Matematyka. Dla jednych pasja i sposób na życie, dla innych – zmora czasów szkolnych. Jak sprawić, by uczniowie zamiast strachu i zniechęcenia poczuli radość i zainteresowanie? Jako młoda, początkująca nauczycielka matematyki chciałabym podzielić się swoimi przemyśleniami, praktykami oraz refleksjami na temat miejsca matematyki w edukacji, a także tego, jak zmienia się nastawienie uczniów do tego przedmiotu na różnych etapach ich życia.
Dlaczego dzieci boją się matematyki?
Zanim odpowiem na pytanie, co staram się robić, by dzieci lubiły matematykę, to spróbuję zacząć od analizy problemu. Skąd bierze się niechęć do tego przedmiotu? Oczywiście nie ma jednego powodu, gdyby tak było, to może łatwiej byłoby znaleźć jakieś rozwiązanie. Powodów jest kilka, wśród nich wyróżniłam następujące:
- Wymaganie logicznego myślenia i wytrwałości – w dobie szybkich rozwiązań i łatwo dostępnych odpowiedzi matematyka zmusza do wysiłku, do myślenia, co – mam wrażenie – jest dla uczniów odpychające. Szkoda im czasu na dokładne przeczytanie polecenia, a co dopiero poszukanie rozwiązania, na zastosowanie metody prób i błędów. Bo przecież „myślenie boli”, dzieci boją się popełniać błędy, a przecież na nich uczymy się najlepiej. Czasami mam wrażenie, że dzieci, przychodząc do mnie z pytaniem, oczekują gotowego rozwiązania, albo samej poprawnej odpowiedzi. Byle szybciej zrobić i mieć spokój.
- Zły start – pierwsze niepowodzenia w szkole podstawowej i napotkane trudności mogą zbudować przekonanie, że „nie jestem dobry w matmie”, że „matma jest za trudna”. To często prowadzi do unikania tego przedmiotu.
- Stereotypy – wciąż popularne są żarty o tym, jak „nikt nie lubi matematyki”. Te przekonania wpływają na dzieci bardziej, niż nam się wydaje. Co najczęściej słyszę od ludzi, kiedy mówię, że uczę matematyki? „O matko…”; „Ja nigdy nie lubiłem matematyki”; „Ja zawsze byłam kiepska z matematyki”.
- Nadmierny nacisk na wyniki – matematyka bywa traktowana jako „szkolna elita”, w końcu to „królowa nauk”, jednak zwiększa to presję i stres wśród uczniów. Dodatkowym czynnikiem są tutaj rodzice. Oceny, które otrzymują uczniowie, traktuję jako informację zwrotną, na jakim poziomie opanowane zostały dane zagadnienia. Zdarza mi się jednak słyszeć od uczniów, że będą mieli karę za to, że dostali 2 czy 3, płaczą jeszcze podczas pisania testu albo po otrzymaniu wyniku.
Jak zmienia się nastawienie uczniów do matematyki wraz z wiekiem?
Mimo krótkiego stażu pracy odnoszę wrażenie, że stosunek dzieci i młodzieży do matematyki zmienia się na różnych etapach ich edukacji. Te zmiany mogą być zarówno pozytywne, jak i negatywne – warto zastanowić się, dlaczego tak się dzieje.
Szkoła podstawowa: pierwsze kroki w matematyce
Na wczesnym etapie edukacji dzieci zwykle zaczynają naukę matematyki z ciekawością. Kolorowe ćwiczenia, zabawy liczbowe, manipulacje na konkretach budzą zainteresowanie i chęć nauki tego przedmiotu. Jednak później, w starszych klasach szkoły podstawowej, zaczyna się podział na tych, którzy matematykę „rozumieją” i jej „nie rozumieją”. Dlaczego tak się dzieje? Zapewne wpływ na to ma:
Zbyt szybkie wprowadzanie nowych pojęć, bez czasu na ich dogłębne zrozumienie. Z drugiej strony ciężko uczniów zmotywować do samodzielnego ćwiczenia i powtarzania w domu, a już szczególnie przy ich nastawieniu: „nie można zadawać prac domowych”. Mamy tutaj trochę do czynienia z błędnym kołem: dzieci same z siebie nie czują potrzeby przećwiczenia niektórych rzeczy, sprawdzenia, czy wszystko rozumieją, a na hasło: zróbcie coś w domu (jedno zadanie, kilka przykładów) reagują buntem: „nie można zadawać prac domowych”. Tutaj zbawienna okazuje się współpraca z rodzicami, którzy często sami proszą o zadawanie czegoś dzieciom. „Bo jak Pani powie, że trzeba zrobić to zrobi, a jak ja mówię to słyszę odpowiedź, że Pani nie kazała”.
