Każde pokolenie miało swoich buntowników. Czasem rodził się w ich głowach bunt lub anarchia, a czasem wielka rewolucja. Dziś takimi buntownikami są na przykład hipsterzy. Jest to młodzież zbuntowana, myśląca inaczej i szukająca oryginalności, która gardzi tym, co pospolite i masowe. Jak w szkole pracować ze zbuntowaną młodzieżą?
Socjologiczne zjawisko
Według socjologów hipsterzy narodzili się z potrzeby buntu przeciwko narastającej konsumpcji w każdej dziedzinie życia. To prawda, że każde pokolenie miało swoich buntowników. Hipsterzy starają się odkrywać nowe zjawiska w sztuce. Nie chcą wyglądać tak, jak ich rówieśnicy. Nie chcą, by ktoś wpasował ich w jakieś kulturowe ramy i zaszufladkował. Im nie zależy na stworzeniu spójnej grupy. Tu liczy się indywidualność. Jeśli jakaś rzecz odkryta przez hipstera zaczyna się podobać większej liczbie odbiorców, ten przestaje się nią interesować. Dla niego jest to już masowe i nieodpowiednie – wskazują socjologowie kultury.
Indywidualizacja nauczania
Jeśli hipsterzy preferują indywidualność, to jedynie przez okazanie szacunku dla ich indywidualizmu i indywidualne oddziaływanie można do nich dotrzeć. Temat jest stale ważny dla szkoły. Był przedmiotem dyskusji uczestników I Zjazdu Akademii Zarządzania Dyrektora Szkoły, który odbył się 20 stycznia br. w Warszawie. Tematem była „Indywidualizacja nauczania – jak przełożyć założenia reformy na praktykę szkolną?” Problem bardzo ważny, choć wcale nie nowy. O zasadzie i potrzebie indywidualizacji nauczania napisano już sporo. Od pół wieku problem ten jest stale aktualny, często podejmowany i słabo rozwiązany.
Hipsterzy są trendy
Hipsterów widać na ulicach miast. Liczy się dla nich indywidualność, nisza i oryginalność. Gardzą komercją, masowością i tym, co pospolite. A szkoła ma przecież charakter masowy i pospolity. Jeśli kupują ubrania, to inne, najlepiej w lumpeksach. Słuchają muzyki nieznanej szeroko i jedzą to, co ekologiczne. Wybrali alternatywny tryb życia – napisał o nich i scharakteryzował niedawno Marcin Markowski w artykule pt. Za wszelką cenę inni („Głos Koszaliński” 2011 nr 157). Warto przeczytać i poznać swoistość myślenia części współczesnej młodzieży, bo oni przecież są w naszych szkołach.
Wartościowa jest oryginalność
Wiadomo dość powszechnie, że oryginalność jest wartościowa i doceniana. Oryginalność jednak hipsterów, którzy być może są przejawem kulturowego chaosu, pewnie nie bardzo. Czy nauczyciele tolerują uczniowskie indywidualności i oryginały? Na czasie jest więc pytanie, czy nauczyciele potrafią pomóc tym młodym ludziom, czy też może za wszelką cenę chcą szlifować ich do średniej?. Nadeszła moda na odmienność i unikanie komercji. Wielu dorosłych stara się poszukiwać niszowej oryginalności w różnych dziedzinach, bo tylko to – ich zdaniem - jest cenne i wartościowe. Oczywiście hipsterzy nie spadli nagle z nieba. Ich protoplaści w latach 40. słuchali czarnego jazzu. W Polsce ich odpowiednikiem byli bikiniarze. Około 10 lat później hipsterów można było rozpoznać w generacji nazwanej Beat Generation, która powstała w USA. Przedstawicielami „bitników”, którzy tworzyli nieformalny awangardowy ruch literacko-kulturowy propagujący anarchistyczny indywidualizm i swobodę twórczą, byli pisarze Richard Brautigan czy Allen Ginsberg.
Kulturowy chaos
Myśląc o pracy ze zbuntowaną młodzieżą i udzielaniu jej pomocy w rozwoju, warto mieć świadomość, że jej pęd do indywidualności i wolności ma kilka przyczyn. Wraz z nastaniem epoki cyfrowej (postmodernistycznej, informacyjnej, czy jak wolą inni – epoki ponowoczesnej), a także wraz z demokratyzującym się krajem i światem, pojawiły się liberalne prądy w życiu społecznym, politycznym, edukacyjnym i w kulturze. Gołym okiem widać kulturowy chaos z wyraźną dominacją kwestii ekonomicznych, materialnych, pretendujących do niemalże naczelnego wyznacznika ludzkich zainteresowań.
Być indywidualistą za wszelką cenę
Zachowania hipsterów nie wynikają z jakiejś spójnej filozofii czy ideologii. Nie są to tematy do dyskusji z nimi. Z jednej strony hipsterzy brzydzą się komercją, ale z drugiej korzystają z telefonów komórkowych, słuchają muzyki na iPodach, używają iPadów i oglądają telewizję, a wszystkie te elementy są przecież masowe. Nie buntują się totalnie, jak choćby anarchiści przeciwko polityce. Niby nie chcą, by kojarzono ich z komercją, ale korzystają z niektórych jej elementów. Za wszelką cenę pokazują swoją indywidualność.
Bycie indywidualistą za wszelką cenę stało się już modne w latach 90. w USA i Wielkiej Brytanii. A skoro tam coś jest trendy i wierzy w to coraz więcej osób, to znaczy, że to coś, jakkolwiek później, pojawia się w wielu innych krajach. W naszej edukacji teraz również sporo się mówi o potrzebie wspierania indywidualnego rozwoju każdego ucznia. Tylko, czy w praktyce jest to wykonalne? Zapraszam do dyskusji?
(Notka o autorze: dr Julian Piotr Sawiński, nauczyciel konsultant Centrum Edukacji Nauczycieli w Koszalinie, członek zespołu e-Redakcji Edunews.pl)