Coraz mniej ludzi potrafi słuchać. Nawykliśmy do nieuważności. A zaczęło się od czasów telewizji, kilkadziesiąt lat temu. Ekrany przyzwyczaiły nas do nieuważności. Widzimy twarz człowieka w ekranie... ale traktujemy jako urządzenie. Więc językiem ciała pokazujemy, że go lekceważymy, zajmujemy się czymś innym. Bo przecież urządzanie jest tylko rzeczą, a nie człowiekiem. szacunek, jaki okazujemy człowiekowi nie jest dla rzeczy. Ale przy okazji nasiąkamy nieuważnością i wyuczamy się innego, nieuważnego języka ciała.
W dawnej kulturze słowa, gdy ktoś przyszedł, to najpierw trzeba było go uważnie wysłuchać a dopiero potem zadawać pytania. Mówi sie tylko raz, więc trzeba słuchać by jak najwięcej zapamiętać. W kulturze ekranu telewizyjnego, gry programy są powtarzane, oduczyliśmy się uważności (już od ponad 50 lat!). Pogłębiło się w czasach filmu na życzenie i netflixach. Nie trzeba być uważnym, bo zawsze można odsłuchać jeszcze raz. I tak rodził się nawyk. I w takich społecznościach wyrastali młodzi ludzie.
Teraz dostępność ekranów w telefonie pogłębiła tę dysfunkcję. Na przykład na wykładach studenci zajmują się czymś innym, bark kontaktu wzrokowego. Nie słuchają nawet jak inni studenci mówią czy prezentują dowolne treści. Mówiący nie dostaje potwierdzenia językiem ciała, że jest słuchany. Dostaje komunikat "i tak zajmujemy się czymś innym". To nie jest wielozadaniowość, to jest nieuważność. Narastająca dysfunkcja społeczna. I nie zaczęła się w czasach smartfonów. Teraz jedynie się pogłębia i upowszechnia na skalę masową. Może dlatego narasta agresja i depresja? Bo nie czujemy się słuchani, nie mamy potwierdzenia w języku ciała. Osoby potrafiące słuchać stają się rzadkością. I są bardzo cenne. Cenne społecznie, spajają grupy. Nie obwiniajmy tylko współczesnych młodych ludzi za ich nieuważność, bo już ich rodzice i dziadkowie tworzyli taki sposób bycia. Zaczynali od telewizorów...
Dlaczego o tym piszę? Bo i u siebie dostrzegam tę dysfunkcję. I czuję potrzebę rehabilitacji, jak po wypadku, by odzyskać dawna sprawność społeczną - umieć słuchać. Nie tylko urządzenia, lecz i nadmiar docierających bodźców i nadmiar spotykanych ludzi i relacji. Nasze mózgi ukształtowały się w czasach, gdy przez całe życie spotykaliśmy do 150 ludzi. Wszystko można było ogarnąć. teraz na te biologiczne wydolności nałożyły się nadmiarowe kontakty o bodźce. Być może nieuważność jest jakąś reakcją obronną na nadmiar informacji i spotykanych twarzy.
Wstępną i lakoniczną formę umieściłem na Facebooku. Bez ilustracji. A i tak pojawiło się dużo ciekawych wypowiedzi. Zamieszczam fragmenty tej dyskusji, by pokazać, że czytam i to dla mnie ważne. Trudne jest przekazywanie feedbacku w internecie. Jakimś substytutem są emotikony. Pokazanie jakiejkolwiek reakcji zwrotnej na zamieszczoną treść. Pokazywanie, że się słucha (czyta). Tak, nawet internet i media społecznościowa mają swój język ciała, czyli przekaz pozawerbalny, wynikający z okazywania zainteresowani i słuchania. Ponadto są to ważne treści, poszerzające moją wiedzę. I się z nimi zgadzam. W ciągu doby uzbierało się ponad 65 komentarzy. Zamieszczam niektóre (z poprawą literówek, bo w tekście pisanym na blogu trzeba trochę uporządkować wypowiedzi prawie-ustne i spontaniczne.
Anna Maria Nowakowska: Można na ten problem patrzeć z kilku perspektyw; moja jest taka: wskutek narastającej lawiny bodźców (werbalnych, wizualnych, dźwiękowych) selekcjonujący mózg się zawiesił i wylewa dziecko z kąpielą, żeby się bezpieczniki nie przegrzały. Jest to jedna z wielu przyczyn rosnącej liczby osób samodiagnozujących się jako ADHD. Odsiewanie meritum od powszechnego wielosłowia lub/i czystych bredni oraz celowych kłamstw jest tak męczące i pochłania tyle energii, że korzystniej (z punktu widzenia osobistego zdrowia psychicznego) jest się wyłączyć lub sprowadzić do stanu "stand by". Z tego puntu widzenia powszechny brak uwagi może być postrzegany jako mechanizm adaptacyjny, chroniący nasze umysły przed tym powszechnym zgiełkiem, niemożliwym do opanowania i wchłonięcia.
