Można być sceptycznym wobec wprowadzenia iPodów na zajęcia. Jak powstrzymać uczniów od ściągania muzyki albo nieodpowiednich treści podczas lekcji? Albo od wysyłania wiadomości niezwiązanych z tematem zajęć? Jak się okazuje, takie obawy mogą być przesadzone - uczniowie potrafią dobrze wykorzystać te urządzenia do edukacji.
Na ciekawy eksperyment z iPodami - Touch zdecydowała się szkoła średnia North Rowan High School z Salisbury w Północnej Karolinie. Dyrekcja zdecydowała się na zakup kilkudziesięciu iPodów i szerokie wykorzystanie ich na zajęciach.
Obserwatorzy eksperymentu dydaktycznego są zadziwieni – iTouch zmienia naukę w szkole. Uczniowie, którzy się do tej pory regularnie spóźniali na zajęcia, teraz przychodzą punktualnie, bo w przeciwnym razie musieliby dzielić swojego iPoda z inną osobą w klasie. Ci, którzy zawsze przeszkadzali nauczycielowi na lekcjach, teraz wyglądają na skupionych, gdy słuchają fragmentu audiobooka na zajęciach, a potem odpowiadają na pytania wysyłając odpowiedzi e-mailem do prowadzącego. Okazuje się, że i ich odpowiedzi są prawidłowe. Także i ci najlepsi uczniowie się ożywili – zawsze byli znudzeni poziomem lekcji i łatwością zadań. Teraz mogą w pełni korzystać ze swoich umiejętności opowiadając szczegóły filmu edukacyjnego odtwarzanego na iPodzie.
Uczniowie mają różne style uczenia się. Jedni są słuchowcami i najlepiej uczą się słuchając. Inni są wzrokowcami i doskonale odczytują sens obrazów. Są też tacy, którzy lubią się uczyć dotykając i próbując własnoręcznie różnych rzeczy, albo też kinestetycy, którzy najlepiej wchłaniają wiedzę, gdy się poruszają. Zaletą nauki z iPoda jest to, że każdy z tych typów uczniów może się uczyć tak, jak lubi. Jeśli jest słuchowcem, będzie słuchał edukacyjnych nagrań; wzrokowiec – obejrzy filmy. Ten, kto lubi dotykać – będzie się cieszył z dotykowego ekranu iToucha; kinestetyk będzie zadowolony, że może ruszać się, a to nie przeszkadza efektywnie korzystać z zasobów edukacyjnych dostępnych w tym urządzeniu. I wszyscy się uczą i chcą się tak uczyć!
Oczywiście iPod to nie jest magiczne pudełko, które rozwiąże wszystkie problemy. Jak w każdej klasie – będą zdarzać się przypadki osób, które nadal nie będą angażowały się w naukę, a jedynie będą udawać, że się uczą. Ale pierwsze doświadczenia wskazują na to, że takich przypadków będzie mniej. Okazuje się, że dzięki nowym technologiom – nawet „gorszy“ uczeń nabiera wiary w to, że może być „dobrym“ uczniem.
Nie da się raczej też wprowadzić takich urządzeń na lekcje z marszu. Trzeba przygotować (dostosować) program nauczania do możliwości tych urządzeń, wyszukać odpowiednie zasoby, wymyśleć interaktywne ćwiczenia, no i oczywiście zintegrować wszystkie czynności w spójnym procesie kształcenia. Nauczyciele, którzy uczestniczą w eksperymencie przyznają, że ich czas spędzony na przygotowaniu materiałów wydłużył się, nawet i dwukrotnie. Ale każda następna klasa może już korzystać z raz opracowanych materiałów bez wielkich nakładów pracy. Nauczanie staje się prostsze, zwłaszcza, jeżeli w przygotowanie programu zaangażuje się cała kadra szkolna i dyrekcja.
Zmienia się również sposób prowadzenia zajęć – nauczyciel więcej czasu poświęca poszczególnym uczniom. Śledzi postępy na swoim MacBooku, podpowiada, wskazuje ważne zagadnienia, zadaje pytania adresowane do konkretnego ucznia. Jego rozmowa z uczniem nie przeszkadza innym – w końcu każdy ma słuchawki. Korzystają na tym zwłaszcza uczniowie, którzy mieli do tej pory gorsze wyniki.
