W szkole cały czas zadaje się więcej pytań typu: co?, kiedy?, gdzie? i kto?, niż dlaczego?, jaka jest tego przyczyna i jakie mogą być skutki? Znając odpowiedzi na pierwszy typ pytań określani jesteśmy często mianem erudyty. Ale w dobie łatwego i powszechnego dostępu do informacji dewaluuje się już ten typ wiedzy. Często prowadzi to do funkcjonowania wiedzy tabloidowej.
Co zrobić, aby erudycja stała się prawdziwą wartością i nie sprowadzała się do prezentowania sensacyjnych newsów rodem z portalu Pudelek, ale była niezbędna w rozwoju uczniów we wszystkich sferach jego życia: intelektualnym, fizycznym, duchowym i emocjonalnym.
W momencie ogłoszenia kolejnej reformy pojawiają się nowe pytania. Czy zapowiadane zmiany tworzą warunki do transformacji dotychczasowego modelu edukacji? Przy ogromnej ilości informacji otrzymywanej z różnych źródeł szkoła powinna być miejscem rozwijania umiejętności pozyskiwania informacji, zarządzania nią, selekcjonowania, krytycznego analizowania i tworzenia wartościowej wiedzy. Jednak, aby tak się stało, sama musi się zmienić. Nauczanie przedmiotowe powinno zostać zastąpione kształceniem i rozwijaniem kompetencji nie tylko w systemie klasowo-lekcyjnym. Aby było to możliwe, musi się zmienić nasza mentalność, przekonania na temat szkoły nowej generacji, roli nauczyciela i samej edukacji w postindustrialnym świecie.
O organizacjach nowego typu pisze Frederic Laloux. W swojej książce "Pracować inaczej" przedstawia nowatorski model organizacji inspirowany kolejnym etapem rozwoju ludzkiej świadomości, nawiązując tym samym do integralnej koncepcji amerykańskiego filozofia i psychologa Kena Wilbera. W edukacji jako przykład stawia szkołę Margret Rasfeld w Berlinie, która stała się w Polsce inspiracją dla ruchu "Budząca się szkoła". Dziś nadal jednak dla wielu dobra szkoła to dobre przygotowanie do egzaminu zewnętrznego i wysokie miejsce w lokalnym rankingu. Wielu jeszcze rodziców i uczniów zaprogramowanych jest na poszukiwanie szkoły osiągającej najwyższe wyniki. Cały czas pozostaje pytanie, czy w dzisiejszej szkole możliwa jest spersonalizowana nauka, tworząca warunki do przejmowania przez uczniów odpowiedzialności za własne uczenie, wspierająca nowej jakości relacje między uczniami i nauczycielami, umożliwiająca osiąganie doskonałości na każdym poziomie indywidualnych możliwości?
Czy szkoła masowa, obowiązkowa z jednolitymi, sformatowanymi do jednego rozmiaru programami może być odpowiedzią na wyzwania czasów gospodarki opartej na wiedzy? Niestety, istota dzisiejszej szkoły stoi w sprzeczności z założeniami nowej edukacji. Prof. Mariusz Zawodniak z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy pisze:
Bez działań na rzecz zmian mentalnych nie powiedzie się żaden projekt innowacyjny, a zwłaszcza na obszarze szkolnictwa i edukacji. Niezbędna jest zatem taka analiza (krytyczna analiza naszych dotychczasowych sposobów myślenia o szkole) i niezbędna jest w tym zakresie „modernizacja głów” (określeniem tym coraz częściej posługują się m.in. filozofowie – na określenie procesów, jakie muszą towarzyszyć „zmianom społecznym”).
Stąd wniosek, kluczowym jest zmiana na poziomie indywidualnym rozumienia roli szkoły, funkcji nauczyciela, celów edukacji i najważniejsze: jej wizji! Po co istnieje system edukacji, komu ma służyć, jaką odgrywa rolę w społeczeństwie? W jakim celu angażujemy 600 tys. nauczycieli i posyłamy do klasy pierwszej w tym roku ponad 300 tys. uczniów? Jakie z pilnych już dziś celów i zadań ma spełnić reformowana dziś narodowa edukacja?
***
Powyższy post jest rozwinięciem mojego wpisu z 31 sierpnia 2010 roku.
(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, ekspertem w Ośrodku Analitycznym Think Tank, twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku; prowadzi autorski blog Edukacja przyszłości).