Alina Kaczmarczyk: Umiejętność słuchania, kontaktu z drugą osobą uczymy się od urodzenia. Tak, od urodzenia. Poobserwuj młodych rodziców: smartfony przyczepione do wózków dzieci, które nią są w stanie nawet utrzymać ich w rączkach; rodzice nie patrzący na swoje dzieci tylko w swoje telefony. Znamy wiele eksperymentów psychologicznych ukazujących zmianę zachowania dziecka kiedy matka przestaje reagować chociażby mimika na ich zachowanie i potrzeby. Nie nawiązując prawidłowej relacji (stylu przywiązania) z dzieckiem pokazujemy mu, że nie jest dla nas ważne… Jeszcze ktoś ma wątpliwość skąd tyle depresji i kiepska kondycja psychiczna młodych ludzi? Fajnie, że podejmujesz ten temat. To mój konik i temat rzeka
Mirka Dziemianowicz: Nieuważność- tak, to jest to. Ja to kiedyś nazwalam jednoczesnością (jesteśmy tu, tu i tu). Ale nie chodzi o jednoczesność. Chodzi o nieuważność. Kiedy ktoś nas nie słucha, nie słyszy to czujemy, że znikamy, że jesteśmy dla niego niewidzialni (ale w sensie psychologicznym, nie środowiskowym, jak to opisywała Grzegorzewska a za Nią Lech Witkowski) i ta psychologiczna niewidzialność jest trudna do zniesienia.
Helena Piotrowska: taki uważny odbiór widzimy - po twarzach, postawach, łzach w oczach - kiedy jako "Srebrne Marzenia" prezentujemy swoje programy. Przed nami widzowie, którzy są w nas wpatrzeni i wsłuchani; nigdy nie zauważyłam pochylenia w stronę smartfona. Po to tu, by przeżyć, przyszli, a zbliżamy się jajo zespół do setnego programu. Reasumując, dla odbiorcy ważne są intencja i miejsce oczekiwanego wydarzenia.
Roman Leppert: Zauważyłem (...), przeczytałem i pomyślałem: piszesz o problemie, który również mnie dotyczy. Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tym, jak to zrobić, żeby mniej mówić, pisać, a więcej słuchać, czytać (niekoniecznie postów na FB).
Lidia Bielinis: I ja zauważyłam wpis. Trudno dziś o uważność… Żeby słuchać, potrzebny jest czas. Czas, który nie jest zawłaszczany przez telefony od kurierów, maile, wiadomości w komunikatorach i krótkie filmiki/rolki w social media… (...) poruszyłeś bardzo istotny problem współczesności. Nie wiem, czy jest na to jakieś lekarstwo, ale takie posty dają do myślenia.
Marcin Zaród: Scena z dzisiejszej lekcji WFu - próbujemy wykonać ćwiczenie, podczas których ręce pracują w opozycji do siebie (więc i mózg dostaje challenge). Nie jest łatwe... podprowadzam uczniów "scaffoldingiem", czyli najpierw jedna ręka, potem druga, potem łączymy obie... W grupie są uczennice, które skupiają się na tym, żeby to powtórzyć, ale są i takie, które po prostu rozmawiają. Pokazuję im prostą zależność - nie przyłożysz "attentive focus" (skupienia połączonego z uważnością), to po prostu nie dojdziesz do momentu, gdy całe ćwiczenie będziesz mogła powtórzyć. Mówię cierpliwie, powtarzam... Mówię, że to potem się transferuje na inne przedmioty, na maturę, podczas której przez 300 minut trzeba się skupić, a skupienie to "skill", czyli trzeba bo wyćwiczyć wcześniej... Jedni słuchają... inni nie... Ale mogę tylko tłumaczyć, pokazywać i towarzyszyć -> sam tego za nich nie zrobię. Do tego tanga trzeba dwojga. Nie na darmo już w 1998 roku Linda Stone mówiła o "continuous partial attention" - ciągła częściowa uwaga... Warto się do tego przyzwyczaić, ale ja jak to ja - próbuję też zaradzać...
Anna Grzegory: (...) mam takie same obserwacje. Ilość bodźców i informacji we współczesnym świecie jest zdecydowanie większa niż nasza możliwość spokojnego ich przetwarzania. I stale rośnie, wręcz z dnia na dzień. I w dodatku wzajemnie się nakręcamy, zamiast wspierać w tym, że to już za dużo, żeby coś odciąć, pominąć, że mogła/ś zapomnieć, że masz prawo się pogubić, wyłączyć, Wpadliśmy w błędne koło.
Tomasz Walasek: Mam podobne przemyślenia i podobne grzechy u siebie widzę... Nawet w towarzyskich spotkaniach przyjaciół. Coraz częściej staram się świadomie zwalczyć odruch sięgania po komórkę czy wrodzony nawyk gadania na rzecz uważnego słuchania.
