Według popularnego powiedzenia, problem dobrze zdefiniowany, to problem w połowie rozwiązany. W szkole uczniowie zazwyczaj „dostają” problemy do rozwiązania – rzadko rozwiązywane są ich problemy, kwestie, które to dzieci uznały za istotne. W ramach tygodniowej akcji w mojej klasie, próbowałam ustąpić pola uczniom i stworzyć im przestrzeń na zdefiniowanie zagadnień ważnych dla nich samych, wybór tego, którym chcą się zająć, następnie zaś wdrożenie faktycznych rozwiązań. Było warto!
Ostatnio miałam wielką przyjemność uczestniczenia w warsztatach „Asy Internetu”. Fantastyczni prowadzący (Marta Florkiewicz–Borkowska oraz Krzysztof Jaworski) i energia uczestników sprawiły, że dziesięć godzin łącznie przeznaczone na szkolenie minęło błyskawicznie, pozostawiając nas z poczuciem żalu, że to już koniec. Na warsztatach poznaliśmy założenia programu oraz fragmenty scenariuszy z Aską i Asem w roli głównej: bohaterami, którzy wprowadzają młodszych uczniów w bezpieczny świat internetu. To podczas tych spotkań wymienialiśmy się pomysłami na lekcje, poznaliśmy ciekawe narzędzia, a prowadzący wprowadzili nas w świat Design Thinking. Po takiej inspiracji oczywistym wręcz było przejście do działania i wykorzystanie pojawiających się pomysłów we własnej klasie.
Pomysły uczniów i Design Thinking
W ramach szkolnego projektu „Mali wolontariusze w akcji” moi drugoklasiści mieli zastanowić się, z jakimi problemami borykają się na co dzień w szkole. Chodziło o to, aby zaangażować ich w pozytywne działania w najbliższej, szkolnej, przestrzeni, skupiając się jednak na problemach, które sami uczniowie uważają za istotne. Naszego planowania nie przerwała nawet kwarantanna; przymusowo zamknięci w domach na ponad tydzień, pracowaliśmy na Jamboardzie.
Pierwszego dnia na lekcji dzieci wskazywały problemy, które doskwierają im lub innym uczniom. Moim zadaniem było notowanie wszystkiego, co przychodziło do głowy drugoklasistom. Błędy, usterki składniowe, czy powtórzenia nie zaprzątały nas na tym etapie zupełnie. Okazało się, że problemów pojawiło się całkiem sporo i to dotykających różnych sfer szkolnej rzeczywistości:
Drugiego dnia głosując wybieraliśmy problem, z którym mali wolontariusze mieli się zmierzyć. Początkowo wybrano „brak huśtawki”, jednak uczniowie dość szybko stwierdzili, że trudno w tej konkretnej sprawie działać w duchu wolontariatu; trzeba huśtawkę po prostu kupić. Dlatego, po krótkiej dyskusji, wybrany został problem zdefiniowany jako „brak życzliwości”. Pojawiał się on w różnych odsłonach, jednak to, co łączyło wypowiedzi dzieci, to przekonanie, że w klasie, w szkole mówimy za mało ciepłych słów.
Zaczęliśmy szukać rozwiązań. Wypisywaliśmy pomysły możliwych rozwiązań na Jamboardzie:
Trzeciego dnia stworzyliśmy plan działań na najbliższe 5 dni. Zakładał on realizację szeregu mini-akcji, które docelowo miały zwiększyć poziom życzliwości w naszym najbliższym otoczeniu:
Od pomysłu do działania
Zgodnie z planem, pierwszy dzień rozpoczęła obserwacja szkolnej społeczności w codziennych sytuacjach – na przerwach, w stołówce, w świetlicy. Uczniowie wcielili się w rolę badaczy-etnografów i zaznaczali na kartce, ile razy usłyszeli tego dnia miłe słowo (np. „dzień dobry”, „dziękuję”, „przepraszam”), odnotowywali też uśmiechy kierowane w czyimś kierunku oraz liczbę usłyszanych komplementów. Zainicjowaliśmy też klasową akcję Dobry Duszek. Polegała ona na wylosowaniu przez każdego ucznia jednej osoby z klasy, którą należało się w tajemnicy opiekować i wspierać gestem i słowem.
Drugi dzień rozpoczęliśmy od burzy mózgów na temat znaczenia życzliwości. Wypisaliśmy nasze skojarzenia, podsumowując jednocześnie obserwacje z poprzedniego dnia. Okazało się, że choć uśmiechów w szkole ślemy mnóstwo, wyraźnie gorzej jest z komplementami. Jak pokazało mini-badanie, tych było jak na lekarstwo. Stąd pomysł, aby na plakatach, które rozwiesiliśmy na korytarzu w szkole, wykorzystać materiały Asów Internetu: dłoń i miłe słowa. Przy okazji mieliśmy też znakomity pretekst, aby porozmawiać o potrzebie życzliwości w internecie i pozytywnych emotikonkach, jakie możemy wysyłać innym.
Trzeciego dnia podrzuciliśmy pod drzwi liściki z dobrym słowem do innych klas – a więc akcja przeszła w fazę praktycznych działań poza naszą klasę.
Czwarty dzień, to czas wywiadów z pracownikami szkoły i uczniami innych klas. Uczniowie pytali ich czy dostrzegają dobro i ciepłe słowo w szkole, czy też może raczej doskwiera im brak życzliwości na co dzień. Zdania były podzielone, ale wszyscy podkreślali znaczenie życzliwości dla dobrego funkcjonowania.
Piątego dnia nadszedł moment podsumowania akcji. Chętni uczniowie wyjawili, czyimi byli duszkami – było przy tej okazji wiele śmiechu. Niektórzy z pełnym przekonaniem wskazywali, kto był ich Dobrym Duszkiem, uzasadniając to tym, że wskazana osoba coś konkretnego zrobiła, podczas gdy faktycznym duszkiem był ktoś zupełnie inny. Jednak prawdziwym zwieńczeniem naszego działania była miła niespodzianka na koniec piątkowego szkolnego dnia, kiedy odkryliśmy, że pod drzwiami leży zielona kartka.
To była wiadomość dla nas…
Życzliwość trudno oddać, ponieważ zawsze wraca (Marcel Proust)
Notka o autorce: Edyta Karwowska jest nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej w warszawskiej Szkole Podstawowej. Współautorka programów edukacyjnych dla dzieci „Twórcze bazgroły. Przygody Ważki Grażki”, „Do góry nogami. Pomysłowy świat 2-latka i młodszego przedszkolaka. Podręcznik dla nauczycieli i rodziców”. Ambasadorka programu eTwinning oraz entuzjastka nowych technologii w edukacji. Należy do społeczności Superbelfrzy RP. Współautorka bloga www.programrazem.blogspot.com.