Otoczenie spowite jeszcze śniegiem i mrozem, a wielu już żyje nadzieją, że wkrótce nadejdzie wiosna. Już myślą o swoich pięknych ogrodach. Są one ważne dla ludzi od dawna. Leczenie ogrodem – hortiterapia - brzmi dziwnie, ale staje się faktem. Jest formą terapii zajęciowej wykorzystującej rośliny i prace ogrodnicze. Kogo można leczyć ogrodem i kogo trzeba dziś leczyć?
Ogrody są przedmiotem pasji i zamiłowania wielu, a ostatnio rośnie w Polsce zainteresowanie hortiterapią, czyli terapią ogrodniczą. Ocenili to niedawno przedstawiciele Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, który wspólnie z tamtejszą Akademią Wychowania Fizycznego uruchamia kształcenie w tym kierunku w ramach studiów podyplomowych [1].
Ogrodnicza terapia - hortiterapia
Ogrodnicza terapia - hortiterapia jest formą terapii zajęciowej wykorzystującej rośliny, prace ogrodnicze i ogród jako narzędzie terapeutyczne. Hortiterapeuci stosują techniki bazujące na pracy z roślinami do leczenia konkretnych dysfunkcji - fizycznych i psychicznych pacjentów. Hortiterapia wykorzystywana jest także w rehabilitacji zawodowej i resocjalizacji.
Opinie o tej terapii i rehabilitacji mogą być różne, ale osobiste doświadczenia przekonują, że jest w nich coś istotnego. Higiena człowieka także sugeruje potrzebę relaksowania się i odpoczywania na łonie natury. To prawda oczywista i powszechnie znana, że obserwacje i badania żywej przyrody budzą ciekawość poznawczą oraz zdziwienie. Terenowe zajęcia dydaktyczne także cieszą się od dawna wielkim zainteresowaniem, w tym także pokolenia cyfrowej epoki.
Okazuje się, że na Zachodzie od lat jest zainteresowanie tą terapią. "My podążamy za trendami zachodnimi, gdzie kształcenie terapeutów ogrodniczych prowadzone jest już od dość dawna, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, a także Wielkiej Brytanii, krajach skandynawskich, Niemczech, Austrii czy Szwajcarii" - powiedziała PAP dr Bożena Szewczyk-Taranek, kierownik Studiów podyplomowych Terapia Ogrodnicza z Katedry Roślin Ozdobnych UR w Krakowie.
Optymistyczne spojrzenie na świat
Ogrodnicza terapia jest odpowiedzią na potrzeby ludzi żyjących dziś w świecie rosnącego strachu, lęku, stałego stresu i chaosu wartości obecnego świata. Świat wokół nas i szybkie, stresujące życie, wzmaga naszą tęsknotę do natury oraz chwili wyciszenia się i ciszy. Stymuluje też nadzieję na lepsze samopoczucie i optymistyczne spojrzenie na świat. Powoduje różnorodne dolegliwości i zaburzenia fizjologiczne, zdrowotne. Lekarstwem na te kłopoty są m.in. bezpośrednie obserwacje żywej przyrody i kontakt człowieka z naturą. Przyrodnicy wiedzą to od dawna i pytają więc czasem: Czy wrócimy do szkolnych ogrodów? [2].
Osoby żyjące w środowisku pełnym złych emocji, stresów i psychicznych napięć, silnie odczuwają negatywny ich wpływ na nastrój, samopoczucie oraz zdrowie. Szerzej o znaczeniu ciszy w naszym życiu i w pedagogice oraz o potrzebie wyciszenia jest w ciekawej książce Teresy Olearczyk [3]. Warto ją polecić wszystkim szukających sposobu na własne rozterki, depresje czy też nerwice. Temat ciekawy i ważny – warto go poszerzyć.
O potrzebie i znaczeniu wyciszenia się napisano także w artykule pt. "Między aktywizmem a wyciszeniem"[4]. Jest w monografii PSNT pt. "Innowacyjność w zarządzaniu edukacją" wydanej w Szczecinku w 2015 roku. Książkę warto przeczytać i wykorzystać.
Oczekiwanie na kontakt z naturą
Obserwacje przyrody cieszą się od dawna (może od zawsze) wielkim zainteresowaniem. Z pewnością ww. ogrodnicza terapia i rehabilitacja, bazujące na bezpośrednim kontakcie z żywą przyrodą i swoistym powrocie do natury, obserwacji procesu wegetacji roślin, ich pielęgnacji, a także uczestnictwie w pracy w grupie niesie ze sobą znaczące efekty zdrowotny, psychiczne, hartujące i relaksacyjne oraz także edukacyjne.
Ogrodnictwo jest w tej terapii takim swoistym narzędziem terapeutycznym. Według dr Szewczyk-Taranek z Krakowa elementy hortiterapii są wprowadzane przez niektórych terapeutów zajęciowych, ale często bez świadomości, iż można ją ująć w ramy metodyczne i korzystać z pomocy specjalistów. "Czują oni, że to działa i wprowadzają intuicyjnie" - zaznaczyła przedstawicielka UR.[5]
Obserwacje przyrody budzą i kierunkują poznawczą ciekawość. Jest ona podstawą poznawczej aktywności dzieci. Szerzej o doniosłej roli ciekawości jako punktu wyjścia do kreatywności jest np. w artykule prof. Krzysztofa J. Szmidta [6] pt. "Ciekawość – pierwszy stopień do twórczości". Ukazał się niedawno w "Psychologii w Szkole". Warto przeczytać i przemyśleć, jak organizować uczenie się, aby było ono dla uczących się ciekawe, atrakcyjne.
(Notka o autorze: dr Julian Piotr Sawiński, nauczyciel konsultant Centrum Edukacji Nauczycieli w Koszalinie, członek zespołu e-Redakcji Edunews.pl)
Bibliografia:
[1] Za: Kurier PAP, http://kurier.pap.pl/depesza/171534/.
[2] J.P. SAWIŃSKI, Czy wrócimy do szkolnych ogrodów?, „Nowe w Szkole” 2004 nr 2, s. 2-5.
[3] T. OLEARCZYK, Pedagogika ciszy, Kraków: Wydaw. WAM, 2010.
[4] J.P. SAWIŃSKI, Między aktywizmem a wyciszeniem, [w:] PAWELSKI L. (red.), Innowacyjność w zarządzaniu edukacją. Szczecinek: Wydaw. PSNT, 2015, s. 341-348.
[5] Za: Kurier PAP ibidem.
[6] K.J. SZMIDT, Ciekawość - pierwszy stopień do twórczości, ”Psychologia w Szkole” 1/2009, s. 67-78.