Mile zaskoczył mnie niedawny artykuł w „Gazecie Wyborczej” pt. Wiara w laptopy w szkole może być szkodliwa dotyczący fascynacji nowymi technologiami w szkole. Autorzy poruszają problemy, o których mówię od lat. Stosowanie technologicznych nowości w szkole może okazać się niebezpieczne dla nauczania ze względu na słabą kondycję i umiejętności nauczyciela, jego zanikający autorytet, jak również samą szkołę jako organizację teoretycznie tylko przygotowującą skutecznych, proaktywnych, samodzielnych, odpowiedzialnych w działaniu obywateli.
Brakuje nauczycielom komptencji do wykorzystania potencjału cyfrowych narzędzi. Brakuje nowoczesnych modeli dydaktycznych, a także wiedzy i strategii sprawiających, że szkoła staje się autentycznym miejscem uczenia się ucznia. Technologia stanowi jedynie naturalne narzędzie współczesnej dydaktyki a nie cel sam w sobie, który ma uzdrowić system, poprawić jakość uczenia i podnieść efektywność pracy.
Od kilku lat mówię o zaniedbanej roli wychowania w szkole i zgubnej fetyszyzacji testów. To wszystko niszczy ją i jej podstawową rolę. Szkoła ma przygotować do funkcjonowania w nieznanej przyszłości. Szkoła w interesie społeczeństwa, a w konsekwencji państwa ma skoncentrować się na postawach opartych na charakterze. Jeszcze nie tak dawno zachwyt dla obecności technologii w szkole był powszechny, a każda próba mówienia, że nie jest najważniejsza w procesie edukacyjnym, przyjmowana była jako wynik archaicznego postrzegania rzeczywistości. Ja również byłem pod jej ogromnym wpływem. Zrozumiałem jednak, że to nie wokól technologii budować powinniśmy programy, ale wobec określonych zasad i wartości, które chcemy, aby kierowały życiem społeczeństwa.
Dyskutując przed laty z młodymi rzecznikami nowoczesnych rozwiązań próbowałem przekonać, że wdrożenia cyfrowych narzędzi w szkole poprzedzić trzeba zmianą paradygmatów myślenia i przede wszystkim stworzenia w niej rzeczywistego miejsca na rozwój kompetencji społecznych. Od lat widzę, jak bardzo są one zaniedbywane i jak ich brak może zagrozić w sprawnym funkcjonowaniu społeczeństwa. Niewiele się zmieni, kiedy zwykłą tablicę w klasie zastąpi interaktywna, iPad, multimedialny projektor czy wielofunkcyjny telefon, jeżeli nie zmieni się modeli dydaktycznych i zachowania samych nauczycieli oraz ministerialnych urzędników.
Potrzebujemy zmiany świadomości. Eksperci twierdzą, że tej na miarę przewrotu kopernikańskiego. To tylko świadczy o nieefektywnej już edukacji, którą przyparto do muru. W obecnym kształcie nie ma już żadnego wyjścia. Nie pomoże w tym na pewno obecna reforma. Edukację należy wymyślić na nowo. Nie ma bowiem żadnej zmiany, jeżeli nauczyciel nadal stoi przy tablicy, a uczniowie w ławkach pracują w systemie 45-minutowych lekcji. Jestem rzecznikiem stosowania narzędzi. To dziś podstawowy warsztat pracy. Komputery, telefony, tablety powszechnie obecne w biznesie mają w szkole pomóc, ale nie zastąpią nauczyciela.
Cieszy mnie więc ta zmiana podejścia. Od dawna powtarzam, że technologia niczego nie załatwi, ani nie przyśpieszy, jeżeli nie zmieni sią nasza świadomość i nie zaczniemy przygotowywać nauczycieli do wykorzystania uczniowskiego potencjału, a potem siły nowoczesnych narzędzi.
Technologia posiada swojego promotora - jest nim biznes. To on sprawia, że mamy coraz to nowocześniejsze wersje telefonów, laptopów i tabletów, a moment zakupu sprawia, że stajemy się właścicielami nieaktualnych już wersji. Dlatego nie powinniśmy się na tym koncentrować, ale na uczniu, któremu potrzeba wsparcia w rozwoju jako osoby, pomocy w budowaniu charakteru i kształtowaniu systemu wartości. To na tym ma polegać nowy paradygmat szkoły XXI wieku, w którym będzie miejsce na kształcenie świadomowego społeczeństwia. Nie obawiajmy się, że zabraknie w niej miejsca na nowoczesne narzędzia, neurodydaktykę, cyfrowe podręczniki, e-learning i wszystko co jeszcze świat biznesu i nauki nam zaoferuje. Świadomi swoich wyborów nauczyciele i uczniowie będą umieli wybierać to, co najbardziej służy rozwojowi wszystkich obszarów funkcjonowania człowieka. Zaniechanie nastawienia na ucznia może być niebezpieczne i groźne w przyszłości.
(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, dyrektorem i twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku)