Kapitał kojarzy się z majątkiem i finansami. Najważniejszym zasobem kraju jest ludzka praca - twierdzi prof. Orłowski. A dla szkoły i edukacji? Dziś jednak chodzi o pracę nie byle jaką, ale wysoko wykwalifikowaną - wskazał. Przenosząc ww. myśl na edukację można powiedzieć, że najważniejszym edukacyjnym zasobem szkoły jest uczniowskie uczenie się i nauczycielska praca. Jak podnieść jej wartość?
Liczy się praca
Oczywiście, w szkole, jak i gospodarce oraz finansach, nie chodzi o bylejakość, ale pracę wysoko wykwalifikowaną. Prof. Witold M. Orłowski w Gazecie Wyborczej w artykule pt. Ministerstwo Kapitału Ludzkiego? - pisze dosłownie, że: „Od 20 lat ministerstwo odpowiedzialne za strategię państwa dotyczącą pracy - łączoną zwykle z polityką społeczną, a przez krótki okres (wzorem niemieckim, zresztą niezbyt udanym) z gospodarką - zajmuje się głównie rozdzielaniem zasiłków, transferów socjalnych i niekończącym się negocjowaniem ze związkami zawodowymi ich przywilejów. Jest więc ministerstwem zajętym w przygniatającej większości sprawami <<niepracowania>>, walki o podział dochodów i narzucania na pracę kolejnych obciążeń służących finansowaniu kiepsko funkcjonującego państwa socjalnego (...).”
Liczy się praca dająca sukces
To prawda, że lepiej jest zajmować się pracą niż problemami wynikającymi z jej braku. Dla ucznia pracą jest uczenie się, a nauczyciela sprawne jej organizowanie. Praca jest przecież podstawą indywidualnych i grupowych sukcesów, bo przecież: „Sukcesy osiągają pomysłowe osoby lubiące nabywać nowe umiejętności. Są one gotowe zmieniać swoje poglądy i sposób myślenia, jeśli zmiana podejścia do danego zagadnienia jest skutecznym środkiem w dążeniu do celu.” (H. Alder 1997).
Liczy się edukacyjna strategia państwa
Prof. Orłowski (2011) pisze dalej o edukacyjnej strategii państwa. Stwierdza, że: „Od 20 lat polskie ministerstwo odpowiedzialne za strategię państwa dotyczącą edukacji - czasem łączonej z nauką - zajmuje się głównie negocjowaniem nauczycielskich przywilejów, zażartą walką o wprowadzenie darmowych posiłków dla dzieci i nieśmiałymi próbami unowocześnienia oświaty poprzez dorzucanie do sal szkolnych pewnej liczby komputerów (z których znaczna część nauczycieli nie do końca wie, co ma zrobić).”
Faktycznie, prawdą jest, że można egzystować (wegetować?) bez dobrej (interesującej, angażującej, progresywnej) strategii rozwoju edukacji w szkole, ale czy i jak może się ona rzeczywiście rozwijać? Czy uczniowie mogą w takiej zastygłej szkole faktycznie w pełni uwolnić swój indywidualny potencjał - ludzki kapitał?
Liczy się innowacyjna edukacja
A jak jest naprawdę? Odpowiada na to pytanie m.in. red. Dariusz Chętkowski w Głosie Nauczycielskim (2011 nr 42) w artykule pod znamiennym tytułem Po co nam innowacyjność?, który pisze z kolei: „(...) Gdyby szkoły w małych ośrodkach wyrażały lokalną tożsamość i służyły ekspansji regionu w Polsce, np. jako placówki słynące z innowacyjności, wtedy bez rozpoznania specyfiki pracy tych szkół nie byłaby możliwa żadna reforma. Tymczasem MEN funduje nam reformy, nie mając żadnego pojęcia o tym, jak jest w terenie. Zakłada tylko, że jest źle, więc trzeba to zmienić (...)”. Ten felieton także warto przeczytać i przemyśleć!
Liczy się zaradność i przedsiębiorczość
Prof. Orłowski wskazuje, że dziś stoją przed nami 3 trudne zadania - obszary: praca, edukacja i przedsiębiorczość. W tych trzech obszarach, jego zdaniem, brakuje spójnej, śmiałej i odpowiedniej do wyzwań strategii rozwoju kraju, a w tym przedsiębiorczości Polaków. Nie tylko dla gospodarki ważna jest ludzka (uczniowska, nauczycielska, dyrektorska) zaradność i przedsiębiorczość.
Przedsiębiorczość jest potrzebna, choć kojarzy się raczej z biznesem, ekonomią i gospodarką. Bez niej nie ma biznesu, gospodarczego postępu, wolnego rynku itp. W szkole nie ma bez niej innowacji i reform. Nie ma też nauczania poszczególnych przedmiotów, np. biologii czy geografii, bez dotykania spraw gospodarczych, bieżących, finansowych itp. Wydaje się, że przedsiębiorczość jest cechą wielu ludzi. Mówi się nawet, że Polacy w tym przodują. U wielu jest ona wyciszona, uśpiona. Trzeba ją wiec po prostu wywołać, uwolnić, wyzwolić i odpowiednio wspierać. Ona jest potrzebna przede wszystkim młodym i górnolotnie mówiąc - krajowi, który jak każdy jest dziś w sidłach konkurencji z innymi. W szkole więc postawmy na uczenie zaradności i przedsiębiorczości, a nie na znajomość historii i powierzchni USA czy Syberii!
Liczy się śmiała strategia
Przed edukacją i szkołą stoją dziś liczne i bardzo trudne wyzwania. Prof. Witold Orłowski twierdzi, że: „Potrzebny nam jest gigantyczny wysiłek edukacyjny na miarę wysiłku zwalczania analfabetyzmu.”
Trudno jest się nie zgodzić, że praca, edukacja i przedsiębiorczość - są najważniejszymi priorytetami gospodarki i samej edukacji. "Te trzy obszary - to zasadnicze zadania, w których powinna wreszcie powstać spójna, śmiała, odpowiednia do wyzwań strategia najważniejsza ze strategii służących zmodernizowaniu Polski. Strategia, na realizację której muszą znaleźć się odpowiednie środki, choćby kosztem ograniczenia wydatków na infrastrukturę (...)". Artykuł warto przeczytać! Może faktyczne, zamiast ministerstwa edukacji jest nam potrzebne ministerstwo ludzkiego kapitału? Oczywiście z innymi zadaniami i nowymi ludźmi!
(Notka o autorze: dr Julian Piotr Sawiński, nauczyciel konsultant Centrum Edukacji Nauczycieli w Koszalinie, członek zespołu e-Redakcji Edunews.pl)