Szybki rozwój narzędzi cyfrowych i mediów oraz związane z nimi procesy komunikacyjne stawiają przed społeczeństwami wiele nowych wyzwań. Jeśli szkoła ma w jakimś stopniu przynajmniej przygotowywać do życia w tej „dżungli” medialnej, musimy w większym stopniu skupić się na kształceniu praktycznych umiejętności w obszarze korzystania z mediów, informacji i cyfryzacji. Czy to na pewno w polskiej szkole ma miejsce?
W Filmotece Narodowej – Instytucie Audiowizualnym zorganizowano w piątek konferencję o rozwijaniu kompetencji medialnych, informacyjnych i cyfrowych. Jak podkreślali organizatorzy w zaproszeniu, „jesteśmy przekonani, że dominujący w naszym systemie edukacji sposób myślenia o potrzebach młodych ludzi i całych społeczeństw w XXI wieku, kładzie niewystarczający nacisk na kompetencje medialne, informacyjne i cyfrowe.” Podczas wystąpień, paneli i warsztatów te niedostatki były wielokrotnie podkreślane przez nauczycieli, pracowników naukowych uczelni wyższych, przedstawicieli organizacji pozarządowych i instytucji edukacyjnych.
„Co młodzi ludzie robią online? – to nie jest proste pytanie”, mówił prof. Jacek Pyżalski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. „Mam coraz więcej pytań, a coraz mniej odpowiedzi. Choć zajmuję się tematem już długo. Dokąd zmierzamy? Media cyfrowe zmieniają świat, ale również świat zmienia media cyfrowe. Jesteśmy i konsumentami (przede wszystkim) i twórcami (nieco rzadziej, ale jednak).” Ale z drugiej strony ciągle słyszymy, że musimy tego młodego człowieka odpowiednio wyposażyć, żeby potrafił się poruszać w tej medialnej „dżungli” (którą przecież my dorośli tworzymy). „Czy nam chodzi tylko o kompetencje przystosowawcze? Czy nie musimy w edukacji zwracać więcej uwagi na kompetencje twórcze w sferze mediów cyfrowych?”
„Dlaczego tak się interesujemy kompetencjami młodych ludzi? Czy jak ich nie rozwiniemy, to znajdą się w kłopotach? Czy nasza edukacja ma być nastawiona na unikanie negatywnych czy na kształcenie pozytywnych zachowań? Wydaje się, że badań jest wiele, ale temat wciąż nie jest wszechstronnie zbadany” – mówił prof. Pyżalski. Zwrócił również uwagę, że o „cyfrowości” młodych ludzi można zarazem usłyszeć dwie przeciwstawne rzeczy. Z jednej strony: twórcy w sieci albo osoby świetnie funkcjonujący w społecznościach. Z drugiej strony: depresja, internet, który zabiera bliskość, kontakty. Zachowanie młodzieży online „is complicated” (jak to ujęto w tytule jednej z niedawno publikowanych opracowań) – nie ma prostych odpowiedzi i czasem warto podważyć „oczywistości”.
„Czy to są inne zachowania i problemy niż u dorosłych? Musimy być bardziej krytyczni. Czy nie jest tak, że większość z problemów, które badamy, jest taka sama jak u wszystkich? W czym młodzi są inni?” – pytał prof. Pyżalski. Wszyscy siedzimy w sieciach. „Nie jesteśmy już albo – albo: online / offline. Raczej trzeba powiedzieć, że jesteśmy zawsze procentowo ileś tam online.”
„Czy offline i online to jeden i ten sam świat? I tak i nie. Nie ma jednego modelu – stąd edukacja medialna też musi być mocno zróżnicowana. Myślimy zbyt stereotypowo.” – zauważył. „I tak na końcu edukacja powinna być spotkaniem człowieka z człowiekiem. Dobrze, żebyśmy tego nie zgubili.”
W edukacji medialnej w Polsce mamy jeszcze zbyt wiele do poprawy. Fakt, że mamy na przestrzeni kilkunastu lat niezłe osiągnięcia, choćby po stronie zasobów i instytucji, które się zajmują tematem. Niestety zbyt często jest tak, że wprowadzane są nieprzemyślane i nieskonsultowane rozwiązania, jak na przykład nowa podstawa programowa nauczania ogólnego. Jak zauważyła dr Magdalena Maziarz z Uniwersytetu Wrocławskiego, po analizie zapisów podstawy programowej na poziomie liceum, edukacji medialnej praktycznie nie ma. Nie wystarczy zapis w preambule. Jest trochę na plastyce, muzyce, geografii, a na innych przedmiotach prawie nic. Podstawa programowa powinna pomagać nauczycielom rozwijać kompetencje medialne, informacyjne i cyfrowe, ale tego w zasadzie nie czyni. A nauczycielom trudno jest znaleźć czas na wykorzystanie narzędzi TIK i mediów cyfrowych, bo ktoś nie pomyślał i przeładował program treścią i wymaganiami szczegółowymi. Nauczycielom brakuje czasu na realizację zajęć bardziej aktywnymi metodami. „Prawda jest taka, że w polskiej szkole nie ma miejsca na coś, czego nie ma w podstawie programowej.” – zauważyła dr Maziarz.
Na szczęście jeszcze dużo się natomiast dzieje jeśli chodzi o projekty, które docierają do szkół poprzez organizacje pozarządowe. „To nam wyszło – przez lata NGOsy uzupełniały świetnie braki w edukacji jeśli chodzi o rozwijanie kompetencji medialnych i cyfrowych.” – powiedziała dr Justyna Jasiewicz z Uniwersytetu Warszawskiego i Ministerstwa Cyfryzacji. Ale z drugiej strony one nie dotyczą wszystkich uczniów. Więc z edukacji medialnej korzystają nieliczni uczniowie. „Potrzebujemy więcej współpracy między instytucjami zajmującymi się rozwojem kompetencji medialnych, informacyjnych i cyfrowych”.
Prof. Grzegorz Ptaszek z Akademii Górniczo-Hutniczej i PTEM zwrócił uwagę, że wciąż mamy niedostatek badań w edukacji. Aby lepiej trafiać w potrzeby odbiorców systemu edukacji (w szczególności nauczycieli), potrzeba szerszych i – co podkreślił - drogich badań. Jego zdaniem zbyt mało wiemy o rzeczywistych kompetencjach medialnych, informacyjnych i cyfrowych, a powinniśmy je zdecydowanie lepiej poznać, jeśli chcemy skutecznie przygotowywać do odpowiedzialnej konsumpcji i twórczego bycia w sieci. Przede wszystkim to nauczyciele powinni być świetnie przygotowani do tego zadania. Niestety ostatnie rozporządzenie o kształceniu nauczycieli w wykonaniu Ministerstwa Nauki to porażka.
„Żyjemy w świecie, w którym media są wszechobecne” - jak zauważył Tomasz Komorowski z Unesco, deklaracja UNESCO z Grunwaldu z 1982 roku jest cały czas aktualna. Wystarczy dodać w kilku miejscach (lub na pierwszym miejscu) „w sieci / w internecie” i wszystko, co zostało w niej ujęte, nadal jest prawdziwe. Ogólnie rzecz biorąc, nie nadążamy za szybkim rozwojem mediów. I dlatego potrzebujemy bardzo edukacji medialnej na poziomie szkolnym, ale i na poziomie edukacji całożyciowej.
Podsumowując, w obszarze szeroko rozumianej edukacji medialnej w polskiej szkole mamy wciąż wiele do zrobienia. W pewnych obszarach udało się coś rozwinąć, wypracować (np. zob. Model Edukacji Medialnej, Informacyjnej i Cyfrowej), ale w wielu nastąpił regres (na przykład jeśli chodzi o obecność tematyki MIC na lekcjach).
Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl (2008) i organizatorem cyklu INSPIR@CJE. Zajmuje się zawodowo polską edukacją od ponad 15. lat i jest głęboko zaangażowany w debatę na temat modernizacji i reformy szkolnictwa (zob. np. Dobre zmiany w edukacji, Jak będzie zmieniać się edukacja?). Realizuje projekty edukacyjne i szkoleniowe o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Blisko współpracuje z nauczycielami i szkołami (m.in. w radzie rodziców). Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP.