Wśród amerykańskich studentów coraz większą popularnością cieszy się serwis postyourtest.com , za pomocą którego uczniowie mogą wymieniać się egzaminami i odnaleźć zeskanowane kopie testów z poprzednich lat, do których aktualnie się przygotowują. Wykładowcy obawiają się, że serwis będzie po prostu umożliwiał ściąganie.
Testy dla wybranych
Jako studentka w St. Louis University, Demir Oral często spotykała się z sytuacją śpiewającego zaliczania egzaminów przez osoby, którym udało się uzyskać dostęp do banku poprzednich testów danego profesora. Egzaminy z ubiegłych lat zbierali i udostępniali członkowie studenckich organizacji, tworząc w ten sposób cenne narzędzie, przydatne szczególnie w czasie stresującej i pełnej egzaminów sesji. W listopadzie ubiegłego roku Demir zdecydowała się założyć darmowy serwis dzięki któremu dostęp do pytań z poprzednich lat stałby się bardziej demokratyczny. Tak powstał Postyourtest.com. Jak było do przewidzenia, strona stała się bardzo popularna, ale jednocześnie wzbudziła kontrowersje ze strony wykładowców, którzy widzą w niej potencjał do wspomagania nieuczciwych akademickich praktyk. Dwudziestotrzyletnia Oral uważa, że dostęp do testów powinien być powszechny, a nie ograniczony tylko dla grupki uprzywilejowanych osób. Obecnie Postyourself.com ma średnio od 20 do 30 tysięcy wejść miesięcznie – najwięcej w maju i grudniu, czyli na przełomie semestrów.
Zachęta do oszustwa?
Jak na razie w serwisie zamieszczono ponad 500 testów, większość z regionu San Diego, bo tam jest najbardziej znany. Krytycy serwisu porównują go do stron, które za opłatą oferują możliwość ściągnięcia gotowych prac semestralnych, ale według Demir Oral to porównanie nie jest uczciwe. Twierdzi, że nie przygotowuje dla studentów gotowych do użycia ściąg, ani nie rozpowszechnia odpowiedzi na egzaminacyjne pytania, które studenci znajdą w swoich testach w czasie sesji. Mimo to Centrum Rzetelności Akademickiej (Centre for Academic Integrity) ostrzega o potencjalnych okazjach do oszustw. Stephen Satris zwrócił uwagę na to, co wydaje się dość oczywiste – wielu wykładowców po prostu używa co roku tych samych testów, więc studenci uczą się ich na pamięć, zamiast zagłębić się w materiał przerabiany w czasie zajęć. Rozpowszechnienie stron takich jak Postyourtest.com może wreszcie wybić niektórych wykładowców z tego egzaminacyjnego marazmu i spowodować, że co semestr zadadzą sobie trud wymyślenia nowych pytań. Dotąd wielu profesorów nie zdawało sobie sprawy z tego, że w dobie aparatów cyfrowych można spokojnie założyć, że oddany do rąk studentów test bez problemu może trafić do sieci.
Taką nadzieję ma również pomysłodawczyni serwisu. Chciałaby, żeby dodatkową wartością serwisu było dzielenie się różnych wykładowców swoimi pomysłami na egzaminacyjne pytania. Do sieci mogą przecież trafić testy najlepszych profesorów na świecie, a wtedy ich koledzy mogliby czerpać z nich inspirację we własnej pracy. Na stronie serwisu można znaleźć nawet swoisty apel do profesorów napisany przez Oral: "Wykorzystajcie naszą stronę do zamieszczania i oglądania egzaminów z waszych uczelni i tych stworzonych przez wykładowców z całego świata, żeby zobaczyć jak inni profesorowie sobie radzą z ocenianiem studentów”. Takie tłumaczenie jednak nie przekonuje wielu osób, szczególnie, że serwis można przeszukiwać pod kątem konkretnej uczelni i wykładowcy, więc ewidentnie nie chodzi tylko o swobodną wymianę pomysłów. Nawet jeżeli testy są zmieniane co semestr, studenci i tak widzą, na co ich profesor zwracał uwagę w przeszłości i mogą skutecznie ograniczyć ilość materiału do nauki.
Jednak wśród niektórych wykładowców serwis zyskuje pochlebne recenzje. Dave Medvitz jest wykładowcą od 25 lat i na swoim blogu tak skomentował pojawienie się serwisu: "Moim zdaniem, jeżeli test można spalić tylko dlatego, że został wystawiony na widok publiczny, to przede wszystkim jest bezużyteczny. Dawno minęły czasy (albo lepiej – powinny minąć) kiedy główną metodą oceniania studentów były papierowe testy, a już szczególnie te „obiektywne”. Testy nie powinny być ściśle tajne. Studenci powinni włączyć się w tworzenie wiedzy i kierowanie swoją własną nauką, a nie grać w gierki polegające na trywialnym mierzeniu się z testami udającymi prawdziwe egzaminy. A nauczyciele nie powinni ogrzewać starych egzaminów z poprzednich wersji kursu. Czy naprawdę w danej dziedzinie nie pojawiły się żadne nowe informacje? Czy sami nie dowiedzieli się czegoś nowego od ostatniego razu? Gdybyśmy dobrze uczyli, to postyourtest.com nie miałby szansy na zaistnienie."
Komentarz
Jak wygląda sytuacja w Polsce? Co prawda (na razie) nie istnieje serwis identyczny jak Postyourtest.com, ale są już podobne, np. TestWiedzy.pl, które umożliwiają dodawanie testów, więc możliwe, że zbliżamy się powoli do amerykańskich rozwiązań. Na wielu uczelniach testy z poprzednich lat są cennym nabytkiem, a możliwość pojawienia się kilkakrotnie tych samych pytań na egzaminie jest spora. W niektórych przypadkach odgrzewanie starych testów wygląda wręcz na swoistą niepisaną umowę między studentami, a wykładowcą, któremu nie uśmiecha się ponowne przygotowywanie pytań na sesję poprawkową. Amerykański serwis obnażył pewien problem, z którymi wiele uczelni nie ma chęci się zmierzyć. U podłoża leży zwykłe wygodnictwo wykładowców, ale problemem jest też wyrównanie szans tych, którzy samodzielnie przygotowują się do egzaminów oraz nielicznej grupki szczęśliwców, którym uda się dotrzeć do zeskanowanych arkuszy i nauczyć się na pamięć sekwencji odpowiedzi. Postyourtest.com ma jedną niepodważalną zaletę – nagłośnił problem, którego nie można już dłużej zamiatać pod dywan. Może czas w Polsce na Wklejswojtest.pl?
(Źródło: eSchoolnews.com)