Dla większości użytkowników, Internet to podstawowe źródło informacji. Spędzamy coraz więcej czasu przed ekranem, więc trudno się dziwić, że naukowcy uważnie badają, jaki wpływ ma sieć na ludzki mózg. Niektórzy twierdzą, że korzystanie z internetowych zasobów może redukować pamięć, zmniejszać długość koncentracji, a z czasem nawet ograniczać inteligencję.
Jak często się zdarza w świecie nauki – ocena tego zjawiska nie jest jednoznaczna. Z jednej strony, można argumentować, że korzystanie z krótkich i mocno uproszczonych tekstów powoduje, że nasz mózg się rozleniwia. Nie chce nam się zatrzymywać na dłużej przy bardziej skomplikowanych treściach, po kilku minutach odczuwamy zniecierpliwienie, a do prawdziwej furii może doprowadzić nas kilkunastosekundowe oczekiwanie na pojawienie się poszukiwanej przez nas informacji. Jeżeli jedną z miar inteligencji jest krytyczna analiza danych i zdolność do abstrakcyjnego myślenia, to można twierdzić, że przez korzystanie tylko zasobów podsuwanych przez Googla i Wikipedię może zmniejszać z czasem nasze IQ. Taką opinię właśnie przedstawił w swoim artykule Czy Google nas ogłupia pisarz Nicholas Carr.
Ciekawe jest również to, że niecierpliwość internautów powoduje, że niedokładnie prowadzą swoje naukowe poszukiwania. Według raportu Information Behaviour of the Resercher of the future (Zachowania informacyjne badacza przyszłości) przygotowanego przez British Library i Joint Information Systems Committee przeciętny użytkownik np. e- booków, po przeczytaniu ich, nigdy już do nich nie wraca, przez co jego wiedza nie ma szansy się utrwalić, ale on żyje w optymistycznym przekonaniu, że jeżeli ściągnął plik na swój twardy dysk to w pewnym sensie się z nim zapoznał i zapamiętał.
Magister Wikipedii i doktor Google
Z badań NetTrack wynika, że aż 89% studentów brytyjskich szkół wyższych rozpoczyna poszukiwania informacji od wyszukiwarki internetowej, a tylko 2 proc. od biblioteki. Internet wpływa także na środowisko naukowców i na samą jakość badań. Z artykułu Jamesa Evansa, socjologa z University of Chicago, opublikowanego w jednym z ostatnich numerów czasopisma "Science", wynika, że uczeni, którzy mają dostęp do fachowych periodyków online, cytują znacznie mniej artykułów innych kolegów niż w czasach przed-internetowych, kiedy szukali prac poprzedników w bibliotekach (artykuł dostępny też w The Economist). Jeżeli już coś cytują, to teksty opublikowane niedawno, i to takie, które były komentowane w mediach. Zdaniem Evansa oznacza to, że choć Internet daje nieograniczony dostęp do publikacji naukowych, uczeni - paradoksalnie - nie docierają do nich, a tym samym niewiele wiedzą o istotnych pracach w danej dziedzinie nauki. Do tego trzeba dodać fakt, że obecnie wyszukiwarki za każdym wpisanym zapytaniem uczą się przewidywać jakiego typu wiadomości poszukujemy i przez to oferują nam później zawężone wyniki. Przybiera to wręcz formę sztucznej inteligencji, która, co gorsze, może ograniczyć nam dostęp do internetowych zasobów.
Zmiany w mózgu i osobowości
Ludzki umysł jest bardzo plastyczny i zmienia się wraz z różnymi bodźcami, które na niego oddziałują. Dlatego psycholodzy sądzą, że trwałe zmiany w mózgu już można obserwować u osób spędzających dużo czasu przed ekranem komputera. Badania przeprowadzone przed kilku laty przez naukowców z University College London wśród londyńskich taksówkarzy dowiodły na przykład, że ze względu na stałą konieczność wyznaczania trasy i zapamiętywania nazw ulic kierowcy ci mają powiększony hipokamp - obszar mózgu odpowiedzialny za zapamiętywanie. Z kolei muzycy mają znacznie większe móżdżki - regiony odpowiadające między innymi za koordynację ruchową.
Ludzie dużo czasu spędzający w sieci, zwłaszcza młodzi, są bardziej podatni na wpływy i wykształcają się u nich tzw. hipertekstowe umysły. Ich sposób myślenia przestaje być linearny jak książkowa narracja i zaczyna przebiegać wielowątkowo, co powoduje, że mają podzielną uwagę, dobrą orientację przestrzenną i nie mają trudności z wyobrażaniem sobie trójwymiarowych struktur. Jednak prędzej czy później okazuje się, że są niezdolni do głębszej refleksji, nie potrafią wyciągać ogólnych wniosków czy przyjąć szerszego punktu widzenia. Do tego, nasz mózg nie radzi sobie z taką liczbą bodźców, co powoduje, że ciągle musimy poszukiwać coraz silniejszych bodźców, a przez to myślimy sprawnie, ale powierzchownie, a naszym celem nie jest zgłębianie problemów, lecz dotarcie do kolejnej przyjemności. Nawet czytając wiadomości, przyswajamy tylko te, które wpisują się w nasz punkt widzenia, zaś sprzeczne z nim odrzucamy.