Bożena Jafiszow: Niestety, łapię się na tej dysfunkcji, choć może mniej z racji ekranów, ale czasami tempa życia i obowiązków, jakie chwilami nawarstwiają się, braku czasu na to, co chciałabym robić i kogo/co słuchać. Obstawałabym przy wielozadaniowości. Ale też trzeba dorzucić, że narastający egoizm, wychowanie często na „pępek świata” zaburza uważność, obserwuję to już w przedszkolnych grupach.
Wiktor Niedzicki: Panie Profesorze, są tacy, którzy zauważą i docenią Pana tekst. Jeśli chodzi o wykłady to winni są wykładowcy. Ileż razy widzimy "dukanie przy ekranie ". Wykładowca tak kocha swoje slajdy, że nie zwraca uwagi na odbiorców. Inni patrzą w okno, czytają swoje notatki lub wpatrują sie w swoje niezbyt czyste buty. Dlaczego słuchacze mają na nich patrzeć? Kontakt wzrokowy wymaga dwóch stron.
Anna Sell: Absolutnie się zgadzam (...), bo doświadczam tego cały czas na sobie. Cokolwiek mówisz, inni zajmują się szukaniem zdjęć w telefonie, mówieniem w tym samym momencie o czymś zupełnie innym. Dlaczego ludzie nie umieją słuchać?! Skupić uwagi na twoim mówieniu?! To pobudza agresję połączoną z depresją.
Joanna Dziekońska: Zauważam i podzielam refleksję. Zdążają się jeszcze studenci i studentki, którzy/re faktycznie zastanawiają się nad tym, o czym mówimy na ćwiczeniach czy wykładach, potrafią zadać ciekawe pytanie. Nie jest ich wielu/e, ale cieszę się, że są. Dzięki nim nasza praca ma być może jeszcze jakiś sens.
Robert Sowiński: Jeśli się przy czymś wyłączamy to może nas to nie interesuje? A zastanawiałeś się, dlaczego ci studenci w ogóle są na tych wykładach? Może po prostu zdał maturę, nie wiedział co z sobą zrobić i przyszedł do ciebie. Bo mógł. Ale to przecież nie o nim, o czym słyszy na tych wykładach, więc ma to w nosie. Ale mając za sobą "dobrą" szkołę nie wie, gdzie ma iść, o co powalczyć. My ciągle upatrujemy źródło problemu w teraźniejszości. Nie twierdzę, że ekrany pomagają, ale aby nie przeszkadzały musimy mieć coś w głowie. A to coś w głowie pojawia się w czasie naszej nauki. Jeśli wtedy tego nie zasadzimy, to czeka nas smutne życie. Dałeś post bez zdjęcia, bo napisałeś o czymś ważnym. Zostawiamy komentarze, aby dać ci to odczuć. A ty klikasz łapkę. Jesteś w tej samej chorobie z nami wszystkimi. Nie musisz się z nami zgadzać, ale potrzebujemy uwagi, podobnie jak ty. Podobnie jak twoi studenci. Przychodzą na wykłady, ale chyba chcieliby usłyszeć o czymś innym. Zapytali wykładowcy co ich interesuje. Czym się zajmują, okażmy im zaciekawienie. Może nie od razu to zadziała, ale warto spróbować. Bo jeśli będziemy robili to samo co wczoraj, to oni tę będą tak samo się zachowywali. Ot, taka moja refleksja, z szacunkiem i z wdzięcznością za twoją troskę i z nadzieją, że zostanie nagrodzona. Uwagą studentów, bo to ważne co robisz, choć może nie dla wszystkich akurat i to też jest OK.
Ania Wojszel: W tych czasach SŁUCHANIE to slowlife, zwalniamy i spokojnie słuchamy, poznajemy historie, poznajemy lepiej ludzi - po takim słuchaniu czuję się rewelacyjnie, bo nie muszę konsumować bezwartościowych treści.
Lidia Willan: Uważne słuchanie jest moim zawodem (wsparcie psychologiczne) więc doceniając jego wartość i leczącą funkcję tym dotkliwiej odczuwam jego braki w codziennym życiu. Zasmuca mnie to, że studenci/taki przywykli do niesłuchania siebie wzajemnie ...uznają to za normę ...
Pora na moje podsumowanie i jakąś puentę. Są płatni przytulacze. Może pojawią się osoby, których specjalnością będzie słuchanie i uważność? Może dlatego AI tak zyskuje popularność, bo GPT zawsze słucha (albo sprawia takie wrażenie) i wysyła pozytywne informacje zwrotne, niemalże empatyczne. Odczuwamy nadmiar bodźców, potrzeba nam wyciszenia i slowlife. Pustelnicy pojawili się już w starożytności, monastyry kwitły w średniowieczu. A przecież wtedy nie było ani telewizji, ani smartfonów i internetu. Już wtedy jednak w dużych społecznościach mózgi naszych przodków czuły się "przegrzane". Może to efekt dużego zróżnicowania w społeczności? Drugi wniosek to to, że technologie zmieniają nasz behawior. I kulturę. Ewolucja nie próżnuje.
Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com. Licencja CC-BY.