Eksperyment trwa. Jesienią pierwszoklasiści otrzymają swoje iPody, a weterani, którzy uczestniczyli pierwszy rok w eksperymencie będą kontynuować prace z tymi narzędziami w drugiej klasie. Wszyscy są zaskoczeni pozytywnymi rezultatami programu.
(Źródło: Salisbury Post)
Obserwatorzy eksperymentu dydaktycznego są zadziwieni – iTouch zmienia naukę w szkole. Uczniowie, którzy się do tej pory regularnie spóźniali na zajęcia, teraz przychodzą punktualnie, bo w przeciwnym razie musieliby dzielić swojego iPoda z inną osobą w klasie. Ci, którzy zawsze przeszkadzali nauczycielowi na lekcjach, teraz wyglądają na skupionych, gdy słuchają fragmentu audiobooka na zajęciach, a potem odpowiadają na pytania wysyłając odpowiedzi e-mailem do prowadzącego. Okazuje się, że i ich odpowiedzi są prawidłowe. Także i ci najlepsi uczniowie się ożywili – zawsze byli znudzeni poziomem lekcji i łatwością zadań. Teraz mogą w pełni korzystać ze swoich umiejętności opowiadając szczegóły filmu edukacyjnego odtwarzanego na iPodzie.
Uczniowie mają różne style uczenia się. Jedni są słuchowcami i najlepiej uczą się słuchając. Inni są wzrokowcami i doskonale odczytują sens obrazów. Są też tacy, którzy lubią się uczyć dotykając i próbując własnoręcznie różnych rzeczy, albo też kinestetycy, którzy najlepiej wchłaniają wiedzę, gdy się poruszają. Zaletą nauki z iPoda jest to, że każdy z tych typów uczniów może się uczyć tak, jak lubi. Jeśli jest słuchowcem, będzie słuchał edukacyjnych nagrań; wzrokowiec – obejrzy filmy. Ten, kto lubi dotykać – będzie się cieszył z dotykowego ekranu iToucha; kinestetyk będzie zadowolony, że może ruszać się, a to nie przeszkadza efektywnie korzystać z zasobów edukacyjnych dostępnych w tym urządzeniu. I wszyscy się uczą i chcą się tak uczyć!
Oczywiście iPod to nie jest magiczne pudełko, które rozwiąże wszystkie problemy. Jak w każdej klasie – będą zdarzać się przypadki osób, które nadal nie będą angażowały się w naukę, a jedynie będą udawać, że się uczą. Ale pierwsze doświadczenia wskazują na to, że takich przypadków będzie mniej. Okazuje się, że dzięki nowym technologiom – nawet „gorszy“ uczeń nabiera wiary w to, że może być „dobrym“ uczniem.
Nie da się raczej też wprowadzić takich urządzeń na lekcje z marszu. Trzeba przygotować (dostosować) program nauczania do możliwości tych urządzeń, wyszukać odpowiednie zasoby, wymyśleć interaktywne ćwiczenia, no i oczywiście zintegrować wszystkie czynności w spójnym procesie kształcenia. Nauczyciele, którzy uczestniczą w eksperymencie przyznają, że ich czas spędzony na przygotowaniu materiałów wydłużył się, nawet i dwukrotnie. Ale każda następna klasa może już korzystać z raz opracowanych materiałów bez wielkich nakładów pracy. Nauczanie staje się prostsze, zwłaszcza, jeżeli w przygotowanie programu zaangażuje się cała kadra szkolna i dyrekcja.
Zmienia się również sposób prowadzenia zajęć – nauczyciel więcej czasu poświęca poszczególnym uczniom. Śledzi postępy na swoim MacBooku, podpowiada, wskazuje ważne zagadnienia, zadaje pytania adresowane do konkretnego ucznia. Jego rozmowa z uczniem nie przeszkadza innym – w końcu każdy ma słuchawki. Korzystają na tym zwłaszcza uczniowie, którzy mieli do tej pory gorsze wyniki.
Eksperyment trwa. Jesienią pierwszoklasiści otrzymają swoje iPody, a weterani, którzy uczestniczyli pierwszy rok w eksperymencie będą kontynuować prace z tymi narzędziami w drugiej klasie. Wszyscy są zaskoczeni pozytywnymi rezultatami programu.
(Źródło: Salisbury Post)