Nieumiejętność radzenia sobie z porażką – pierwsze trudniejsze zadania mogą zniechęcać uczniów. Od razu pojawia się nastawienie anty i próba tłumaczenia się: „bo ja nie rozumiem”, a tak naprawdę najczęściej uczeń nie wie po prostu, co powinien zrobić i jednocześnie boi się spróbować czegokolwiek, żeby nie było źle. Szczególnie, że małe błędy mogą powodować znaczące rozbieżności z poprawnymi wynikami.
Dla wielu dzieci ten etap kształtuje ich przyszły stosunek do matematyki. Właśnie dlatego tak ważne jest, by nauczyciel w tym czasie zapewnił wsparcie i pokazał, że matematyka nie musi być stresująca.
Szkoła średnia: matematyka jako wyzwanie
W szkole średniej matematyka często staje się przedmiotem, który dzieli uczniów na tych, którzy radzą sobie świetnie, i tych, którzy walczą o przetrwanie. Na tym etapie nastawienie do matematyki może się pogorszyć, ponieważ:
- Zdecydowanie zwiększa się presja wyników – szczególnie w kontekście matury, która jest kluczowa dla dalszej edukacji. Już na początku pierwszej klasy uczniowie bywają „straszeni” maturą.
- Złożoność materiału – tematy takie jak logarytmy, całki czy trygonometria mogą wydawać się abstrakcyjne i kompletnie oderwane od życia codziennego.
Jednak są też uczniowie, którzy zaczynają doceniać matematykę, gdyż odkrywają jej praktyczne zastosowania w informatyce, inżynierii czy ekonomii. Nauczyciel, który w tym momencie wyjaśni „po co nam to w życiu” oraz zapewni uczniom wsparcie, może przechylić szalę na korzyść pozytywnego podejścia.
Dorosłość: powrót do matematyki
Ciekawe jest to, że wielu dorosłych, którzy jako uczniowie nie cierpieli matematyki, z czasem zaczyna ją doceniać. W życiu codziennym – przy planowaniu finansów, analizowaniu danych czy rozwiązywaniu problemów logicznych – dostrzegają, jak bardzo jest przydatna. Czy to zasługa dojrzałości i doświadczeń życiowych? Czy może tego, że w końcu nie jest to na ocenę? Możliwe, że jednego i drugiego, a nawet jeszcze innych aspektów.
Co można zrobić, by dzieci polubiły matematykę?
W mojej pracy staram się przełamywać bariery i zmieniać nastawienie uczniów do matematyki. Oto kilka strategii, które stosuję:
Przyjazna atmosfera i brak presji. W pierwszej kolejności staram się sprawić, żeby dzieci nie bały się przychodzić na matematykę. Staram się okazywać im dużo sympatii, być życzliwa i cierpliwa. Nie akceptuję wyśmiewania się z błędów. Błąd to okazja do nauki – powtarzam to dzieciom tak często, że w końcu same zaczynają w to wierzyć. Sama przecież błędy popełniam. Staram się też zachęcać do zadawania pytań, nawet tych najprostszych.
Uczenie przez zabawę i doświadczenie. Matematyka może być ciekawa, gdy uczymy jej przez gry, zabawy i praktyczne doświadczenia. Podczas swoich lekcji wykorzystuje na przykład:
- Układanie sudoku z wykorzystaniem klocków KORBO – rozwijają logiczne myślenie, uczą strategii oraz pracy w grupie. Odczytywanie i zapisywanie liczb arabskich, rzymskich, ułamków dziesiętnych z zastosowaniem kloców KORBO w formie kodowania.
- Zadania z ułamkami i procentami z zastosowaniem klocków KORBO – wspólnie układamy planszę i za pomocą ułamków ją opisujemy, rozwiązujemy zagadkę, gdzie plansza opisana jest za pomocą procentów.
Rozważanie i tłumaczenie zadań na przykładach z życia – na czymś, co każdy może samodzielnie zrobić, przeżyć.
Wykorzystywanie przestrzeni sali do wspólnego odkrywania i poznawania danego zagadnienia.
Eksperymenty z geometrią – np. budowanie i sklejanie brył z papieru pozwala dzieciom lepiej zrozumieć przestrzeń i kształty, a jednocześnie jest na tyle proste, że każdy się w nie angażuje
Pokazanie praktycznej strony matematyki. Standardowe pytanie od uczniów: „Po co nam to w życiu?”. Staram się więc wprowadzać elementy matematyki, które mają zastosowanie w codzienności. Planowanie budżetu, obliczanie kosztów zakupów, analiza statystyk sportowych z oglądaniem meczu na żywo – to wszystko pokazuje, że matematyka jest przydatna i fascynująca.
