Cyfrowa Szkoła, według Załącznika do Uchwały Rady Ministrów, to rządowy program rozwijania kompetencji uczniów i nauczycieli w zakresie stosowania technologii informacyjno-komunikacyjnych i obejmuje cztery e-obszary (w takiej kolejności): e-nauczyciel, e-zasoby edukacyjne (w tym e-podręcznik), e-szkoła, e-uczeń.
Jedynie w przypadku e-nauczycieli jest mowa o „rozwijanie umiejętności w zakresie nauczania z wykorzystaniem TIK, komunikowanie się z uczniami”, w pozostałych przypadkach zaś Program ma „zapewnić dostęp do elektronicznych zasobów edukacyjnych”, w tym do e-podręczników (obszar e-zasoby edukacyjne), „zapewnienie szkołom infrastruktury w zakresie TIK” (e-szkoła), „zapewnienie dostępu do nowoczesnych pomocy dydaktycznych” (e-uczeń). Można odnieść wrażenie, i to odnosi się nie tylko do naszego krajowego podwórka, że komputery i informatyka w edukacji to głównie zaopatrzenie uczniów i nauczycieli w komputery i w dostęp do Internetu.
Nie ulega wątpliwości, że aby nauczyciele mogli „nauczać z wykorzystaniem TIK”, a uczniowie – korzystać z wyłaniających się możliwości, nauczyciele powinni być odpowiednio przygotowani i obie strony – odpowiednio wyposażone w sprzęt i w zasoby edukacyjne. Ale co to ma być za sprzęt i zasoby? Klasyczny dylemat z rodzaju jajka i kury, czyli co ma być pierwsze – sprzęt i zasoby a później ich użytkownicy, czy może najpierw uczniowie i nauczyciele ze swoimi zainteresowaniami, możliwościami i potrzebami, określający, co im potrzeba.
Głupcze! Uczeń, uczeń, uczeń.
Chciałbym poprowadzić Państwa drogą od ucznia, jego indywidualnej sylwetki, zainteresowań i zachować w dzisiejszym świecie oraz oczekiwań w przyszłości, przez nauczyciela i jego rolę jako doradcy poczynań uczniów w tym świecie niekończących się wyborów oraz stymulatora ich kreatywnych i innowacyjnych poczynań, po konkluzje, jakie powinno być wyposażenie jednych i drugich w technologię w ich rękach i dostępną niemal za kliknięciem.
Naczelną dzisiaj przesłanką każdej zmiany w systemach edukacji jest personalizacja, czyli dostosowanie kształcenia do indywidualnych potrzeb uczących, bo, jak można to ująć technologicznie, „każdy mózg jest inaczej okablowany”, czyli każdy uczeń jest inny, a więc każdy uczący się powinien mieć równe szanse (Steve Jobs) – takie same ten, który dąży do Nagrody Nobla, jak i ten, który w szkole chce mieć święty spokój. Dzisiejsza szkoła tego nie ułatwia, ale niewiele trzeba w niej zmienić, by tak się stało. Przy tej samej podstawie programowej wystarczyłoby zrewidować jej realizację.
Przyglądając się dzisiejszym uczniom stwierdzamy, że są oni cały czas połączeni. Jak wykorzystać te połączenia dla ich lepszego uczenia? O tym będziemy debatować na konferencjach WCCE i IwE na początku lipca na UMK w Toruniu (więcej szczegółów w innym miejscu tej Gazety). Jednak samo połączenie nie jest wystarczające, powinno ono móc korzystać z wirtualnych środowisk uczenia się, które przejmują rolę współczesnej szkoły zanurzonej w systemie klasowo-lekcyjnym. Siedliskiem takich środowisk są platformy edukacyjne (raczej Fronter niż Moodle), stosowane w wielu regionach kraju (Dolny Śląsk, Opolskie), a dostęp do nich może zapewnić jakiekolwiek urządzenie, które uczeń ma przy sobie, jedynie, co jest bardzo ważne, należy zapewnić mu bezpieczeństwo pracy w takim środowisku, a to wymaga odpowiedniej infrastruktury w szkołach. Stąd już blisko do realizacji idei BYOD, znacznie tańszej niż realizacja koncepcji 1:1 z laptopami. Przy okazji, w wystąpieniu pojawią się nowe metody kształcenia, takie jak odwrócona klasa.
Nad uczniami, zwłaszcza w czasach zmian w edukacji i jeszcze większych w ich otoczeniu powinien czuwać nauczyciel. Jak mu pomóc? Jak go do tego wykształcić a później doskonalić? Dużym zaniedbaniem Cyfrowej Szkoły jest ustawowy brak współpracy z uczelniami, zarówno w zakresie kształcenia przyszłych nauczycieli, jak i doskonalenia. Bez tej współpracy program daleko nie zajedzie. Jeśli zaś chodzi o bieżącą pomoc nauczycielom, to należy uwzględnić, że oczekiwane efekty jakichkolwiek zmian w edukacji powinny być obserwowane „pod tablicą” (Mirosław Sawicki), a więc w miejscu pracy nauczyciela z uczniami.
Proponujemy taki system, który łączy w sobie ewaluację (nie ocenę) pracy nauczyciela ze wsparciem jego rozwoju. Rozwijaliśmy ten pomysł w tym samym czasie, gdy pracowała nad podobnym rozwiązaniem Fundacja Gatesów.
Jeśli chodzi o zasoby edukacyjne, to w pierwszym rzędzie należy zadbać, by wirtualne środowiska kształcenia charakteryzowały się także indywidualnością ich właścicieli, uczniów i nauczycieli. To nie powinna być jeszcze jedna kopia zasobów Internetu, ale miejsce działalności i twórczości uczniów i nauczycieli. W tym przypadku również należy się im przyjrzeć, jak pracują, i wspomóc ich w tym. Faktycznie to żadne odkrycie, bo już w 1999 roku zaproponowaliśmy taki e-podręcznik, który miał 13 wydań!.
To w pewnym sensie refleksja nad rozwojem edukacji wspieranej komputerem i technologią w ostatnich ćwierćwieczu. Wzbogacenie tej refleksji możliwościami współczesnej technologii pozwala na ekstrapolację obrazu dzisiejszej szkoły i zarysowanie jej miejsca w zmieniających się warunkach społecznych i technologicznych, skąd już droga bliska do koncepcji Cyfrowej Szkoły, po prostu Szkoły, w bliskiej i dalszej przyszłości. Odarcie szkoły z jej holistycznych cech staje się tylko pożywką dla coraz częstszych nawoływań do likwidacji szkoły, jako instytucji kształcącej.
Notka o autorze: Maciej M. Sysło (
Nieniejszy tekst był zapowiedzią w Gazecie Szkolnej wystąpienia prof. Sysło na Ogólnopolskim Zjeździe Opiekunów Szkolnych Pracowni Internetowych w Mrozach, maj 2013.