Od dłuższego czasu trwają dyskusje nad kondycją sportu szkolnego. Młodzież spędza zbyt dużo czasu przed komputerem i telewizorem. Rośnie liczba najróżnorodniejszych deformacji kręgosłupa. Coraz więcej młodych ludzi cierpi na zaburzenia odżywiania, w tym otyłość i związane z nią schorzenia. Lekarstwem na te dolegliwości miały być cztery godziny wychowania fizycznego w tygodniu oraz możliwość spędzania wolnego czasu na super nowoczesnych orlikach. Wprowadzone innowacje nie przyniosły jednak oczekiwanych rezultatów.
Igrzyska olimpijskie w Londynie przepełniły czarę sportowej goryczy (uwaga, nie mówimy tu o wynikach polskich paraolimpijczyków). Dopełniły klęski polskich futbolistów i szczypiornistów. Na arenie międzynarodowej nie liczą się koszykarze, hokeiści na trawie ani na lodzie. Mizerii polskiego sportu nie da się ukryć w cieniu Gortata, Majewskiego, Radwańskiej, Włoszczowskiej, Włodarczyk, Zielińskiego oraz naszych wspaniałych paraolimpijczyków. Podczas igrzysk rozdano przeszło 900 medali w 300 dyscyplinach. Wywalczyli je zawodnicy z prawie 90 państw (ze startujących 204). Polacy zdobyli 10 medali, zajmując w klasyfikacji medalowej 30. Miejsce (ex equo z Azerbejdżanem). Podobny wynik uzyskała reprezentacja naszego kraju w roku 1956 w Melbourne (11 lat po zakończeniu II wojny światowej) kolejne igrzyska w Rzymie i Tokio to triumfy legend naszego sportu, wychowanków Feliksa Stamma, Jana Mulaka, Zbigniewa Czajkowskiego, Janosa Kevey’a, a w latach 70-tych Kazimierza Gorskiego i Huberta Wagnera. Być może nie mieli oni dyplomów Akademii Wychowania Fizycznego, ale mieli pasję, którą zarażali młodych, niepokornych, często bliskich wykolejenia ludzi. Ich celem nie były rankingi, premie, kontrakty, tantiemy i stanowiska w zarządach związków sportowych, lecz wychowanie młodzieży w duchu sportowej rywalizacji. Wyniki zostały wypracowane m. in. przez Marian Paździora, Jerzego Kuleja, Zbigniewa Pietrzykowskiego, Zdzisława Krzyszkowiaka, Janusza Sidłę, Irenę Szewińską, Waldemara Baszanowskiego, Kazimierza Deynę, Władysława Żmudę, Egona Franke, Wojciecha Zabłockiego. Sukcesy były rezultatem systematycznej pracy, również, a może przede wszystkim wychowawczej. Warunki często były siermiężne. Brakowało wielu podstawowych rzeczy, o czym informują nas dawne kroniki filmowe.
A dzisiaj? Jak wygląda krajobraz masowej kultury fizycznej w państwie członkowskim Unii Europejskiej? Ludzie biegają, pływają, ćwiczą w siłowniach i studiach fitness, jeżdżą na rowerach i na nartach. W wolnym czasie, z potrzeby ciała i ducha. Za swoje prywatne pieniądze. Tymczasem każdy uczeń publicznej szkoły ma do dyspozycji w tygodniu 4 godziny bezpłatnych zajęć wychowania fizycznego. Dlaczego więc przeciętne wyniki w biegach skoku w dal oraz podciąganiu się na drążku są niższe niż te sprzed 20, 30 czy 40 lat, gdy w siatce godzin były 2 godziny wuefu tygodniowo, a prowadzący je nauczyciele nie zawsze legitymowali się dyplomem AWF?
Dlaczego obecnie więcej nastolatków daje ujście swojej siły i energii w ulicznych bójkach, ustawkach, porachunkach kiboli niż w ringach, na planszach, bieżniach, boiskach, matach? Czy to wyłącznie efekt wysiadywania przed monitorem lub telewizorem? A może potrzeba ruchu, rywalizacji, poczucia wspólnoty i akceptacji, której nie zaspokajają podczas prawie codziennych zajęć wychowania fizycznego? Teoretycznie są one obowiązkowe i oceniane. W praktyce jednak jest zupełnie inaczej. To jedyne lekcje, w których nie trzeba uczestniczyć, a mimo to uzyskiwać promocje do następnych klas. Wystarczy zaświadczenie lekarskie, które zwalnia ucznia od obowiązku rozwoju fizycznego. W taki sposób została pogrzebana niekwestionowana prawda o harmonii ducha i ciała (W zdrowym ciele zdrowy duch). Pośrednio podważa się w ten sposób wiedzę przekazywaną na innych przedmiotach. Deprecjonuje się kulturę i tradycję a także wyniki badań naukowych.
