Kody QR na dobre zadomowiły się w naszej codzienności. Wielu nauczycieli coraz częściej stosuje je w edukacji. Służą głównie przekazywaniu informacji ukrytych pod plątaniną znaczków lub też prowadzą do konkretnych stron z zadaniem dla ucznia. Czasem jednak mam wrażenie, że raz wygenerowane odchodzą w niepamięć, toną w gąszczu plików na dysku, wydrukowane, po użyciu trafiają do kosza.
A gdyby tak zacząć je gromadzić? Hmmm, pewnie szybko wypełniłyby dość duży segregator lub nawet dwa. Ale czy musimy je drukować na wielkich kartkach, czyż nie można by zmniejszyć ich rozmiarów, tak aby zmieściły się w kieszonce kostki do gry, która losowałaby zadanie dla ucznia?
Pewnie w niejednej przedszkolnej sali można znaleźć kostki sześcienne, które w zamierzchłych czasach stanowiły puzzle. Jako dziecko uwielbiałam odwracać klocki rzędami aż pojawił się nowy obrazek. To była taka magia! Do dziś z rozrzewnieniem wspominam tę zabawę i tym bardziej ze smutkiem spoglądam na kolorowe klocki, którymi nikt nie chce się bawić, no chyba, że mogą stanowić elementy bramy wjazdowej czy ścianę domu. Choć w dobie klocków Lego to i taki widok jest dość rzadki.
Zaczęłam zbierać te błąkające się elementy układanek i nadałam im nowe życie. Pierwsze pomysły były dość banalne. Poobklejałam je kolorowym papierem, dodałam literki, wyrazy, obrazki i zaczęliśmy się bawić.
Na stronie http://www.toolsforeducators.com/dice/ istnieje możliwość zdefiniowania pól kostki, której szablon można wydrukować a następnie posklejać.
Są też kostki wirtualne. Na stronie http://bit.ly/1iNwHHR można wybrać liczbę ścian i wyrazy, które będą prezentowane po “rzucie”.
Niestety, nie znalazłam wirtualnej kostki, której ściany mogą stanowić zaproponowane przez nas ilustracje.
Odkąd wykorzystuję tablety w mojej pracy, zaczęłam tworzyć kostki z kodami QR.
Niestety, często musiałam zmieniać kody, gdyż zadań, które można zaproponować uczniom, jest całe mnóstwo. Każdorazowe oklejanie okazało się czynnością żmudną, no i nie można było wrócić do zadania z poprzedniego tygodnia.
Pojawiło się więc pytanie: A gdyby zmieniać obrazki w kostce bez konieczności ponownego oklejania jej kolorowym papierem? Gdyby kostka zawierała kieszonki, do których można wsuwać dowolne elementy? Dlaczego nie!
Na ściankach umieściłam więc kieszonki wykonane z foliowych torebek, potocznie zwanych “strunówkami”, z których odcięłam górną część służącą do zamykania. Muszę poszukać takich kieszonek z bardziej wytrzymałego materiału, gdyż ten jest bardzo wiotki i pewnie szybko się zużyje.
Tymczasem zabawa jest przednia. Uczeń rzuca kostką i zadanie, w myśl powiedzenia Forresta Gumpa, “jest jak pudełko czekoladek: nigdy nie wiesz na co trafisz”.
Jeszcze jedno! Pojawia się konieczność gromadzenia kodów QR i tu z pomocą przychodzi wymyślona przeze mnie księga kodów QR, którą założyłam na początku roku. Chowam w niej koszulki z zadaniami, które czekają na ponowne wykorzystanie.
Notka o autorce: Joanna Apanasewicz jest nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej i języka angielskiego w klasach młodszych i przedszkolu. Pracuje w „Małej Szkole” w Koninie Żagańskim (woj. lubuskie). W swojej pracy wykorzystuje technologie informacyjno-komunikacyjne, które są jednocześnie jej pasją. Uwielbia prace ręczne i wykonuje proste pomoce dydaktyczne przy wykorzystaniu prostych przedmiotów z otoczenia. Należy do grupy Superbelfrzy RP. Niniejszy artykuł ukazał się w blogu Superbelfrów i został nieznacznie zmodyfikowany przez Marcina Polaka. Licencja CC-BY-SA.