Czy lepiej być brudnym czy głupim? Oczywiście, że głupim… bo nie widać. Tak anegdotycznie można zilustrować niewidoczność (nieuchwytność) wiedzy. Mają z tym problem nauczyciele na wszystkich poziomach: od przedszkola do doktora (studia doktoranckiej). Po prostu nie widać tego, co jest w głowie.
Wiedzę rozumianą jako wiadomości, umiejętności i rozumienie, oceniać można po efektach. Przypomina to trochę rozpoznawanie przedmiotów z zamkniętymi oczami, tylko po dotyku. Nic dziwnego, że o zabawne pomyłki nie trudno.
Jaką wartość mają badania naukowe? Setki naukowców przebywa w swoich laboratoriach, salach wykładowych, ba nawet kawiarniach. Cóż oni robią? Siedzą i myślą? A czy jest to jakikolwiek wysiłek? Nie machają kilofem, młotkiem czy łopatą, a więc z pozoru „nic nie robią”. Tylko czasem trud myślenia uwidacznia się na twarzy… ale raczej wtedy, gdy z myśleniem są jakieś kłopoty, na przykład na egzaminie czy klasówce.
Czy istnieje coś, czego gołym okiem nie widać? Społeczeństwa coraz więcej pieniędzy wydają na utrzymanie instytucji naukowych, na badania i eksperymenty. Czy warto i czy są jakieś wartościowe owoce tych działań? Wiedzy nie widać. Dostrzec możemy jedynie wytwory tej wiedzy. Ale nawet do zdawałoby się najprostszych wynalazków, teorii, koncepcji ludzkość dochodziła zbiorowym wysiłkiem przez stulecia. Korzystając na co dzień z różnorodnych urządzeń, korzystając z zasobów wiedzy i rozumienia świata wokół nas, najczęściej zapominany o tej mało widocznej pracy intelektualnej. Bo przecież na pierwszy rzut oka nie widać na ulicy, kto jest mądry, kto przeciętny a kto głupi. Co innego z czystością – brudnego dostrzeżemy od razu.
W ramach Olsztyńskich Dni Nauki w 2007 roku powstała czasowa wystawa, zatytułowana „Muzeum nauki”. Pisałem już o niej kilka razy. Przypominam, bo sprawa jest cały czas aktualna i warto do niej wracać. Nie było to muzeum techniki, ale właśnie muzeum nauki w szerokim słowa tego znaczeniu. Trudno jest udokumentować proces powstawiania wiedzy. Ale można zgromadzić wytwory tej wiedzy i w ten sposób opowiedzieć jak zmieniał się świat. Od astrolabium i tablicy astronomicznej Kopernika do telefonów komórkowych i nawigacji satelitarnej, od żarna i sierpa do roślin transgenicznych i kurnika z Internetem, od gęsiego pióra i inkaustu do komputerów.
Na wspomnianej wystawie przed dziesięciu laty zgromadzone zostały także przedmioty towarzyszące powstawaniu wiedzy w czasie różnorodnych dyskusji, konferencji, kongresów, seminariów. Drobne gadżety próbujące udokumentować to, co trudne jest do dostrzeżenia.
Społeczeństwo wiedzy to społeczeństwo, którego rozwój oparty jest o wiedzę. To znacznie więcej niż wąsko pojmowana gospodarka oparta na wiedzy. Także filozofia, humanistyka i sztuka wpływają na rozwój gospodarczy, pomimo że nie wytwarzają technicznych wynalazków. Ale znacząco wspomagają proces powstawania wynalazków. Być może tamta wystawa pozwoliła niektórym osobom zobaczyć to, co nieuchwytne, ulotne a jednocześnie niezwykłe. Sądzę jednak, że warto takie wystawy organizować częściej lub stworzyć stale działające Muzeum Nauki.
Niżej przypominam kilka opisów, które na tablicach towarzyszyły tamtej wystawie. Treść jest aktualna.
Sala wykładowa i konferencyjna
Kiedyś była tylko kreda i tablica. Potem pojawiły się pierwsze rzutniki pisma oraz epidiaskopy. Pierwsze foliogramy były przygotowywane ręcznie. Teraz w salach wykładowych i podczas konferencji królują rzutniki multimedialne i prezentacje komputerowe. Drewniane wskaźniki zastąpione zostały wskaźnikami laserowymi.
Pierwsze plakaty naukowe (postery) wykonywane były prostymi technikami graficznymi, z piórkiem kreślarskim, patyczkiem, tuszem, wzornikami do pisma, aerografem. Rapidograf i literki samoprzylepne wydawały się wielkim ułatwieniem pracy. Teraz cały plakat przygotowywany jest w komputerze, przenoszony do drukarni na płycie CD i drukowany w dowolnej liczbie egzemplarzy, nie tylko na papierze ale i różnorodnych tworzywach. Niebawem pojawią się pewnie plakaty umieszczane na „papierze”-ekranie ciekłokrystalicznym, będącym zarówno przekazem multimedialnym jak i interaktywnym.
Wszystkie te zmieniające się coraz szybciej gadżety technologiczne wspomagają jedynie warunki powstawania myśli. Bo te rodzą się w trakcie dyskusji osoby z osobą. Gadżety ułatwiają tylko komunikację i coraz sprawniejszy przekaz informacji. Istotne pozostaje jednak samo spotkanie i sama dyskusja, sam przepływ myśli z głowy do głowy.
W terenie i laboratorium
Niegdysiejszy szkicownik zastąpiły najpierw aparaty fotograficzne (analogowe). Teraz na wyposażeniu naukowca są aparaty cyfrowe, dyktafony, GPS-y, laptopy, palmtopy, telefony komórkowe i inne cuda „nafaszerowane” elektroniką. Z użycia zniknęły dyskietki pięciocalowe a bliskie wycofania są dyskietki 3,5 calowe [pisałem to w roku 2007 , teraz tych dyskietek już niema, a i płyty CD wychodzą z użycia...] . Obecnie królują płyty CD, DVD i przenośne nośniki pamięci. W szybkim tempie zmieniają się „gadżety” do spisywania myśli, które rodzą się w głowach naukowców. Mimo jednak ogromnego postępu technologicznego i licznych „gadżetów” – procesy myślowe dalej są nieuchwytne.
Gadżety konferencyjne
Naukowcy nie jeżdżą na konferencje i sympozja po kubki, koszulki czy na uroczyste kolacje. Głównym celem udziału w konferencji jest dyskusja i wymiana myśli, poszukiwanie naukowych inspiracji do dalszych badań. Naukowiec jeździ na kongresy aby przedstawić własne wyniki badań i poddać je obiektywnej dyskusji, jeździ aby zapoznać się z wynikami innych naukowców z całego świata. W końcu spotkać się z ludźmi z bardzo daleka i podyskutować. Nauka rozwija się poprzez dyskusje. Im więcej osób uczestniczy w tych dyskusjach, tym szybsza i głębsza jest wymiana myśli, a co za tym idzie postęp naukowy.
Po tych spotkaniach i rozmowach pozostają jedynie wtórne ślady: zdjęcia, programy, zaproszenia, streszczenia referatów oraz różnego typu gadżety konferencyjne takie jak: identyfikatory, okolicznościowe znaczki i koszulki, notatniki, okolicznościowe długopisy, kubki, maskotki itd. Myśli naukowców są dla nas niewidoczne. Jako ślad pozostają tylko drobiazgi konferencyjne. Identyfikatory ułatwiają odszukanie się osób w czasie konferencji, programy i streszczenia ułatwiają dotarcie do interesującego posteru czy referatu, kubeczki i koszulki z logo konferencji mają ułatwić zapamiętanie spotkania, adresu instytucji naukowej czy zespołu badawczego. Wszystko są to ślady spotkań i dyskusji naukowych. Nie są nimi samymi. Tak jak ślad stopy na piasku są tylko śladem obecności osoby, a nie nią samą.
Dyskusje odbywają się w trakcie różnorodnych seminariów, konferencji, zjazdów, posiedzeniach naukowych z obronami prac doktorskich i kolokwiami habilitacyjnymi. Ale dyskusja odległych osób odbywa się także za pomocą tradycyjnej korespondencji, publikacji naukowych drukowanych w specjalistycznych czasopismach (najczęściej międzynarodowych), książek i monografii. W ostatnich latach dyskusja uległa zintensyfikowaniu dzięki poczcie elektronicznej i Internetowi.
Notka o autorze: Prof. dr hab. Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Niniejszy wpis ukazał się na jego blogu Profesorskie Gadanie. Licencja CC-BY.