejsze procesy poznawcze.

Inna sprawa to ocena projektów: czy uczniowie nie będą oceniać ich na wyrost, dla podwyższenia stopnia? Albo czy nie zechcą ich wykorzystywać, by zaszkodzić nielubianym kolegom?

Te obawy są nieuzasadnione, bo nawet jeśli tak się zdarza, natychmiast jest to zauważane. Cały proces jest bowiem jawny i odbywa się publicznie. Ewidentnie tendencyjne oceny są blokowane przez nauczyciela, o ile wcześniej nie zrobią tego inni uczniowie (nierzadko właśnie tak jest).

Kolejna wątpliwość: czy uczniowie potrafią przeprowadzić ewaluację trafnie i rzeczowo? Rzecz w tym, że właściwe pytanie powinno brzmieć: czy nauczyciele nie powinni wzorować się na uczniach? Bo jeśli klasa miała już wcześniej okazję zetknąć się z wzajemną ewaluacją, rzeczowości i konkretności jej ocen może pozazdrościć niejeden nauczyciel.

Gdy zaczynam pracować metodą projektów z uczniami gimnazjum (trzynastolatki), z ocenianiem bywa różnie. Stopniowo muszę im pokazywać, że oceny tendencyjne czy powierzchowne nie przejdą. I że oczekuję od nich autentycznego zastanowienia i zajęcia uczciwego stanowiska. Wtedy przy trzecim projekcie wszystko idzie już gładko.

Projekt, który zapamiętam? Kiedy jeszcze nie było egzaminów gimnazjalnych z języka obcego, pewna trzecia klasa postanowiła cały ostatni semestr poświęcić na napisanie takiego egzaminu. Uczniowie zaczęli od analizy podstawy programowej i Europejskiego Systemu Opisu Kształcenia Językowego. W grupach opracowywali zadania sprawdzające cztery zasadnicze umiejętności językowe (czytanie, pisanie, słuchanie, komunikowanie się). Powstała baza zadań z kluczami odpowiedzi, odpowiadająca poziomom A2 i B1 ERKJ. W maju i czerwcu uczniowie przystąpili indywidualnie do „zdawania egzaminu”. Większość zaliczyła go na poziomie A2, część na B1.

Notka o autorce: Zofia Grudzińska – z wykształcenia reżyser dźwięku w filmie, nauczyciel oraz psycholog. Z zamiłowania nauczycielka z niemal dwudziestoletnią praktyką nauczania języka angielskiego w polskich szkołach publicznych. Niniejszy tekst ukazał się w Lupie Instytutu Obywatelskiego pt. Jak (się) dziś uczymy?

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Kasia napisał/a komentarz do Rady nietrafione i rady pożyteczne
Dyrektora, a zwłaszcza dyrektorkę, cechuje żądza władzy. Arogancja ze strony dyrektorki w moim liceu...
Jacek Ścibor napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Moim zdaniem i Maciej Sysło i Robert Raczyński mają rację - obie wypowiedzi trafiają w sedno problem...
Gość napisał/a komentarz do Na zastępstwach
W punkt.
Ppp napisał/a komentarz do Czas na szkołę doceniania
Pytanie podstawowe: PO CO oceniać? Większość ocen, z jakimi się w życiu spotkałem, nie miało żadnego...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W żaden sposób nie negowałem potrzeby, czy wręcz obowiązku kształcenia nauczycieli. Niestety, kontyn...
Generalnie i co do zasady ok. 30% ocen jest PRZYPADKOWYCH - częściowo Pani opisała, dlaczego. Jeśli ...
Maciej Sysło napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W odpowiedzi na sarkastyczny ton wypowiedzi Pana Roberta mam jednak propozycję. Jednym z obowiązków ...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Jeśli pominąć ideologiczne ozdobniki, problem z brakiem nauczycieli wynika z faktu, że wiedza przest...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie