Niechciany scenariusz dla polskiej edukacji

fot. Witold Kołodziejczyk

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Mam wrażenie, że to co najgorsze w naszej edukacji, już się stało. Na długie lata może zostać zablokowana poważna debata o potrzebie rzeczywistej transformacji szkoły. Proponowana reforma systemu i zmiany programowe uruchomiły dyskusję, jakiej dawno nie było w polskiej oświacie. Debata zdominowana przez jej przeciwników, koncentrowała się na przekonywaniu, że kondycja polskiej szkoły jest dobra i nie potrzebuje ona żadnych zmian, a już na pewno tych projektowanych przez rząd. Głos tych, którzy uważają inaczej, nie był już tak silny.

Przekonywano, że zapowiadana reforma w szkole nie służy jej, a wręcz przeciwnie - szkodzi. Dlaczego? Wysokie wyniki polskich gimnazjalistów w badaniach PISA, sukcesy w wyrównywaniu szans, nauczyciele najlepiej wykształconą grupą zawodową, dobrze wyposażone budynki gimnazjalne, nowoczesne pracownie, innowacyjne metody pracy stosowane przez wielu nauczycieli i przede wszystkim liczne sukcesy polskich uczniów w międzynarodowych konkursach. Wielu to przekonało do zmian w oświacie.

Jeszcze nie tak dawno, podczas licznych kongresów, debat i paneli dyskusyjnych, dziennikarze, eksperci, akademicy i sami nauczyciele twierdzili, że system potrzebuje gruntownej zmiany. Szkoła to więzienie, szkodzi mózgowi, a traktowanie jej jako miejsce zorganizowanych korepetycji, to zbrodnia na naszych dzieciach. Nawoływano nawet do edukacyjnego przewrotu kopernikańskiego. Odpowiedzią na tak opisywaną edukację stał się dynamicznie rozwijana edukacja domowa. Autorytetem dla poszukujących nowego modelu stał się Sir Ken Robinson, Gerald Hüther, Andre Stern i wielu innych, którzy nadal przecież dostarczają licznych argumentów dla ruchów związanych z ekologią dzieciństwa. A sam "Alfabet" Erwina Wagenhofera stał się kolejnym manifestem i apelem o potrzebę głębokich zmian obecnego systemu edukacji na całym świecie.

Projektując reformę przyjęto błędne założenie, że istnieje już powszechna świadomość konieczności zmian, że oczekiwana i postulowana jest przez uczniów, rodziców i nauczycieli. Błędnie też postawiono pytanie. Stąd w mediach dominowała odpowiedź na DLACZEGO NIE ZMIENIAĆ. Okazuje się, że to, co wydawało się jeszcze do niedawna konieczne, już dziś tak oczywiste nie jest. Siła argumentowania dotychczasowymi sukcesami, oddaliła nas od niezwykle pilnej debaty i poszukiwania odpowiedzi na najważniejsze pytania o kształt edukacji przyszłości. Pytanie DLACZEGO to pytanie o powody i przyczyny. Natomiast o wiele ważniejsze jest PO CO - to szukanie odpowiedzi o skutki, jakich oczekujemy i jakich spodziewamy się w przyszłości. W to miejsce pojawiło się coś groźniejszego: przekonanie, że rezultaty zmian są nieodwracalne. Takie podejście może transformację systemu zahamować na długi czas. Styl dyskusji niebezpiecznie oddalił nas od jej potrzeby. Dominuje przekonanie, że dla szkoły najważniejszy jest spokój, a jakiekolwiek naruszenie status quo niszczy wszystko, co jest efektem dziesiątków lat pracy nauczycieli. Jakość dotychczasowej debaty może zniechęcić wielu na długi już czas do próby jakichkolwiek zmian. A przecież budowanie edukacji przygotowującej samodzielnych, odpowiedzialnych, przedsiębiorczych, niezależnych, kreatywnych i potrafiących dziś ze sobą współpracować odpowiedzialnych osób, jest nie tylko ważne, ale staje się coraz bardziej pilnym zadaniem. Każdy system edukacji determinuje sposób myślenia. To JAK SIĘ UCZYMY, wpływa na nasz sposób myślenia. Odpowiedź na to pytanie jest kluczem do szkoły nowego wymiaru.

Jak wielu jest dziś tych, którzy próbują na nowo zdefiniować środowisko edukacyjne, rolę nauczyciela i sposób funkcjonowania uczniów? To co zachwyca w ruchu turkusowych organizacji opisywanych przez Frederica Laloux, czy Davida Hawkinsa jest wynikiem rozwoju ludzkiej świadomości, która prowadzi wprost do transformacji i zakwestionowania podstawowych założeń obowiązującego modelu. Charakteryzuje go między innymi obowiązek, a może nawet przymus szkolny, masowość i jednolity program. Edukacja nowego wymiaru to personalizacja, odpowiedzialność za własne uczenie się, praca na maksymalnym poziomie - odwołanie się do osobistej siły i mocnych stronach ucznia. Dziś zapowiadane zmiany strukturalne, a co za tym idzie również programowe i w dalszej kolejności w systemie kształcenia oraz doskonalenia nauczycieli, powinny być pretekstem do narodowej dyskusji zarówno o treściach, jak też o założeniach budowy nowego paradygmatu funkcjonowania całego systemu.

Przez najbliższe lata może działać uruchomiony mechanizm udowadniania, że zmiany nas cofają, a reformatorzy nie mają racji. Niechęć przed poważną reformą może sprawić, że dyskusja skupi się nie na poszukiwaniu nowego modelu edukacji, ale utwierdzaniu siebie i innych, że istniejący nie wymaga zmian. Pojawia się więc zagrożenie. W obawie przed narażeniem na krytykę, a nawet ostracyzm środowiska, niewielu już będzie chciało podważać istotę istniejącego systemu edukacji. Czy nie stracimy na dłuższy czas szansy na prawdziwy dialog o edukacji kolejnych pokoleń i merytoryczną dyskusję o przyszłość polskiej szkoły?


Fot. Zajęcia Szkoły Nowej Generacji w Gimnazjum w Mysiadle. Zdjęcie: Witold Kołodziejczyk. 

Czy jest możliwy inny scenariusz? W niestabilnym i nieprzewidywalnym świecie każda zmiana, czy ta pożądana, czy nie, nagła, oczekiwana, permanentna, drobna, czy konieczna to okazja do własnego rozwoju, do uczenia się nowych rzeczy i zdobywania nowych kompetencji. Nowa sytuacja zmusza do poszukiwania efektywnych strategii, zakwestionowania tych nieskutecznych, tworzenia innowacyjnych metod działania. Wprowadzenie zmian może być więc okazją do poważnej debaty o istocie i celach transformacji narodowej edukacji. Działając w kręgu wpływu możemy zacząć szukać sposobów wykorzystania obecnej sytuacji do odpowiedzi na pytania: jak uczyć, jakie stosować metody pracy, jaki model dydaktyczny jest najbardziej przyjazny uczniom, jakie cechy charakteru i postawy rozwijać? W jaki sposób możemy zdefiniować środowisko edukacyjne, rolę i funkcję nauczyciela w nowej strukturze. Wreszcie zredefiniować przestrzeń uczenia się ucznia oraz sposób jego pracy i jeszcze raz odpowiedzieć sobie na pytanie, co powinno być fundamentem szkoły przyszłości?

 

(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, ekspertem w Ośrodku Analitycznym Think Tank, twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku; prowadzi autorski blog Edukacja przyszłości).

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Kasia napisał/a komentarz do Rady nietrafione i rady pożyteczne
Dyrektora, a zwłaszcza dyrektorkę, cechuje żądza władzy. Arogancja ze strony dyrektorki w moim liceu...
Jacek Ścibor napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Moim zdaniem i Maciej Sysło i Robert Raczyński mają rację - obie wypowiedzi trafiają w sedno problem...
Gość napisał/a komentarz do Na zastępstwach
W punkt.
Ppp napisał/a komentarz do Czas na szkołę doceniania
Pytanie podstawowe: PO CO oceniać? Większość ocen, z jakimi się w życiu spotkałem, nie miało żadnego...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W żaden sposób nie negowałem potrzeby, czy wręcz obowiązku kształcenia nauczycieli. Niestety, kontyn...
Generalnie i co do zasady ok. 30% ocen jest PRZYPADKOWYCH - częściowo Pani opisała, dlaczego. Jeśli ...
Maciej Sysło napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W odpowiedzi na sarkastyczny ton wypowiedzi Pana Roberta mam jednak propozycję. Jednym z obowiązków ...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Jeśli pominąć ideologiczne ozdobniki, problem z brakiem nauczycieli wynika z faktu, że wiedza przest...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie