Dostosowywanie szkoły do współczesności jest konieczne, bo świat szybko się zmienia. Nie ma już kałamarzy, obsadek, biurko pracy wygląda inaczej. Zamiast ołówka, temperówki i gumki stoi zazwyczaj na biurku komputer. I jeszcze jeden przykład, przyrodniczy. Przez lata uczyliśmy o czterech porach roku. Na skutek ocieplenia klimatu i to się zmieniło. A co się zmieniło w komunikacji?
Rzadziej ręcznie piszemy, a listy znacznie częściej piszemy w formie elektronicznej (e-mail). Zatem zamiast dłonią kaligrafować litery stukami palcami w klawisze. E-mail to też niby list, ale nie pisany ręcznie piórem, lecz wystukiwany na klawiaturze. A nawet wspomagany przez różne algorytmy i boty AI. Dyktujesz, sprawdzasz, uzupełniasz i wysyłasz. Nawet nie musisz martwić się o staranną kompozycję treści. To zrobi za ciebie Chat GPT, Bing, Bard itp. Ty musisz podać tylko sens i treść listu. Pracujesz zatem jak dyrektor. Dyktujesz "sekretarce" w telefonie lub laptopie. Sens komunikacji się nie zmienił, mamy natomiast inne narzędzie. I nie chodzi tylko o sposób pisania czy formę. I niestety nie koniec tych zmian...
Szkoła przygotowywała do życia. Teraz też powinna. Dawniej uczyliśmy się pisać życiorysu, podania, rozprawki, eseju. Ja to pamiętam ze swojej edukacji. A teraz nie wszystko jest to potrzebne, bo nie funkcjonuje w codziennym życiu. Pojawiają się natomiast zupełnie inne formy i sposoby komunikacji. Gdzie i jak ich się nauczyć i dlaczego nie w szkole?
Jest coś, co powinno być a nie ma. Mam na myśli naukowy sposób myślenia i pisania. Konkretnie chodzi i o typowy raport naukowy. Strukturę ma inną niż rozprawka czy wypracowanie. Nastawiony jest nie na piękno języka, lecz na rzetelność, jednoznaczność, wiarygodność itp.
Czy na języku polskim uczą pisania tekstów naukowych (sprawozdanie, raport)? Ciągle jeszcze uczą wypracowań, rozprawek itp. (Tak jak nie zauważono zmian pór roku). Ale nie uczą (chyba) pisania raportów naukowych. A by się przydało poznać schemat i ten schemat stosować. Bo potrzebne coraz częściej.
Język polski - jako przedmiot wdrażający do skutecznego stosowania języka i dobrej komunikacji - powinien tego uczyć. Że na polskim wdrażani jesteśmy do kultury i dyskusji o kulturze? Ale nauka to także część kultury a język naukowy jest ważną częścią komunikacji międzyludzkiej i życia towarzysko-kulturalnego. Żyjemy i dyskutujemy na co dzień nie tylko o Lalce, Panu Tadeuszu a znaczenie częściej o GMO, ociepleniu klimatu, szczepionkach, zapłodnieniu in vitro. Współczesny człowiek kulturalny i obyty towarzysko musi umieć o tym dyskutować. Musi umieć to rozumieć. Inaczej się towarzysko ośmieszy. Do tego potrzebna jest wiedza, wiedza przyrodnicza i rozumienie zjawisk. Tak jak kiedyś znajomość Przedwiośnia czy Nad Niemnem. Więcej, potrzebna jest umiejętność poszukiwania, weryfikowania i pisania (wypowiadania się), czyli myślenia metodą naukową by wybrać wiarygodne źródła, umieć je ocenić i na ich podstawie przygotować obiektywny tekst, w żargonie zwany research (riserczem).
Metodologia naukowa potrzebna jest nam coraz bardziej. I nie wystarczą do tego lekcje matematyki, fizyki, biologii czy chemii (notabene ograniczane godzinowo). Komunikacji naukowej lub paranaukowej musimy kształcić na takich lekcjach (przedmiotach) jak język polski czy angielski. Ten drugi z uwagi na fakt, że funkcjonujemy globalnie i międzynarodowo.
A czy poloniści potrafią pisać teksty naukowe (raporty, sprawozdania, ze strukturą: wstęp z przeglądem badań i celem, materiał i metody, wyniki, dyskusja, załączone cytowane źródła? Wyniki rozdzielone od dyskusji, czyli ich interpretacji. Sądząc po umiejętnościach studentów różnych kierunków, są spore braki w edukacji szkolnej. Ja to dostrzegam na co dzień. Nawet korektorzy w poważnych wydawnictwach np. PWN, poprawiają nazwę gatunku Homo sapiens na błędne "homo sapiens". Są wykształceni dobrze polonistycznie, lecz w oderwaniu np. od biologii. Niedawno przeglądałem recenzję językową podręcznika szkolnego. Recenzent językowy z wyksztalceniem polonistycznym nie wahał się poprawiać domniemane "błędy" merytoryczne w zakresie biologii. Momentami było kuriozalnie (śmiałe i autorytarne wychodzenie poza swoje kompetencje i wiedzę). A wszystko za sprawą braków w wiedzy przyrodniczej i znajomości tekstów naukowych. Zatem najpierw trzeba uczyć polonistów na uczelniach co to jest tekst o charakterze naukowym, jaką ma strukturę i jaki cel ma raport naukowy (typu sprawozdanie). A potem w szkole. Zrobią to dobrze przygotowani nauczyciele - absolwenci uczelni wyższych.
To nie koniec zmian. Niżej zamieszczam przykład jak się uczyć komunikować z algorytmami AI... by otrzymywać właściwe i oczekiwane rezultaty. Czyli chodzi o skuteczna komunikację. Zupełnie nowy rodzaj tekstów, zwany promptem. Z pewnością potrzebniejszy niż rozprawka czy tradycyjny życiorys. Czy tego uczyć na lekcjach języka polskiego? Czy tworzyć nowe przedmioty? To drugie jest gorszym rozwiązaniem. Może nauczać problemowo i w ramach ścieżek międzyprzedmiotowych? To wymaga dużych inwestycji w kadrę nauczycielską. Przede wszystkim dokształcania. Bo nie ma co czekać aż przyjdą młodsi, świeżo po nauce na uczelniach. Za długo byśmy czekali.
Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com. Licencja CC-BY.
Ostatnie komentarze