Zadziwiające rzeczy dzieją się we francuskim systemie edukacji. Nie od dziś zresztą - wygląda na to, że pewna edu-niemoc i nierozwiązane problemy ciągną się już co najmniej dwie dekady. Na stanowisku ministra edukacji jest wysoka rotacja (już 4 osoby w cztery lata). Niedawno Premierem Francji został młody polityk, właśnie dotychczasowy minister edukacji. Z kolei Prezydent Macron, zapewne pragnąc wypełnić lukę po tej „nieoczekiwanej” zamianie miejsc, przedstawił własny plan na poprawę edukacji we Francji. Ambitny i adekwatny do wyzwań? Chyba nie bardzo…
Prezydent Macron uznał ostatnio, że tego, czego najbardziej brakuje w szkolnictwie to francuskich wartości republikańskich. Czyli kluczowe, aby system edukacji dbał o to, aby Francja pozostała Francją. Pomysł brzmi jakoś znajomo… (może mieli sporo kontaktów z naszymi byłymi ministrami?). „Każde pokolenie musi uczyć się, co znaczy Republika – historii, obowiązków, praw, języka, szacunku… i muszą się tego uczyć od dzieciństwa” – uznał Macron i dodał, że obowiązkowe noszenie mundurków szkolnych – pomysł popierany dotychczas jedynie przez część francuskiej prawicy – stanie się powszechne w 2026 roku, jeśli przyszłoroczny eksperyment w 100 szkołach zakończy się sukcesem. Czego jeszcze potrzeba francuskim szkołom zdaniem Prezydenta? Nauki hymnu narodowego, więcej uroczystości wręczania dyplomów i obowiązkowego okres służby obywatelskiej dla 16-latków. A że uczniowie nie chcą się uczyć i wolą spędzać czas w swoich urządzeniach – Macron obiecał także środki kontrolujące ilość czasu spędzanego przez dzieci przed ekranami. Czyli odciągnąć ich od ekranów za pomocą środków administracyjnych. Ciekawe jak…
Jakie aktualne wyzwania stoją przed francuską szkołą?
Francja w ocenie nawet francuskich edukatorów jest krajem z największymi nierównościami społecznymi, które, jak w soczewce, skupiają się w szkołach. Niewiele robione jest z tym, aby te nierówności zmniejszać, uniemożliwiając uczniom żyjącym w najbardziej niekorzystnych środowiskach ucieczkę od warunków, w jakich wielu z nich dorasta. W wielu szkołach szerzy się znęcanie się, które obwinia się za co najmniej 2 przypadki samobójstw uczniów miesięcznie. Z kolei UNICEF informował, że w bieżącym roku szkolnym do szkół francuskich uczęszcza już ponad 2000 bezdomnych (sic!) uczniów i liczba ta rośnie co roku. Dodatkowo, ze względu na nieprzystosowanie szkół do osób niepełnosprawnych, z roku na rok zwiększa się liczba niepełnosprawnych dzieci pozbawionych możliwości korzystania z publicznego systemu (wg. UNAPEI, organizacji zajmującej się niepełnosprawnymi, z edukacji nie może w ogóle skorzystać 23% dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, a 50% korzysta w wymiarze do 12 godzin tygodniowo).
W dążeniu do kulturowej, republikańskiej uniformizacji (czego dowodem może być ciągnący się już dłuższy czas spór o prawo noszenia w szkołach tradycyjnych sukni – abai – przez uczennice muzułmańskie) gubione są w edukacyjnym planie zagadnienia związane z różnorodnością i wielokulturowością, tak przecież charakterystyczną (i historyczną) dla współczesnego społeczeństwa francuskiego. Konflikt o abaje w szkołach jest postrzegany przez zewnętrznych obserwatorów jako próba populistycznej gry na nastrojach antymuzułmańskich, zdobywania głosów wyborców prawej strony areny politycznej i odciągnięcie uwagi od rzeczywistych problemów szkolnictwa. Spowodowało to zresztą także protesty w szkołach podparyskich – jak inaczej należałoby teraz rozumieć nową rolę nauczycieli jak nie „policjantów odzieżowych”.
Nauczyciele, podobnie jak w Polsce, są coraz starsi i zmęczeni ciężką pracą, za którą nie są doceniani. Młodych nauczycieli w szkołach jest jak na lekarstwo. Ta praca oceniana jest jako zbyt ciężka, nisko płatna i mało atrakcyjna nawet przez studentów pedagogiki, którzy mogliby w przyszłości uczyć w szkołach.
