Reklama jednej z aplikacji (serwisu internetowego?), płatnego: Zapłać abonament, a pisanie pracy naukowej czy zaliczeniowej (w tym dyplomowej) stanie się łatwiejsze i szybsze. Automatyzacja zrobi to za ciebie. Studenci skorzystają by uzyskać lepsze oceny, pracownicy naukowi.... by też otrzymać lepsze stopnie z "klasówek" i otrzymają szybciej promocję do następnej "klasy". Czyli szybszy awans naukowy, więcej publikacji to i doktorat szybciej czy habilitacja lub profesura. Okazuje się, że praca twórcza też może być zautomatyzowana, a drogi na skróty jeszcze łatwiejsze. Wystarczy tylko zapłacić.
Ciekawi mnie, czy pracownicy akademiccy mocno wspomagający swoją twórczość narzędziami AI będą śledzić i ścigać studentów za podobny sposób pisania prac, w tym dyplomowych? Zgodnie z przysłowiem "co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie"? A może cicha zmowa, że wszyscy tam mogą i tylko oficjalnie udajemy, że nic nie widzimy i wszystko poważnie traktujemy, jako praca własna studentów. Patrzcie jak dobrze uczymy, jaki u nas wysoki poziom. Jakie prace studenci piszą... I nie będzie to nic nowego w gruncie rzeczy. W udawaniu i pozorowaniu jesteśmy dobrzy.... Przecież trzeba być ludzkim... panem.
Świat wirtualny wypełnia nas coraz bardziej. Komercyjnie. Zapłać a damy ci drogę na skróty. Wykorzystuje słabe punkty świata naukowego i edukacyjnego. Coś trzeba zmienić i to zasadniczo. AI gwarantuje bezkarność i niewykrywalność pracy niesamodzielnej. AI może być także w rękach nieuczciwych, biznesowo nieuczciwych. To tylko narzędzie.
Profesor Roman Leppert napisał pod postem na Facebooku: Powtarzam od pewnego czasu: profesorów zastępują procesory. (....) że to kontynuacja procesu, który trwa od dłuższego czasu. Np. w ocenie pracy naukowej wartość merytoryczna została zastąpiona przez wskaźniki bibliometryczne.
Mam podobne odczucia, to jest faza dłuższego procesu. Automatyzacja nauki i edukacji. Zmieścić w tabelkach, poddać algorytmom, przystawić (na odległość) miernik, chwilę zabzyczy, powarczy i wydrukuje paragon fiskalny "profesor", "awans", "dać podwyżkę", "autorytet". Bez wysiłku, wystarczy mieć to czarodziejskie urządzonko. Przecież nawet wysoki abonament się opłaca. Collegium Humanum sprzedające dyplomy na dużą skalę jeszcze nawet nie korzystało z takich urządzeń. Ile podróbek jest w biznesie, ile podróbek w edukacji?
Poza nieuczciwym wykorzystywaniem narzędzi AI są też całkiem legalne i sensowne sposoby. To narzędzia wspomagające niektóre procesy pracy twórczej, od zbierania danych, literatury aż do opracowania redakcyjnego wyników i tekstu. Jak odróżnić jedne od drugich? Podobny problem mamy z odróżnienia faktów od fejków czy deepfejków. Coraz trudniej poruszać się w tej rzeczywistości cyfrowych pasożytów... Do tego doliczyć trzeba halucynowanie AI, także tej piszącej teksty naukowe. Bo wrasta zaufanie do tego, co wygenerowane przez AI. Sprawdzanie i udowadnianie błędu lub halucynacji wymagać będzie znacznie większego wysiłku i umiejętności. Automatyzować się tego nie da, nawet z AI.
Jakby nie patrzeć to automatyzacja dużo zmienia w pracy twórczej, a AI to wisienka na torcie. Jak się w tym świecie odnajdziemy? Jak się odnajdziemy jako Homo sapiens i jako hybrydowa cywilizacja zintegrowanych ludzi z krzemową AI?
Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com. Licencja CC-BY.