Zastanówmy się, jak mogłaby wyglądać polska szkoła przyszłości. Jakie warunki do pracy powinien znaleźć w niej nauczyciel. Prezentujemy kolejną pracę nadesłaną przez uczestnika szkolenia „8 strategii efektywnego uczenia (się)”, w której akcent położony został przede wszystkim na organizację przestrzeni edukacyjnej i narzędzia przydatne nauczycielowi. A zatem:
2 września roku... wychowawczyni wprowadza mnie do klasy ...C , w której będę uczyć przez kolejne trzy lata. Patrzę na salę i wreszcie mam to, na co czekałam przez wiele lat swojej pracy.
Przestrzeń dla edukacji
Klasa jest spora. Z przodu naprzeciwko porządnej, dużej tablicy (ciągnie się przez całą ścianę) ustawiono lekkie i zgrabne meble uczniowskie, łatwe do szybkiego przestawienia w potrzebne konfiguracje. Każdy stolik ma półeczkę, na którą można odłożyć niepotrzebne akurat przedmioty.
Podręczne pomoce
Z boku klasy ciągnie się regał z książkami- jeszcze nie wiem, co tam się znajduje, przyjrzę się po lekcji… Podręczna biblioteczka: zestaw słowników, encyklopedii, zestaw nagrań muzyki do lekcji, komplet filmów i materiałów dydaktycznych na dvd. Znajduję też ryzę papieru, mazaki, przybory do malowania i temu podobne pomocne przedmioty.
Standardowe wyposażenie
I co jeszcze tu mam? Typowe wyposażenie: telewizor, odtwarzacz DVD, magnetowid, odtwarzacz CD i kaset magnetofonowych. Ale największą niespodzianka są dla mnie cztery stanowiska komputerowe, będzie można pracować z różnymi źródłami wiedzy na lekcjach.
Aha, i jeszcze widzę mapy - Europy, Polski i świata. Doskonale, z nich zazwyczaj korzystałam przy omawianiu lekcji, teraz nie będę musiała ich szukać. Mam także kserokopiarkę.
Jest też miejsce, gdzie mogę rozłożyć przyniesione z domu własne pomoce, scenariusze czy samodzielnie zrobione karty pracy.
Strefa aktywności
Za ławeczkami z tyłu klasy - dywan, miękkie siedziska, spora przestrzeń, która posłuży do gier dydaktycznych. Stoi też balon z wodą, są kubeczki.
Nauka jako kontrakt
Kiedy dzwoni dzwonek na lekcję, pojawia się moja podopieczna klasa. Na tę pierwszą lekcję wchodzą także rodzice. Jedni i drudzy są ciekawi - wymagań, oczekiwań. Rzut oka na stolik nauczycielski – tak, wszystko gotowe.
Mogę więc zaprezentować i program nauczania, przewidziany na ten rok, i moje wymagania, listy lektur. Widzę, że rodzice notują, a dzieci słuchają. Proszę rodziców o słuchanie, ponieważ wszystkie informacje dostana gotowe - po to jest drukarka i ksero.
Następnie zawieramy kontrakt, dotyczący wzajemnej współpracy i współodpowiedzialności za wyniki dzieci. Propozycje są dyskutowane w grupach mieszanych (rodzice z dziećmi), a potem uzgodnione na forum klasy. Po lekcji wychodzę z przekonaniem, że z tą klasą mogę osiągnąć założone cele. Nie tylko mnie bowiem będzie obchodzić praca dzieci, ale i rodzice są tym zainteresowani, a dzieci widząc, że są ważne i dla mnie i dla swoich rodziców będą pracować chętniej...
A teraz powrót do rzeczywistości: pytanie, co z tego już mam? Odtwarzacze CD i wideo? A dzieci – stoliki i krzesła. 30% rodziców pojawia się na konsultacjach, interesuje wynikami uczniów, ogląda ich prace. Nie marzę o tablicy interaktywnej. Czasem ważna jest dobra zwykła tablica… ale i tak najważniejsza jest atmosfera w klasie, moja sympatia do dzieci i ich chęć pracy. Z cała resztą polski nauczyciel na razie musi sobie radzić sam.
Małgorzata Wrzosek była uczestnikiem szkolenia "8 strategii efektywnego
uczenia (się)". Niniejsza opinia została przygotowana w ramach kursu
elearning realizowanego podczas wakacji.