Bardzo mi zależy na nauczycielach, może dlatego, że czuję z nimi więź z powodu długiego uprawiania tego zawodu. Uważam, może nieskromnie, że rozumiem nauczycieli lepiej niż ci, którzy o szkole tylko mówią. Wiem, jaka to jest trudna praca i nie chciałabym dodawać nauczycielom innych zadań. Dlatego wolałabym, aby pewne zadania były wykonywane przez osoby do tego powołane.
Na przykład chciałabym, aby program nauczania tworzyły osoby, które wiedzą lepiej i więcej, a nauczyciel mógłby z pełnym zaufaniem poddać się wytycznym. Chciałabym, aby egzaminów w ogóle nie było, a jeśli już, to żeby zadania układane były przez specjalistów, i aby one sprawdzały wiedzę uczniów, a nie starały się złapać ich na niewiedzy.
Jeśli nauczyciel bierze odpowiedzialność za jak najlepsze nauczanie uczniów, to niech eksperci wezmą odpowiedzialność z stworzenie ram – czego nauczać. Nauczycielom pozostawiłabym dowolność w sferze – jak nauczać.
Druga sprawa to podręczniki. Oczywiście nauczyciel może sam je sobie pisać (tak robiłam), ale ma tyle innych zdań, że powinien móc skorzystać z dobrych podręczników, które napisali eksperci w danej dziedzinie. Czy tak jest? Jeśli zrzuca się ten obowiązek na nauczycieli, to czym i z jaką jakością zajmują się autorzy podręczników, którzy z tego żyją? Chciałabym, aby nauczyciel mógł wybierać spośród wielu podręczników (bo jednego uniwersalnego podejrzewam, że nie da się stworzyć), ale z DOBRYCH podręczników. A najbardziej życzyłabym sobie, aby produkowano tylko podręczniki dla nauczycieli, w których przedstawiano by różne podejścia do nauczania danego tematu, jak również „błotniste” punkty, które nauczyciel może napotkać, oraz zadania i polecenia idące głębiej (a nie szerzej) w dany temat, które mógłby polecić wybitnym uczniom. I żeby taki podręcznik zawierał cele lekcji (najlepiej do wyboru), proponowane metody nauczania i podsumowania. Takiego podręcznika jeszcze nie spotkałam. Podejrzewam, że takich autorów podręczników nie ma, za to wymaga się stworzenia takich pomocy przez każdego nauczyciela.
Trzecia sprawa to – egzaminowanie. Za to nauczyciel jest też odpowiedzialny. Eksperci wymyślają zadania egzaminacyjne, a nauczyciel ma spowodować, aby jego uczniowie dobrze je zdali. A następnie społeczeństwo ma im za złe, że „uczą pod egzamin”. To jakaś paranoja.
Jeśli już wybraliśmy czego mają uczyć się uczniowie i z tego robimy im egzamin, to dajmy nauczycielom prawo, aby tego właśnie uczyli. Bardzo mi się egzaminy i ich zwartość nie podobają, ale nie widzę ich szybkiego końca. Dlatego, nie chcę, aby za nie odpowiadali Bogu winni nauczyciele.
Uważam, że są trzy nogi w oświacie:
Czego nauczamy?
Jak nauczamy?
Co i jak sprawdzamy?
I tylko za drugą nogę nauczyciele mogą być odpowiedzialni.
Każdy nauczyciel chce dobrze nauczać. To, że nauczyciel specjalnie źle uczy przeczyłoby logice. Ale stawiamy go przed zadaniem nie do wykonania. Nie może zajmować się wszystkim i za wszystko być odpowiedzialnym. Dlatego skupmy się na metodach nauczania, a o nogi – 1 i 3 niech dbają eksperci, ale biorąc za nie odpowiedzialność.
Doceńmy nauczycieli, ich ciężką pracę, a pogońmy decydentów, aby ich zadania były wykonywalne równie rzetelnie.
Notka o autorce: Danuta Sterna – matematyczka, pracowniczka naukowo-dydaktyczna Politechniki Warszawskiej (1974-1986), od 1990 roku nauczycielka matematyki w szkołach publicznych i niepublicznych, autorka publikacji dla nauczycieli i materiałów metodycznych, trenerka programu Szkoła Ucząca Się, kierowniczka Akademii SUS prowadzącej szkolenia dla nauczycieli, autorka książki „Ocenianie kształtujące w praktyce”. Niniejszy wpis pochodzi z jej bloga w partnerskiej platformie Edunews.pl – www.osswiata.pl.