W Centrum Nauki Kopernik odbyła się VI edycja konferencji „Pokazać-Przekazać”, która w tym roku poświęcona została niezwykle aktualnym tematom zmian, które zachodzą w edukacji. Jej uczestnicy (głównie nauczyciele) starali się odpowiedzieć na kilka ważnych pytań, m.in. Rewolucja czy reforma – dlaczego współczesny świat wymaga zmian w edukacji? Jak będzie zmieniać się edukacja? Jak technologia wpływa na edukację? Jaka powinna być rola nauczyciela we współczesnej szkole?
Żyjemy w czasach, w których jesteśmy nieustannie zaskakiwani przez najnowsze osiągnięcia technologii służącej człowiekowi. Trzy dni temu pojawiła się informacja, że samochody Google sterowane komputerem, bez kierowcy, przejechały prawie pół miliona kilometrów bez jednego wypadku czy stłuczki. Czy za kilka(naście) lat będziemy wsiadać do samochodów, aby poczytać sobie w podróży e-książkę z tabletu? Inny przykład – znana zapewne wielu z usług fotograficznych firma japońska Fuji stwierdziła, że musi przeprofilować sieć swoich zakładów w Australii, gdyż zbliża się koniec tradycyjnej fotografii. Do swoich placówek powstawiała drukarki 3D, dzięki którym mieszkańcy tego kraju mogą teraz zaprojektować i wydrukować najróżniejsze przedmioty, których akurat będą potrzebować.
Jak zauważył Robert Firmhofer, dyrektor Centrum Nauki Kopernik, te dwie w sumie niewielkie zmiany, w poważnym stopniu wpłyną na jakość życia ludzi. Takich zmian będziemy obserwować znacznie więcej. W tym kontekście ważne są pytania: jak zmiany spowodowane nowymi technologiami będą wpływaćna kształt edukacji? Czy uczniowie są przygotowywani obecnie do życia w świecie, który będzie wyglądał zupełnie inaczej niż dziś? Czy zastanawiamy się dziś, jak przygotowywać uczniów do zawodów, które jeszcze nie istnieją? Czy w ogóle szkoła przygotowuje ich do życia? Czy tłumaczymy im, co oznaczać będzie dla nich zmiana demograficzna wynikająca ze starzenia się społeczeństw europejskich? „Problem szkoły polega na tym, że raczej nie zastanawia się nad takimi zmianami, a przecież powinna przygotowywać uczniów do tych zmian.“ – mówił Firmhofer. To, na co zwracał również uwagę dyrektor CNK, to świadomość potrzeby uczenia się. Według badań amerykańskich już około 70 procent swojej wiedzy uzyskujemy poza szkołą. Kluczowa jest zatem edukacja w perspektywie całego życia i głównie jest to edukacja nieformalna.
„Mamy duży problem z edukacją. Ale nie jest to tylko problem polski. Kryzys edukacji to problem całego świata.“ – powiedział podczas wykładu inauguracyjnego konferencji prof. Łukasz Turski, przewodniczący Rady CN Kopernik, przewrotnie tytułując swoje wystąpienie nieco zmienionymi słowami Marii Konopnickiej – „pójdź dziecię, ja cię uczyć karzę“. „Obok nas dokonuje się rewolucja hardware’owa. Zmienia się całkowicie sposób, w jaki ludzie oddziałują między sobą i z całym światem, z kulą ziemską. Tymczasem wciąż nie dokonaliśmy rewolucji software’owej. Wciąż mamy do czynienia ze szkołą jako instytucją XIX-wieczną. Co z tą szkołą zrobić?“
„Musimy mieć świadomość tego, że edukacja i rozwój cywilizacyjny są ze sobą sprzężone. Siedem miliardów ludzi na Ziemi, a niedługo może i dziesięć, powoduje niesamowite problemy. Być może nigdy od edukacji nie zależało tak wiele, jak dziś.“ – mówił prof. Turski. Tymczasem w naszej edukacji mamy ciągle tematy zastępcze – nie tak dawno słyszeliśmy tylko o „laptopizacji“ szkoły, teraz ciągle czytamy o „e-podręcznikowaniu“. Naprawdę musimy zastanowić się JAK dokonać zmian – mówił Turski. „Technologiczny aspekt jest drugorzędny. Pytanie podstawowe – do czego mają służyć te różne gadżety? Co my chcemy dzieciom przekazać“.
