Blokowanie i filtrowanie stron internetowych nie pomoże w walce z pornografią dziecięcą w sieci. Jest nie tylko nieskuteczne, ale przede wszystkim może działać na szkodę najbardziej bezbronnych ofiar przestępstw seksualnych online, a w dodatku hamuje jednocześnie rozwój społeczeństwa obywatelskiego w kraju uważa Fundacja Kidprotect.pl.
Temat filtrowania i blokowania stron internetowych oraz utworzenia tzw. Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych zaistniał na forum debaty publicznej w Polsce już rok temu. Wówczas odbyło się spotkanie Premiera Donalda Tuska z internautami oraz przedstawicielami organizacji społecznych, które w ramach obrony wolności słowa sprzeciwiły się propozycji rządu. Temat powraca teraz na publiczną arenę za sprawą debaty w Parlamencie Europejskim.
Temat cenzury internetu w imię ochrony najmłodszych był głównym elementem debaty zorganizowanej kilka dni temu przez Fundację Panoptykon przy wsparciu Rzecznika Praw Obywatelskich.
Najbardziej konkretny i spójny pomysł na rozwiązanie problemu zaprezentowała Fundacja Kidprotect.pl, opowiadając się po stronie mądrego, skutecznego sposobu ochrony dzieci przed przestępczością seksualną w Internecie, a przeciwko cenzurze sieci i ograniczaniu wolności słowa. Oto pięć tez (ich rozwinięcie znajduje się na stronie internetowej):
1. Filtrowanie/blokowanie stron internetowych jest NIESKUTECZNE. Kontrola, która będzie opierać na filtrach DNS, jest możliwa do obejścia przez przestępców, którzy w łatwy sposób będą mogli nadal krzywdzić dzieci. Ofiara i jej rodzina nigdy nie będą miały gwarancji, że materiały z udziałem dziecka znikną z zasięgu rąk kolejnych przestępców, zainteresowanych ich rozpowszechnianiem.
2. Filtrowanie/blokowanie stron internetowych NIE POMAGA w walce z pornografią dziecięcą. Blokowanie to proces, który NIE USUWA materiałów pornograficznych z udziałem dzieci, a jedynie utrudnia dostęp do nich. Ochrona dziecka jako ofiary przestępstwa powinna polegać przede wszystkim na ustaleniu tożsamości przestępcy i ukarania go, ustaleniu tożsamości ofiary i udzieleniu jej pomocy, a także na usunięciu szkodliwych treści czyli np. zlikwidowaniu strony, usunięciu serwera z Sieci, odcięciu osób udostępniających treści w sieciach P2P.
3. Filtrowanie/blokowanie stron internetowych SZKODZI walce z pornografią dziecięcą, ponieważ niweluje skuteczność działań policji wobec przestępców. Po wprowadzeniu blokowania treści, właściciel strony z niedozwolona zawartością będzie musiał zostać poinformowany o wpisie jego strony do rejestru, a zatem „ostrzeżony”, że znalazł się w obszarze zainteresowania organów ścigania. Uniemożliwi to funkcjonariuszom podjęcia działań operacyjnych wobec tej osoby wobec osób, które korzystają z jej strony. Poza tym, w związku z koniecznością tworzenia bazy danych blokowanych witryn, powstaje ryzyko wycieku informacji, które mogą posłużyć kolejnym przestępcom.
4. Filtrowanie/blokowanie stron internetowych jest NIEBEZPIECZNE DLA DEMOKRACJI. Istnieje zagrożenie, że blokowanie stron w kolejnych latach stanie się narzędziem walki politycznej. Zakres blokowanych stron może - za sprawą kolejnych rządzących - zwiększyć się do tych, które będą zawierały treści niewygodne dla poszczególnych opcji politycznych. W ten sposób powstanie konkretne zagrożenie dla wolności słowa i wolności mediów, a zatem polskiej demokracji, o której rozwój walczymy już od 20 lat.
5. Filtrowanie/blokowanie stron internetowych HAMUJE ROZWÓJ POLSKI. Wprowadzenie blokowania stron stanowi zagrożenie dla polskiej przedsiębiorczości, rozwoju młodego pokolenia, rozwoju nauki, innowacyjności, konkurencyjności naszej gospodarki. Blokowanie stron wiąże się z kosztami instalacji specjalnych urządzeń telekomunikacyjnych, ponoszonymi przez dostawców usług internetowych, które de facto obciążą odbiorców tych usług. Wyższe koszty mogą spowodować rezygnację z korzystania z Internetu, a zatem wykluczenie informacyjne polskiego społeczeństwa.
„Wprowadzenie blokowania i filtrowania stron internetowych jest dla polskiego społeczeństwa konkretnym zagrożeniem. Pod płaszczykiem ochrony dzieci, polskie władze próbują wprowadzić przepisy, które nie tylko nie pomogą chronić dzieci przed pedofilią, ale przede wszystkim mogą wzmóc szkodliwe działania przestępców.“ - mówi Jakub Śpiewak, prezes Fundacji Kidprotect.pl, która dziewięć lat temu jako pierwsza organizacja pozarządowa rozpoczęła walkę z przestępczością seksualną wobec dzieci w Internecie. „Nie może być mowy o tym, że cel uświęca środki, skoro efekt blokowania stron uderzy rykoszetem we wszystkich obywateli kraju.“
Za blokowaniem stron opowiada się m.in. Fundacja Dzieci Niczyje (FDN), która zajmuje się bezpieczeństwem dzieci w internecie. Jej zdaniem ten mechanizm jest skutecznym rozwiązaniem przejściowym, gdy usunięcie pornografii dziecięcej z internetu nie jest możliwe w rozsądnym czasie, czyli w ciągu ok. 4-6 godz. od odkrycia.
Przeciwny inwigilowaniu internautów jest Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB, wskazując, że pomysł wprowadzenia rejestru stron i usług niedozwolonych pomija drogę sądową w takiej procedurze i nadaje niebywale dużą rangę decyzjom urzędników bez mechanizmów odwoławczych, co może stanowić wstęp do cenzury internetu.
Tomasz Darkowski, przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości uczestniczący w debacie, podkreślał, że intencją rządu jest blokowanie jedynie treści z pornografią dziecięcą, nie innych i że rząd nie chce utworzenia żadnego urzędu cenzorskiego.
Wydaje się, że rozwiązania proponowane przez rządzących powinny po pierwsze zachowywać zasadę państwa prawa, a po drugie nie powinny wprowadzać decyzji opartych na uznaniowości urzędniczej. Znając nieprzeciętną chęć partii politycznych (każdej bez wyjątku, która walczy o władzę!) do manipulowania rzeczywistością, mogłoby się okazać, że przy niektórych rządzących materiały edukacyjne do nauczania na temat seksualności w szkołach mogłyby zostać uznane pod niektórymi rządami za przejaw pornografii...
(Źródło: Fundacja Kidprotect.pl)