Internet a depresja
Co więcej, kontakt z nowymi technologiami sprawia, że mamy skłonność do zachowań ryzykownych. Prof. Greenfield stawia nawet tezę, że żyjąc przed ekranem, stajemy się mniej świadomi siebie i świata. Nowe technologie internetowe z łatwym dostępem do informacji i rozrywek, podobnie jak wszystkie inne używki, pobudzają mózgowy układ nagrody. Nie przynoszą jednak samej nagrody, rozumianej jako gratyfikacja za wysiłek, lecz dają czystą przyjemność, której wysiłek nie poprzedza. To, zdaniem uczonej, prosta droga do uzależnienia. Ale też do innych schorzeń psychicznych, takich jak depresja czy schizofrenia. Problem chorób psychicznych staje się coraz powszechniejszy wśród nastolatków. Na przykład w Japonii miliony młodych ludzi, zwanych hikikomori, co po japońsku znaczy: osobny, zamyka się w swoich pokojach, unikając kontaktu nawet z najbliższymi. Odcięci od realnego świata, komunikują się wyłącznie za pomocą nowych technologii internetowych.
Realne zagrożenie, czy obawa przed zmianą?
Jednak czarne scenariusze nie muszą się sprawdzić. Na forum internetowym portalu Edge, zrzeszającego naukowców i popularyzatorów nauki, po publikacji artykułu Carra pojawiły się komentarze filozofów, naukowców i specjalistów zajmujących się nowymi technologiami. Większość nie podziela powyższych zastrzeżeń. Na przykład Clay Shirky z New York University, specjalista w dziedzinie zmian społecznych wywoływanych przez Internet, twierdzi, że sieć oferuje nam dziś przede wszystkim niespotykane dotąd bogactwo informacji. Wcześniej taka sytuacja wystąpiła, kiedy zastąpiono przekazy ustne słowem pisanym, a następnie kiedy wynaleziono druk. Za każdym razem obawiano się, że zmiana nośnika informacji będzie zagrożeniem dla ludzkiej pamięci i przyczyną degeneracji ludzkiego umysłu. Obawy te okazały się jednak przesadzone.
Podobne zdanie mają tacy badacze, jak Clay Shirky z New York University czy psycholingwista Steven Pinker z Uniwersytetu Harvarda. Uczeni ci przekonują, że zmiana naszego sposobu myślenia pod wpływem nowych technologii wcale nie musi być negatywnym zjawiskiem. Jest tylko sposobem radzenia sobie z zalewem informacji, który sam w sobie może przynosić wyłącznie korzyści. Dziś - twierdzi Shirky - odchodzimy od książek w stronę Internetu, co grozi zubożeniem naszego sposobu myślenia, ale nie musi oznaczać katastrofy, tylko pewne zmiany w naszym postrzeganiu świata. Po prostu zalew informacji jest tak ogromny, że nie możemy już zgłębiać wszystkiego, co przynosi nam sieć. Wiadomości trzeba szybko selekcjonować i odrzucać te najmniej wartościowe.
Cały artykuł można znaleźć na stronie tygodnika Newsweek.
Co więcej, kontakt z nowymi technologiami sprawia, że mamy skłonność do zachowań ryzykownych. Prof. Greenfield stawia nawet tezę, że żyjąc przed ekranem, stajemy się mniej świadomi siebie i świata. Nowe technologie internetowe z łatwym dostępem do informacji i rozrywek, podobnie jak wszystkie inne używki, pobudzają mózgowy układ nagrody. Nie przynoszą jednak samej nagrody, rozumianej jako gratyfikacja za wysiłek, lecz dają czystą przyjemność, której wysiłek nie poprzedza. To, zdaniem uczonej, prosta droga do uzależnienia. Ale też do innych schorzeń psychicznych, takich jak depresja czy schizofrenia. Problem chorób psychicznych staje się coraz powszechniejszy wśród nastolatków. Na przykład w Japonii miliony młodych ludzi, zwanych hikikomori, co po japońsku znaczy: osobny, zamyka się w swoich pokojach, unikając kontaktu nawet z najbliższymi. Odcięci od realnego świata, komunikują się wyłącznie za pomocą nowych technologii internetowych.
Realne zagrożenie, czy obawa przed zmianą?
Jednak czarne scenariusze nie muszą się sprawdzić. Na forum internetowym portalu Edge, zrzeszającego naukowców i popularyzatorów nauki, po publikacji artykułu Carra pojawiły się komentarze filozofów, naukowców i specjalistów zajmujących się nowymi technologiami. Większość nie podziela powyższych zastrzeżeń. Na przykład Clay Shirky z New York University, specjalista w dziedzinie zmian społecznych wywoływanych przez Internet, twierdzi, że sieć oferuje nam dziś przede wszystkim niespotykane dotąd bogactwo informacji. Wcześniej taka sytuacja wystąpiła, kiedy zastąpiono przekazy ustne słowem pisanym, a następnie kiedy wynaleziono druk. Za każdym razem obawiano się, że zmiana nośnika informacji będzie zagrożeniem dla ludzkiej pamięci i przyczyną degeneracji ludzkiego umysłu. Obawy te okazały się jednak przesadzone.
Podobne zdanie mają tacy badacze, jak Clay Shirky z New York University czy psycholingwista Steven Pinker z Uniwersytetu Harvarda. Uczeni ci przekonują, że zmiana naszego sposobu myślenia pod wpływem nowych technologii wcale nie musi być negatywnym zjawiskiem. Jest tylko sposobem radzenia sobie z zalewem informacji, który sam w sobie może przynosić wyłącznie korzyści. Dziś - twierdzi Shirky - odchodzimy od książek w stronę Internetu, co grozi zubożeniem naszego sposobu myślenia, ale nie musi oznaczać katastrofy, tylko pewne zmiany w naszym postrzeganiu świata. Po prostu zalew informacji jest tak ogromny, że nie możemy już zgłębiać wszystkiego, co przynosi nam sieć. Wiadomości trzeba szybko selekcjonować i odrzucać te najmniej wartościowe.
Cały artykuł można znaleźć na stronie tygodnika Newsweek.
(Źródło: Newsweek Polska)