Na rozpoczęcie roku szkolnego nauczycielska „Solidarność”, Prawo i Sprawiedliwość, Sojusz Lewicy Demokratycznej przygotowały własne propozycje dla polskiej oświaty. Wśród nich jeden „bumerang”. Ciekawe, ile jeszcze razy pomysł likwidacji gimnazjów będzie wracał w polityce, w mediach. Chyba trochę szkoda miejsca i czasu na tę debatę. Nie wiemy, jak wyglądałaby teraz polska edukacja, gdyby nie wprowadzono gimnazjów i nigdy się tego nie dowiemy. Zaczynamy jednak dostrzegać korzyści, które przyniosła ta zmiana.
Proponując zmiany w systemie oświaty warto wspierać się wynikami badań, nie zaś przesądami. Polska należy do nielicznej grupy krajów w badaniach PISA (prowadzi je Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, OECD), w których kompetencje uczniów w wieku 15 lat w ciągu ostatnich dziesięciu lat wyraźnie wzrosły. W edycji 2009 okazało się, że mamy w Polsce jeden z najniższych wskaźników uczniów osiągających najsłabsze wyniki z czytania i interpretacji oraz rozumowania w naukach przyrodniczych, a i w matematyce plasujemy się powyżej średniej OECD. Pod względem średnich, w czytaniu i interpretacji polscy gimnazjaliści są na 15 miejscu na 65 krajów objętych badaniem (w 2000 byliśmy na 24), w naukach przyrodniczych na 19 miejscu – w obu obszarach powyżej średniej dla wszystkich badanych krajów. Jedynie w matematyce tkwimy w środku. Można stwierdzić, że wprowadzenie gimnazjów, które wydłużyło kształcenie ogólne o jeden rok, przyczyniło się do poprawy wyników uczniów.
Warto zauważyć, że wcześniej w PISA sprawdzano kompetencje 15-letnich uczniów pierwszych klas liceów ogólnokształcących, techników i szkół zawodowych, a teraz PISA „łapie” wszystkich naszych piętnastolatków w gimnazjum. Ale wzrost kompetencji nie wygasa w szkole ponadgimnazjalnej, choć – jak wskazują badania - nadal nie potrafimy lepiej pracować z najsłabszymi i najzdolniejszymi. Tym bardziej cieszyć się należy z tego, że młodzi Polacy przez rok dłużej niż przed reformą objęci są edukacją ogólnokształcącą, uczą się w „nieposegregowanych” szkołach, no i mają dwanaście miesięcy więcej, by zdecydować co dalej, a jest to często wybór na całe życie.
Gimnazjum to przecież kluczowy moment dla rozwoju młodego człowieka i dobrze, że nie jest już w jednej szkole z najmłodszymi. To właśnie w tej szkole uczeń podejmuje najważniejsze kroki w zakresie planowania swojej przyszłej kariery edukacyjno-zawodowej. W gimnazjum należy zatem realizować wieloaspektowe działania umożliwiające uczniom właściwe przygotowanie się do dalszej drogi kształcenia. Oczywiście przydałoby się więcej pogłębionych badań, bo do mediów docierają nieraz badania wycinkowe (np. kwestia zachowania się uczniów) i na tej podstawie wyciąga się daleko idące wnioski.
Oboje mamy doświadczenia pracy z uczniami gimnazjów w projektach edukacyjnych o zasięgu ogólnopolskim (np. Filmoteka Szkolna. Akcja!, Młody Obywatel, Tydzień dla Oszczędzania, Mapa Przemian) i te doświadczenia są budujące. Widzimy aktywność młodych ludzi, ich zaangażowanie, kreatywność, współpracę. Spory potencjał drzemie w gimnazjalistach… I w ich nauczycielach, którzy w znakomitej większości lubią i potrafią pracować z młodymi ludźmi w „trudnym wieku”.
Postulowana przez polityków likwidacji gimnazjów nie ma większego sensu. Sądzimy wręcz, że lepszy byłby ruch odwrotny: przedłużyć gimnazjum jeszcze o rok, tak by dać wszystkim więcej czasu na ogólną edukację, w tym zwłaszcza rozwijanie tzw. kompetencji kluczowych, uważanych dziś za ważniejsze dla kariery zawodowej i życiowej młodego człowieka, niż wąskie zawodowe umiejętności. Po takich czteroletnim gimnazjum młody człowiek szedłby na dwa lata do szkoły ogólnokształcącej lub zawodowej. Obowiązująca dziś podstawa programowa przyjmuje zresztą założenie, że cykl nauczania ogólnego domyka się dopiero po pierwszej klasie szkoły ponadgimnazjalnej.
Nie skupiajmy zatem energii na pomyśle odwracania reformy struktury systemu oświaty. Lepiej zająć się tym, co najważniejsze – systematyczną poprawą edukacji na wszystkich jej etapach, czyli budowaniem kompetencji nauczycieli nie tylko w zakresie nauczanego przedmiotu, ale także sposobu uczenia, oceniania uczniów i zarządzania klasą, tworzeniem zachęt i warunków. Nauczyciele powinni stale się uczyć, szukać mądrej równowagi między autonomią nauczyciela i szkoły a standaryzacją wymagań i programów narzucanych przez władze oświatowe. Należy też wspierać innowacyjne modele nauczania i wychowania oraz wymianę doświadczeń między szkołami, także w zakresie wykorzystania nowych technologii. O tym warto dyskutować, w tych sprawach pilnie coś zrobić. Do czego gorąco zachęcamy polityków i związkowców.
Notka o autorach:
Alicja Pacewicz jest Dyrektorem ds. Programów i Wydawnictw Centrum Edukacji Obywatelskiej. Współtworzy wizję i strategię CEO, opracowuje programy edukacyjne, podręczniki dla uczniów, scenariusze zajęć i poradniki dla nauczycieli, programy oraz materiały szkoleniowe. Prowadzi szkolenia dla nauczycieli i trenerów.
Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym.