Przez wiele lat narzekałem na brak edukacji ekonomicznej w mediach. To się ostatnio trochę zmieniło, chociaż trudno powiedzieć, że na lepsze. Trwa debata medialna na temat ważny - wysokości przyszłych emerytur. Niestety, na co zwracają niektórzy eksperci, za mało w niej meritum, dialogu i dobrej komunikacji pod kątem obywateli, a za dużo propagandy i lekceważenia.
A mogło być tak pięknie. Przez wiele lat tematy edukacji ekonomicznej i finansowej pojawiały się w mediach głównie za sprawą działań edukacyjnych podejmowanych przez NBP, ale zawsze były to informacje, które szybko opuszczały główne łamy. Aż wreszcie przyszedł czas, gdy polski rząd rozpoczął dyskusję na jeden z kluczowych tematów dotyczących finansów osobistych, czyli oszczędzania (długoterminowego) na emeryturę. Powinienem być zadowolony. Czy jestem? Chyba nie.
Zajmuje się edukacją ekonomiczną i finansową blisko 10 lat i w ciągu tego czasu w Polsce udało się przeprowadzić naprawdę wiele cennych inicjatyw edukacyjnych (prowadzonych przez dziesiątki podmiotów - publicznych i prywatnych), które podniosły wiedzę ekonomiczną i umiejętności finansowe znaczącej części społeczeństwa. Zbudowały one również solidne podstawy zaufania konsumentów finansowych do sektora finansowego. Pewnym egzaminem był ostatnio czas globalnego kryzysu finansowego i okazało się, że Polacy w większości zdali egzamin z finansów osobistych (chociaż nie oznacza to, że są mistrzami finansów osobistych - jak pokazują wyniki badań stanu wiedzy ekonomicznej i finansowej, bardzo dużo jest jeszcze do zrobienia w tym obszarze edukacji społecznej).
Temat oszczędzania, w tym także na emeryturę, zawsze zajmował jedno z kluczowych miejsc w działaniach edukacyjnych, a zarazem jest to obszar szczególnie istotny i wrażliwy, co wynika z samej istoty oszczędzania – młodzi ludzie zazwyczaj nie myślą o oszczędzaniu długoterminowym, tylko o wydawaniu pieniędzy. Tymczasem im dłużej oszczędzamy, tym większe mamy zyski z inwestowanego kapitału. I jeszcze jedno – przy długoterminowym oszczędzaniu istotne jest, czy nasze pieniądze są bezpiecznie ulokowane, to znaczy najlepiej w takich instytucjach, które profesjonalnie zajmują się zarządzaniem finansami, działają zgodnie z prawem, są niezależne od bieżącej koniunktury politycznej. Innymi słowy takich, które gwarantują, że nasze środki nie zostaną wykorzystane w innych celach niż te, na które się umówiliśmy.
Niestety, chęć merytorycznej dyskusji wykazuje chyba tylko jedna strona. Jak słucham polityków wypowiadających się w temacie, to ręce mi opadają. Można odnieść wrażenie, że zawsze (bez względu na opcję polityczną) istnieje jakaś wewnętrzna instrukcja, która nakazuje przeciwników merytorycznych ośmieszać i nazywać ich działania „uprawianiem demagogii“ (cyt. z posła Mężydło). To jest nieprawdopodobne, że w polskiej polityce uznaje się za wroga publicznego od razu każdego eksperta, który ma odwagę głosić odmienne poglądy od rządu (to pewna prawidłowość, bez względu na ugrupowanie rządzące).
Inna bzdura, jaką można było ostatnio usłyszeć, to że debata na tak ważne tematy społeczne powinna odbywać się wyłącznie w parlamencie. Ciekaw jestem, jak długo politycy wytrzymaliby w parlamencie, gdybyśmy odcięli ich od wywiadów w mediach, a jedynym forum wypowiedzi zrobili sejmową mównicę. Nonsens. Wręcz przeciwnie, wykorzystajmy zainteresowanie mediów tematyką finansów osobistych i finansów publicznych. Postarajmy się właśnie teraz podjąć działania edukacyjne w mediach (edukacyjne, nie propagandowe!) poświęcone oszczędzaniu i inwestowaniu.
Skutkiem źle prowadzonej debaty o emeryturze może być zniechęcenie Polaków do edukacji finansowej. Po co oszczędzać na przyszłość, skoro i tak nam zabiorą pieniądze, gdy będą chcieli? – takie pytanie zadaje dziś nie jeden młody pracownik. I jak tu teraz tłumaczyć, że oszczędzanie jest dobre i potrzebne?
Profesor Balcerowicz, z którym miałem przyjemność współpracować przez kilka lat, zawsze był człowiekiem broniącym zasad, co narażało go (i naraża, jak czas pokazuje) na nieustanną krytykę ze strony polityków wszelkich maści. Nie dziwię się, że zabiera głos publicznie w sprawie tak ważnej dla nas wszystkich. W sumie powinniśmy mu być wdzięczni, bo przynajmniej nie traktuje nas, obywateli, jak stada baranów, którym inni „wybrańcy Narodu“ mają dowolnie kierować. Potrafi mówić gorzką – co ma mu pewnie za złe wiele osób – ale prawdę. Jeśli wskazuje, że jest jakiś problem gospodarczy, który nas wszystkich dotknie i zaboli, wspiera się rzetelną analizą danych makroekonomicznych i statystycznych. Czasem może to prowadzić do różnic zdań, ale zawsze jest tu miejsce na dyskusję i argumenty, jeśli chce się podjąć dyskusję. I jest miejsce na edukację (ekonomiczną i finansową) społeczeństwa, na której – niestety, jako jednej z nielicznych osób publicznych – profesorowi Balcerowiczowi rzeczywiście od dawna zależy.
Odpowiednia komunikacja przy wprowadzaniu reform jest rzecz jasna kluczem do zyskania akceptacji społecznej. Niestety nie można powiedzieć, że mamy do czynienia ze spójną kampanią, podobną do tej, która towarzyszyła czterem reformom wprowadzanym przez rząd Jerzego Buzka. Komunikacyjnie to totalna klapa, niestety nie pierwsza w tym rządzie (podobnie było na przykład z obniżeniem wieku szkolnego). Szkoda, że nie wykorzystano szansy na zaplanowanie działań podnoszących wiedzę społeczną na temat oszczędzania na emeryturę. Stąd to hasło – celowo nawiązujące do ostatniej kampanii wyborczej – nie róbmy polityki. Róbmy edukację ekonomiczną. Aby ułatwić podjęcie działań, zamieszczam propozycję trzech plakatów z serii, które można natychmiast wykorzystać w kampanii edukacji społecznej (śmiało, proszę brać!). Wszak wybory są już blisko...
Na pewno warto taką debatę społeczną przeprowadzić. W końcu to dotyczy przyszłości każdego obywatela. Rząd powinien się sam obronić, gdy eksperci ekonomiczni strzelają celnymi pociskami. Ma w końcu wielu ekspertów. A jak nie potrafi? Może członkowie i eksperci rządu też potrzebują więcej edukacji ekonomicznej i finansowej... Tego nigdy za dużo.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem Grupy Ekspertów ds. Edukacji Finansowej przy Komisji Europejskiej)