Skalę zmian zobaczyłem na ilustracji w nowowydanym podręczniku do biologii Campbella. Symboliczne odwoływanie się do znanego czytelnikowi świata. Myślimy smartfonami. Wrosły w nas głęboko. Może dlatego, że korzystamy na co dzień i częściej widzimy ekran telefonu niż telewizora? A przynajmniej tak ma młode pokolenie. I wydawcy w grafice odwołują się do tych utrwalonych już wzorców.
Fot. 1. Uwaga, przejścia nie ma. Symbolicznie odnoszę to do kultury. Samo powieszenie napisu kładki jeszcze nie wyremontuje. To działania zastępcze...
Koresponduję w sprawach służbowych z koleżanką na Messengerze, ja piszę teksty, a ona nagrywa dźwięk. Bo ja korzystam głównie z laptopa a ona prawdopodobnie z telefonu, gdy jest w ruchu. To narzędzie wpływa na preferowaną formę zapisu (tekst czy dźwięk). Gdy zaproponowałem studentom pisanie dzienników refleksji, część wybrała wersje na Instagram. wydawało mi się, że na Bloggerze jest wygodniej. Ale wygodniej, gdy pracuje się na laptopie a nie na telefonie. A telefon jest zawsze pod ręką i refleksje można spisać nawet w przerwie między zajęciami, siedzą na krześle w korytarzy czy na schodach. Albo w czasie jazdy tramwajem. Smartfony uczą nas korzystania z innych narzędzi internetowych i sposobu wypowiadania się. Ja się dopiero uczę i powoli przekonuję do pełniejszego wykorzystywania smartfonu, nie tylko do dzwonienia.
Za sprawą małego urządzenia dokonuje się przewrót kopernikański w edukacji i w komunikacji międzyludzkiej. Telefon mamy stale przy sobie. Nawet dziennik refleksji na Instagramie pisze się w telefonie więc powstaje szybciej niż taki, tworzony na laptopie. Bo można pisać w wodnej chwili, w przerwie między zajęciami. Małymi porcjami. I wtedy warto mieć kolekcję zdjęć w telefonie a nie na twardym dysku. Albo w chmurze. A telefon jest w damskiej torebce lub w męskiej kieszeni. I łatwiej jest mówić niż pisać na małej klawiaturze.
W ciągu kilku dziesięcioleci smartfony udoskonaliły się, spowszedniały i mocno się upowszechniły. I teraz pojawiają się propozycje różnych ograniczeń, np. w używaniu w szkole (tutaj więcej na ten temat). Dzieło Mikołaja Kopernika nie było zakazane od razu. Minęło wiele lat od chwili ukazania się drukiem zanim trafiło na indeksy ksiąg zakazanych. Dopiero po wielu latach, gdy zaczęło być dyskutowane i przetwarzane, gdy pojawiły się implikacje tego dzieła. Dopiero wtedy zostało zakazane. Uznane za groźne i niebezpieczne. Zakaz miał pomóc w publicznej dyskusji. Argument siły. Po wielu latach, bo kiedyś czas niejako płynął wolniej. A na pewno wolniej rozchodziły się w kulturze idee. Podobnie jest ze smartfonami, nie od razu pojawiły się regulaminy i rozporządzenia i pomysły zakazu używania smartfonów w szkole (na lekcjach i na przerwach). Dopiero jak się upowszechniły. Wtedy do głosu doszli konopielkowi, skansenowi konserwatyści.
A obecna władza schlebia różnego rodzaju denialistom, jak i takim konopielkowym zachowaniom. Podobnie jak w przypadku likwidacji gimnazjów (pod pretekstem, że jest przemoc w gimnazjach). Problemu wieku i przemocy likwidacja gimnazjów nie rozwiązała. Co więcej, dołożyła więcej nowych, np. z chaosem w programach nauczania i przegęszczeniem uczniów w klasach i szkołach. Na dodatek zlikwidowano dobre placówki, w których kadra nauczyła się już rozwiązywać problemy, związane z wiekiem dorastania, w tym z przemocą.
Tak jak z ostentacyjnym jedzeniem mięsa w odpowiedzi na próby wprowadzania diety z owadami jako środek zaradczy przed nadmiernym zużyciem wody i powierzchni lądowej w hodowli zwłaszcza wołowiny. Żadnych problemów środowiskowych taki ostentacyjny kotlet mięsny nie rozwiązuje. Ot, denializm w stylu konopielkowym. Tak jak z działaniami przeciw energii odnawialnej, w konsekwencji których te znaczące zaniedbania teraz są szczególnie dotkliwe, także w postaci drogiej energii.
Konopielkowe zacofanie i uniemożliwianie koszenia kosą, mimo, że jest to lżejsze, i szybsze w porównaniu z sierpem. Wbrew faktom protest przeciw kosie. I agresywny zakaz stosowania innym. Polska niczym wielkie Taplary z disco-polo w operze.
A przewrót kopernikański w edukacji i tak się dokonuje. Wisły kijem nie zawrócą. Tyle, że się pochlapią i zmoczą ubranie. Czyli będą straty. Zupełnie niepotrzebne.
Fot. 2. Przykład z nowoczesnego podręcznika. Ramka z tekstem w kształcie ekranu telefonicznego, odwołuje się do tego, co znane. Ilustracja z "Biologii" Campbella, o której więcej pisałem tutaj.
Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com.
Ostatnie komentarze