Pracowałam w szkole przez 18 lat. Będąc w środku systemu nie dostrzegałam niektórych rzeczy. Wystarczyło poznać nieco inny świat - bardziej turkusowy, by zacząć rozumieć pewne błędy, które popełniają szkoły i sami nauczyciele. Jednym z pierwszych, które rzucają mi się w oczy, jest brak poczucia wspólnoty.
Nauczyciele to odizolowane wyspy - każdy działa na własny rachunek. W zależności od szkoły bywa to odczuwalne w różnym stopniu: czasami nauczyciele działają zupełnie sami; czasem udaje się znaleźć kilka bratnich dusz, z którymi od czasu do czasu można zrobić coś razem; są też takie placówki, w których aktywnie działają zespoły nauczycielskie - przynajmniej w kwestiach formalnych. Zazwyczaj jednak nauczyciel sam organizuje sobie pracę: wybiera metody nauczania, narzędzia, aktywności, wycieczki, sam szuka rozwiązań na pojawiające się problemy. Przez to każdy sukces postrzega jako sukces swój i swoich uczniów - niekoniecznie jako sukces szkoły. To wpływa też na relacje między nauczycielami (i w drugą stronę - to wynika z tychże relacji). Czasami takie zachowanie prowadzi do niezdrowej, zawistnej konkurencji.
A gdyby tak skupić się na szkole jako społeczności uczniów, rodziców, nauczycieli i pozostałych pracowników i spróbować działać jako "my"? Nie "ja" się zajmę tą uroczystością, tylko "my" nad nią popracujemy; nie "ja" przygotuję uczniów do konkursu, tylko popatrzmy razem, które konkursy są wartościowe i jak każdy z nas może zadziałać, aby uczniowie wypadli jak najlepiej; nie "ja" pomyślę, jak rozwiązać dany problem wychowawczy, tylko zastanówmy się nad tym razem. To wymaga zmiany myślenia i na pewno nie da się zrobić z dnia na dzień. Ale można zrobić pierwszy krok, a za jakiś czas drugi, potem trzeci i tak dalej. Aż zaczniemy postrzegać szkołę jako nasza wspólną odpowiedzialność.
Teoretycznie każda szkoła powinna mieć dokument określający jej misję. To ma sens pod warunkiem, że wszyscy członkowie społeczności szkolnej kierują się tą misją w swoich działaniach. Pod tym kątem wybieramy programy i konkursy, w których szkoła bierze udział, organizujemy wydarzenia i przygotowujemy (i realizujemy) programy wychowawcze. Nauczyciele powinni planować działania zmierzające w tym samym kierunku - wtedy jest większa szansa na osiągnięcie sukcesu.
Nie da się tego zrobić bez spotkań zespołów nauczycielskich. Warto podkreślić, że przez "zespół" rozumiem kilkoro nauczycieli działających w tym samym celu: może tu chodzić o nauczanie konkretnej klasy czy kilku klas albo o zbieżne przedmioty, ale też podobne metody pracy czy zainteresowania edukacyjne. Byłabym w tej kwestii elastyczna, gdyż zespoły stworzone sztucznie nie będą działały dobrze. Każdy członek zespołu musi czuć się związany z resztą. Może więc zacząć od małej rewolucji i pozwolić nauczycielom samym stworzyć zespoły, w których będą czuli się dobrze? Już samo to powinno sprawić, że poczują się bardziej odpowiedzialni za współpracę. Jeśli zespół nauczycieli przedmiotów humanistycznych nie współpracuje, gdyż poza nauczanym przedmiotem jego członków nic nie łączy, to może lepiej zbudować zespół, w którym nauczyciele będą chcieli działać razem nawet, jeśli nauczają kompletnie odmiennych przedmiotów?