Indywidualne podejście do ucznia. Każde dziecko jest inne. Staram się dostrzec potencjał w każdym uczniu, a także dopasowywać poziom trudności zadań do jego możliwości, szczególnie kiedy zapraszam dzieci do tablicy. Nie każdy musi być mistrzem, ale każdy może zrozumieć podstawy. Od każdego oczekuję podjęcia próby rozwiązania zadania. Nic się nie stanie, jeśli uczeń całe zadanie zrobi źle, poszukamy błędu, wyjaśnimy, na czym on polega i wspólnie poprawimy. Natomiast jeśli nie zrobi nic, to ciężko mi będzie mu pomóc.
Matematyka na celowniku: dlaczego egzamin maturalny z tego przedmiotu budzi tak wiele emocji?
Matematyka zdaje się być stałym obiektem dyskusji i kontrowersji w momencie, kiedy pojawia się temat zmian w egzaminach maturalnych. Egzaminy z języka polskiego czy języków obcych są traktowane niemal jak oczywiste elementy systemu edukacyjnego, a matematyka regularnie wywołuje falę pytań o jej zasadność jako przedmiotu obowiązkowego. Dlaczego tak się dzieje? Matematyka od zawsze dzieli uczniów – jedni widzą w niej narzędzie do zrozumienia świata, dla innych to gąszcz niezrozumiałych wzorów i abstrakcyjnych pojęć. To właśnie ta druga grupa głośno domaga się zmian, a argumenty o trudności przedmiotu i jego „niepraktyczności” w codziennym życiu napędzają dyskusję.
Nie da się ukryć, że matematyka jest przedmiotem, z którym wielu uczniów ma problem. Świadczą o tym statystyki zdawalności i liczne głosy zarówno uczniów, jak i rodziców, którzy postrzegają matematykę jako niepotrzebną przeszkodę w drodze do matury. W efekcie pojawiają się propozycje, by uczynić ją przedmiotem nieobowiązkowym. To podejście jednak budzi kontrowersje – przeciwnicy wskazują, że rezygnacja z obowiązkowej matematyki może pogłębić problem niskiej kompetencji matematycznej w społeczeństwie, co ma swoje konsekwencje zarówno w indywidualnym rozwoju, jak i na rynku pracy. Język polski, który również bywa uznawany za trudny i wymagający, nie spotyka się z podobnym poziomem krytyki. Może dlatego, że jego znaczenie wydaje się bardziej intuicyjne – jako narzędzia komunikacji. Matematyka, mimo że leży u podstaw współczesnej technologii i nauki, w oczach przeciętnego ucznia często nie ma tak klarownego związku z codziennymi wyzwaniami. Możliwe, że awersja do matematyki wynika z jej charakteru – wymaga ona przecież precyzyjnego myślenia, systematyczności i umiejętności rozwiązywania problemów, co nie zawsze jest łatwe w szkolnych realiach. Jednak zamiast rezygnować z matematyki, warto zastanowić się, jak ją uczynić bardziej przystępną i zrozumiałą.
Problemem samym w sobie nie jest matematyka, tylko sposób, w jaki jest nauczana. Może zamiast kolejnych zmian w egzaminach, wymaganiach i podstawach programowych warto byłoby skupić się na reformie metod nauczania i budowaniu pozytywnego podejścia do tego przedmiotu?
Matematyka to język świata
Matematyka to nie tylko zbiór wzorów i równań – to język, którym opisujemy otaczający nas świat. Bez matematyki nie byłoby technologii, inżynierii, medycyny czy sztucznej inteligencji. Jako nauczycielka staram się pokazać moim uczniom, że matematyka to narzędzie, które otwiera drzwi do wielu możliwości. I choć nie każdy zostanie matematykiem, każdy może nauczyć się, jak z niej korzystać w swoim życiu. Nie róbmy więc z matematyki „potwora”, który straszy kolejne pokolenia. Odpowiednie podejście – oparte na zrozumieniu, wsparciu i praktyce – sprawi, że dzieci nie tylko przestaną się jej bać, ale może nawet ją polubią. A to, wbrew pozorom, wcale nie jest tak trudne, jak się wydaje. Warto sprawić, by matematyka nie kojarzyła się z nudą ani stresem, a z przyjemnością odkrywania i rozwiązywania problemów.
Notka o autorce: Janina Taniewicz jest nauczycielką z kilkuletnim doświadczeniem w pracy z dziećmi, wychowawczynią klasy siódmej w Szkole Podsawowej nr 1 im. Stefana Krasińskiego w Chotomowie. Ambasadorka KORBO. Swoją przygodę w szkole zaczęła od nauczania chemii, teraz skupia się na matematyce. Stara się uświadamiać swoich uczniów, że królowa nauk to nie tylko liczenie i wzory, ale przede wszystkim nauka logicznego myślenia. Wolny czas poświęca najczęściej siatkówce, tenisowi oraz sketchnotkom i kaligrafii.