Bezpośrednio takie traktowanie przedmiotu poniża samych wuefistów. Zwolnienie lekarskie traktowane jest jako antidotum na wszelkie niepowodzenia uczniów na tych lekcjach. A przecież nauczyciele wychowania fizycznego, jak wszyscy pozostali pedagodzy, zobowiązani są do indywidualizacji metod nauczania, dostosowywania wymogów programowych do indywidualnych możliwości, zdolności i zainteresowań uczniów. Nie ma lepszego przedmiotu do pracy na rozwijaniem sprawności, umiejętności, kompetencji.
Współczesna nauka (np. J. Medina) potwierdza odwieczną prawdę (np. Epikur), że naturalną potrzebą rozwojową każdego człowieka jest ruch. Dlatego też wychowanie fizyczne powinno zostać zrównane w prawach i obowiązkach z pozostałymi przedmiotami nauczania. Oczywiście, takie rozwiązanie wymaga zmiany prawa oświatowego. Celem jednak jest zdrowie i prawidłowy rozwój młodego pokolenia, dlatego warto zastanowić się nad możliwością wprowadzenia takiej zmiany.
Kolejna sprawa to stan higieny w szkołach. Podstawa programowa wychowania fizycznego zawiera przecież zapis dotyczący kształtowania prawidłowych nawyków w tej dziedzinie. Nie sprzyja temu brak natrysków przy salach gimnastycznych lub niewykorzystanie tych, które zostały zainstalowane. Nietrudno wyobrazić sobie dyskomfort uczniów (i przebywających w ich towarzystwie nauczycieli) spędzających po lekcjach wuefu kolejne godziny w salach, których ciasnota i niewłaściwa wentylacja dodatkowo wzmaga naturalne procesy fizjologiczne. Aby się o tym przekonać, wystarczy wejść do klasy, gdzie uczą się 15 – latki, które godzinę wcześniej skończyły zajęcia wychowania fizycznego. Jak w takich warunkach uczyć estetyki, skoro brakuje higieny, która znajduje się przecież w podstawie programowej kilku przedmiotów oraz programu wychowawczego szkoły? Spora część młodych ludzi odczuwa związany z tym dyskomfort. Jest to kolejna przyczyna unikania zajęć wychowania fizycznego. Rozwiązanie tego problemu nie wiąże się z wysokimi nakładami na budowę nowych obiektów sanitarnych (chociaż przepisy BHP stanowią jednoznacznie, że każda sala gimnastyczna musi posiadać pełne czynne zaplecze sanitarne, w tym natryski). Wystarczy konsekwencja ze strony wuefistów, którzy będą rygorystycznie wymagać zmiany obuwia, skarpetek i koszulek, a także noszenia (i używania) ”woreczków czystości”.
Kondycja fizyczna i nawyki higieniczne to elementy prawidłowego funkcjonowania człowieka w całym jego życiu. Jeżeli zatem nasi uczniowie będą pracować minimum do 67. roku życia, to zawczasu należy zadbać o ich zdrowie – poprzez ruch i czystość. Bo czym skorupka za młodu…
Sport szkolny nie może też poprzestać na organizowaniu zawodów dla uczniów trenujących poza szkołą. Sport szkolny powinien być bazą dla klubów i reprezentacji. Duch olimpijski w kulturze zachodniej rodzi się z powszechności uprawiania sportu i tam wypływa najczęściej źródło medali.
Notka o autorach:
Anna Dzięgiel – polonistka i slawistka; była nauczycielką akademicką na Uniwersytecie Śląskim, a także w szkole podstawowej i gimnazjum. Obecnie zajmuje się doskonaleniem zawodowym nauczycieli województwa śląskiego.
Aleksander Lubina – jest prezesem BRAIN Inżynieria Umysłu oraz Stowarzyszenia Wspierania Rozwoju (Institut für Entwicklungsfӧrderung e.V.), wieloletni konsultant oraz doradca metodyczny nauczania regionalnego, kształcenia dorosłych i języków obcych, pisarz, publicysta, współautor śpiewnika, skryptów i porsadników. Od 35 lat nauczyciel w szkołach wyższych, średnich, gimnazjalnych i podstawowych. Wykształcenie uzyskał w Polsce, Niemczech i Szwajcarii.