Dobrze, gdyby spotkania zespołu były uwzględnione w planie zajęć i jestem przekonana, że w każdej szkole da się tak ustawić plan, aby przynajmniej część zespołu mogła danego dnia kończyć lub zaczynać lekcje razem. Wtedy łatwiej jest wyznaczyć stałą porę cotygodniowych spotkań - najważniejszych dla współpracy. Podczas tych spotkań nauczyciele mogą opowiedzieć sobie o tym, co aktualnie robią (wypróbowują jakąś nową metodę, podejmują wyzwanie, starają się rozwiązać problem wychowawczy lub edukacyjny, przygotowują dzieci do konkursu, organizują jakąś wycieczkę lub imprezę itp.). Nawet jesli to nie dotyczny innych nauczycieli, warto im o tym opowiedzieć, aby zainspirowali się, albo po prostu wiedzieli, co się dzieje w razie np. nagłej nieobecności nauczyciela i konieczności poprowadzenia zastępstwa.
Spotkania co tydzień to nie za często. Tylko wtedy można naprawdę dzielić się swoją pracą i zacząć współpracować stale, a nie od wydarzenia do wydarzenia. I chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się, że to zbytnie obciążenie czasowe, w dłuższym okresie może się okazać, że takie spotkania w rzeczywistości pozwalają zaoszczędzić czas, gdyż szybciej planujemy i rozwiązujemy problemy, dzielimy się obowiązkami, wpadamy na lepsze pomysły - to efekt synergii.
Takie spotkania sprzyjają też integracji i budowaniu poczucia wspólnoty. Przy okazji można sie od siebie nawzajem dużo nauczyć. A kiedy zajdzie potrzeba zorganizowania jakiegoś większego przedsięwzięcia, podczas spotkania można zrobić burzę mózgów, popracować metodą design thinking, a potem podjąć konkretne decyzje i podzielić się zadaniami. Dzięki temu każdy wie, za co jest odpowiedzialny i każdy ma udział w budowaniu sukcesu.
Kolejnym elementem takiej współpracy jest wykorzystanie odpowiednich narzędzi. Warto korzystać ze współdzielonych plików, w których robione są notatki, np. na dysku Google czy OneDrive. A jeśli nie każdy potrafi z nich skorzystać, spotkanie można poświęcić wspólnej nauce. Dzięki notatkom, każdy może w dowolnej chwili wrócić do ustaleń, sprawdzić, co ma zrobić, a nawet coś dodać. Wymienione narzędzia dysponują też opcją spotkania online w razie, gdyby ktoś był akurat poza szkołą, ale i tak chciał wziąć udział w spotkaniu. Można też zaprosić innych gości online, np. tę część zespołu, która już dawno skończyła lekcje i nie chciała czekać 2-3 godziny na spotkanie. Warto rozważyć założenie wspólnego kalendarza online, na którym będziemy zaznaczać ważne wydarzenia i terminy realizacji zadań.
W zespole łatwiej jest robić "większe rzeczy". Kilku osobom, które potrafią współpracować łatwiej jest napisać projekt Erasmus + czy zorganizować akcję społeczną. Taka współpraca przynosi korzyść samym nauczycielom, gdyż mogą dzielić się pracą i pomagać sobie nawzajem, a także częściej osiągać sukcesy i większą satysfakcję z pracy. Korzyści odczują też uczniowie, gdyż nauczyciele będą w stanie zaoferować im ciekawsze i bardziej efektywne metody nauki oraz różne przedsięwzięcia pozalekcyjne. Wreszcie, korzyści odniesie szkoła, gdyż sukcesy jej uczniów i nauczycieli staną się faktycznie sukcesami szkoły.
Notka o autorce: Ewa Przybysz-Gardyza - nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej i języka angielskiego w szkole podstawowej. Ambasador Programu eTwinning; należy do społeczności Superbelfrzy RP; koordynator warsztatów językowych TEIP oraz projektu Erasmus+; pasjonatka nowych technologii; autorka bloga: dlanauczycieli.blogspot.com, w którym ukazał się niniejszy artykuł; ciągle się uczy i poszukuje sposobów na ulepszanie szkoły.