Dostało się również politykom i akademikom. Nie widzimy wciąż rozwiązań problemów, które pojawiły się w szkole. Politycy poszukują ciągle mitycznych drogowskazów, które zaprowadzą ich do właściwych rozwiązań. Nie ma gotowych rozwiązań. Z kolei akademicy siedzą w swoich łódkach i machają chorągiewkami krzycząc, że jest źle. To wy, nauczyciele, znacie rozwiązania dla problemu współczesnej edukacji – przekonywał prof. Turski.
Spuścizna edukacji masowej XIX-wiecznej musi być wreszcie odesłana do lamusa. Już na początku XIX wieku J. H. Pestalozzi pisał: „uczyć trzeba dziecko, a nie przedmiotu.“ Nowa szkoła powinna być zdaniem prof. Turskiego zaprojektowana trochę jak portal społecznościowy. „Inne są tu role ucznia i nauczyciela. Musimy nauczyć się rozpoznawać profil dziecka i cały proces kształcenia ustawiać pod ten profil. Technologicznie mamy dziś po temu możliwości. Ocena indywidualnych postępów powinna następować w odniesieniu do indywidualnie przygotowanego planu nauczania. Musimy odejść od lineranego procesu nauczania przedmiotów. Tylko kompetencja dziecka powinna decydować o tym, czego się ono uczy.“ Zdaniem profesora naturalną geometrią procesu nauczania jest... geometria drzewa. „Pucujemy maturę i egzaminy zewnętrzne, ale świat odchodzi od obowiązkowych testów przy zdawaniu na studia. Przecież wszyscy wiedzą, że jednorazowe pomiary nic nie dają...“ – powiedział Turski.
Prof. Turski zwrócił uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt. „Szkoła, uczeń, rodzice muszą być online. Wszyscy powinni uczyć się razem.“ Ważne jest tu zaangażowanie w naukę także rodziców i nauczycieli.
Indywidualizacja nauczania tworzy nowe wyzwania dla społecznej integracji w klasie. Powinniśmy jednak walczyć z mitami. Lekcja o ułamkach w klasie, czytanie lektury – to nie jest żadna społeczna integracja. Tego powinniśmy uczyć się od Amerykanów. Integracja następuje zwłaszcza przez sport, a także teatr, chóe. Nawet lekcje religii udałoby się przerobić tak, aby sprzyjała większej integracji społecznej.
Podczas wystąpień inauguracyjnych i spotkania prasowego dużo mówiono o samych nauczycielach.
„Istnieje wielka potrzeba współpracy z nauczycielami i włączania ich w dialog o edukacji. Chcemy wspierać nauczycieli w ich poczuciu sprawczości, nadążaniu za zmianami, ale i inicjowaniu nowych zmian.“ – mówiła Anna Dziama z Centrum Nauki Kopernik. „Dziś nauczyciel jest za bardzo urzędnikiem. Musi ciągle załatwiać wszystkie te formalności, dbać o sprawozdawczość... Szkoła stała się światem samym w sobie.“
Jan Wróbel, dyrektor Liceum na Bednarskiej w Warszawie posłużył się ciekawym opisem środowiska nauczycieli. Jego zdaniem możemy mówić o nauczycielskim sporze „kucharzy“ z „kelnerami“. Nauczyciel kucharz wie, czego ma uczyć i po prostu to robi, nie oglądając się na odgórnie narzucane wytyczne, ba nawet nie otwierając „pakietów“ z tymi wytycznymi. Nauczyciel „kelner“ z kolei otwiera taki pakiet i zaczyna narzekanie, że tego za dużo, że tamtego za mało, że się nie da... Dopiero potem podaje (uczniom) to, co otrzymał w pakiecie. „O jakości edukacji decyduje jednak to, co „zjedliśmy“. Podobnie jak z restauracji wychodzimy zadowoleni, jeśli kucharz wykazał się odpowiednim kunsztem.“ – zauważył Wróbel. Oczywiście nie oznacza to, że „kelnerzy“ nie są potrzebni – trzeba wypośrodkować. Należy przy tym pamiętać, że wszystko, co otrzymują nauczyciele z MEN to propozycje. Nie jest to narzucony wszystkim do realizacji program nauczania.
Z taką interpretacją zgodził się podczas wystąpień inauguracyjnych Mirosław Sielatycki, wiceminister edukacji. Najwięcej dziś zależy od nauczycieli. Podstawa programowa daje możliwość eksperymentowania i praktycznej edukacji. Musimy mieć w głowie to, że dziś powinniśmy rozumieć edukację w szerszej perspektywie, jako edukację przez całe życie.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)