Klasy są przepełnione, liczba wakatów nauczycielskich w systemie z roku na rok rośnie, podobnie jak liczba godzin lekcyjnych, które przepadły uczniom z powodu nieobecności nauczyciela. Jeden z byłych ministrów edukacji podał w wywiadzie dla Le Monde (grudzień 2022), że „dzisiejsza organizacja systemu szkolnego prowadzi do utraty około 15 milionów godzin nauczania ze względu na niemożność zastąpienia przez system nieobecnych nauczycieli” (przyp. red. – w jednym roku szkolnym). Płace nauczycieli maleją, co wynika z zestawień OECD, i spadły już poniżej średniej w krajach należących do OECD. Nauczyciel szkoły podstawowej z 15. letnim stażem pracy może liczyć na ok. 40 tys. EUR rocznie (20% poniżej średniej). To o połowę mniej niż nauczyciele w Niemczech.
Z tych kilku opisanych powodów wielu nauczycieli będących jeszcze w „średnim wieku” postanawia o odejściu ze szkół, co jeszcze bardziej pogłębia kryzys. Odnosząc się do wspomnianych systemowych nierówności, ma to także przełożenie na sieć szkolną – w najgorszej sytuacji znajdują się szkoły w biedniejszych społecznościach, z których odchodzi najwięcej nauczycieli. Jeden z francuskich senatorów opisując tę szkolną rzeczywistość w najbiedniejszych okręgach posunął się nawet do stwierdzenia, że ma tu miejsce zorganizowana „geograficzna dyskryminacja części kraju”. Wygląda na to, że system szkolny we Francji ulega powolnej dezintegracji, a coraz więcej zamożniejszych rodzin decyduje się na edukację prywatną. Problem zdają się dostrzegać sami nauczyciele. W ciągu ostatniego pokolenia zaniepokojeni pedagodzy opublikowali kilka książek komentujących sytuację we francuskiej oświacie, z których najsłynniejszą jest prawdopodobnie „Fabryka idiotów” (fr. La Fabrique du Cretin) Jeana-Paula Brighelliego z 2005 roku.
Rząd próbował rozwiązać problem wakatów nauczycielskich poprzez otwarcie w 2022 możliwości uczenia w szkołach przez osoby z wiedzą merytoryczną, ale bez przygotowania pedagogicznego – czyli kontrakty edukacyjne. Ale ci, którzy wyrazili chęć prowadzenia zajęć przeszli jedynie czterodniowy (sic!) kurs pedagogiczny przed przystąpieniem do pracy (przeważnie osoby te nie miały wcześniej doświadczeń z pracą w szkołach). Są uzasadnione obawy, że nie wystarczy im motywacji i sił do przepracowania całego roku szkolnego.
Na tle tych systemowych nierówności i wakatów nauczycielskich mamy jeszcze do czynienia ze zjawiskami typowymi dla młodej generacji. Rośnie problem związany z nadmiernym korzystaniem z mediów społecznościowych i uzależnieniem cyfrowym, co przekłada się także na wyniki edukacyjne (zarówno w TIMSS, jak i w PISA wyniki francuskich uczniów oscylują poniżej lub w okolicach średniej). Ale rząd do tej pory nie zdecydował się na wprowadzenie krajowego programu edukacji cyfrowej i medialnej, uciekając się jedynie do różnych pomysłów manipulowania dostępem do urządzeń cyfrowych w szkołach. Czyli rozwiązań raczej mało edukacyjnych.
Podsumowując, powodów do optymizmu raczej nie ma: edukacja francuska znajduje się w kryzysie od wielu lat i nie ma to nic wspólnego z wartościami republikańskimi i mundurkami. Być może jest to namacalny dowód na to, że w długim okresie edukacja narodowa pozostawiona na żer „edukacyjnie niekompetentnych” polityków, popada stopniowo w ruinę. Zwłaszcza jeśli zamiast zajmować się rzeczywistymi (w tym globalnymi) wyzwaniami edukacyjnymi, działa się jedynie „pod publiczkę”.
Patrząc na dokonania ostatnich dekad, można dojść do wniosku, że we francuskim ministerstwie edukacji brakuje dobrego, długofalowego planowania działań reformatorskich, a myśleniu o przebudowie systemu nie sprzyja częsta rotacja na stanowisku ministra. Populizm we Francji trzyma się zbyt mocno, aby myśleć o jakiejś sensownej edukacji narodowej. Ale z drugiej strony edukacja wszędzie przegrywa z populizmem, nie tylko we Francji…
Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym portalu o nowoczesnej edukacji Edunews.pl (2008-) i organizatorem cyklu konferencji dla nauczycieli INSPIR@CJE (2013-). Zajmuje się zawodowo edukacją od 2002, angażując się w debatę na temat modernizacji i reformy szkolnictwa (zob. np. Dobre zmiany w edukacji, Jak będzie zmieniać się edukacja?). Należy do społeczności Superbelfrzy RP.
(Źródła: własne, The Guardian, LeMonde, TF1 Info, OECD, Gisreportsonline.com)
Zobacz także w tym cyklu: