Czego uczą teleturnieje?

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
edutainmentBez teleturniejów wielu widzów nie wyobraża sobie współczesnej telewizji. Obecne są praktycznie od początku istnienia tego medium i cieszą się zazwyczaj wielką popularnością. Jaką rolę pełnią i mogą pełnić popularne teleturnieje w edukacji? Uczą tylko rywalizacji czy również przekazują wiedzę? W jaki sposób mogą przekazywać przydatną wiedzę?
 
Mówiąc o teleturniejach trudno przeoczyć dwóch ważnych aspektów tej popularnej formy telewizyjnej: rozrywki i edukacji. Współcześnie wiele aktywności ludzkich nabiera cech show za sprawą rozwiniętej kultury audiowizualnej, która mocno eksponuje emocjonalność i dramaturgię zdarzeń. Najpierw chcemy coś przeżyć. Jeśli telewizja przekazuje wiedzę, informację czy przybiera postać forum dla wymiany poglądów, to najpierw chce wzbudzić u widza afekt, emocje, bawić go lub wzruszać. Dopiero potem zajmuje się właściwym celem przekazu. Teleturniej wpisuje się tą w logikę współczesnej kultury audiowizualnej, ściślej w nurt tzw. edutainment, edukacji będącej zabawą. I dobrze, bo oglądając telewizję chcemy przede wszystkim odpocząć i coś przeżyć. Teleturniej pełni zatem co najwyżej rolę pre-edukacyjną, zaciekawia wiedzą i wprowadza w zagadnienia naukowe. Edukacja jest wysiłkiem samodzielnym lub szkolnym, związanym z poszukiwaniem i badaniem. Nie polega na popisach erudycyjnych – jak to bywa właśnie w teleturniejach, ale zmierza odpowiedzi na ważne dla człowieka pytania. Do tychże poszukiwać można zachęcać przez osobisty przykład w relacji mistrz-uczeń albo poszukiwać różnych form popularyzowania nauki. Jedną z nich może być teleturniej.

Telequiz – anglosaskie określenie tej popularnej formy telewizyjnej - wydobywa też inny wymiar edukacji, mianowicie rywalizację. To ona czyni spektakl dramatycznym, nieprzewidywalnym a przez to atrakcyjnym. Staje się widowiskiem bliskim meczom sportowym, w których nie znamy rezultatu walki i z pasją śledzimy niespodziewanie zmieniające się sytuacje na boisku. I nie ma w tym nic złego. Trudno oszukiwać samego siebie twierdząc, że edukacja – zdobywanie wiedzy - nie łączy się z rywalizacją. Od pierwszych klas szkoły podstawowej rysuje się podział na prymusów i słabszych uczniów. Szkoła nagradza postawy aktywne, bierne – potępia. Lepsi wygrywają. Edukacja staje się polem walki, o ile w tej walce szanuje się zasady, wszystko jest jak najbardziej w zgodzie z porządkiem społecznym.

Zatem można powiedzieć, że teleturnieje pre-edukują i uczą rywalizacji, posługując się telewizyjnym gatunkiem show. Obok programów informacyjnych i seriali najczęściej goszczą na naszych ekranach ze względu na liczne grupy odbiorców. Interesujące, że ów gatunek jest obecny w telewizji niemal od początku istnienia tego medium. Pierwszy telequiz wyemitowała w 1938 roku BBC. W Telewizji Polskiej pojawiły się one w latach 60-tych. Najdłużej utrzymującym się teleturniejem w TVP jest Wielka Gra. Obecnie polskie telewizje rzadziej wymyślają własne formy, a wolą korzystać z gotowych, spolszczonych wersji głównie amerykańskich programów. Zaletami tych tzw. formatów telewizyjnych jest sprawdzona przez ich twórców znajomość: zainteresowania odbiorców danym programem, wielkości widowni i szacunkowych wpływów z reklam. Telewizja kupuje prawo do emisji programu wraz z pisemnymi wytycznymi jak program realizować; rzecz jasna także z symulacją kosztów i zysków (w żargonie telewizyjnym nazywa się to niekiedy „biblią”).

W latach 90-tych mieliśmy w Polsce swoisty wysyp zagranicznych teleturniejów. Dość wspomnieć o takich programach jak: „Koło fortuny”, „Jeden z dziesięciu”, „Familiada”, „Va banque” czy „Idź na całość”. Ich widownia w Stanach Zjednoczonych i Anglii sięgała kilku milionów widzów. Moda na formaty dotyczy nie tylko teleturniejów, ale także najbardziej dziś popularnych reality shows czy talk shows.

Każdy teleturniej jest specyficznym widowiskiem. Ma – jak to było powiedziane – swoistą dramaturgię często zakończoną efektownym finałem. Stawką bywają niekiedy cenne rzeczowe lub pieniężne nagrody, co ową dramaturgię wzbogaca. Widz odczuwa emocje, niekiedy sam zgaduje hasła wraz z uczestnikami programu. Ma też niekiedy możliwość uczestniczenia w emisji siedząc na widowni w studio telewizyjnym. Głównie jednak uczestniczy na sposób pośredni - medialny, ma możliwość sprawdzenia siebie jedynie prywatnie, co daje mu jednak wrażenie rzeczywistego udziału w grze i rywalizacji. Audycje te mogą zatem do pewnego stopnia zaspokajać emocjonalne i edukacyjne potrzeby widzów.

Dobór uczestników zwykle odbywa się w przedemisyjnych eliminacjach lub na podstawie losowego doboru, coraz częściej polegającego na wysłaniu płatnego sms-a ze zgłoszeniem do programu. Ta zmiana w sposobie eliminacji wiąże się na pewno z chęcią zwiększenia zysków producentów programów i nowymi możliwościami ich finansowania m.in. audiotele. W doborze losowym pytania są zwykle banalnie proste, inaczej niż w przypadku eliminacji, gdzie kandydaci do programu mają do rozwiązania trudne i sprawdzające wszechstronność wiedzy testy.

Ogólnie teleturnieje można podzielić na (1) losowe – „Idż na całość”; (2) wiedzy ogólnej – „Jeden z dziesięciu” lub wiedzy specjalistycznej – „Wielka gra”, „Miliard w rozumie”; (3) turnieje umiejętności – „Chwila prawdy”. Nie chodzi zatem tylko o pytania, ale również o zadania. W teleturniejach umiejętności uczestnicy muszą wykazać się m.in. kondycją fizyczną, szybkością i wytrzymałością. Istnieją oczywiście formaty pośrednie łączące aspekty intelektualne, psychologiczne i fizyczne (m.in. program „Dog eats dog” w BBC Prime).

Obawę może budzić odchodzenie od erudycyjnego charakteru tych programów do formatów eksponujących bardziej element losu czy sprawności. Traci na tym na pewno wymiar pre-edukacyjny teleturniejów. Ciąży na tym zapewne ich popularny charakter. Toteż wiedza, którą przekazują ma charakter dość pospolity. Wyjątkiem są wspomniane programy typu „Wielka Gra” czy „Miliard w rozumie” skierowane do bardziej wyrobionej intelektualnie widowni. Twórcy „Familiady” zakładają obecność zupełnie innego odbiorcy. Bohaterami programu są osoby o przeciętnej erudycji bliższej poziomowi wiedzy widowni, do której program jest skierowany. Nie można jednak zupełnie odbierać im znaczenia pre-edukacyjnego. Kształcą sztukę skojarzeń i uczą się myśleć kategoriami tzw. przeciętnego odbiorcy. Są również świadectwem ogólnego poziomu wykształcenia społeczeństwa i zwierciadłem dominującej obyczajowości. Natomiast wymiar pre-edukacyjny teleturniejów typu „Idź na całość” jest znikomy. O wysokiej wygranej nie decydują kompetencje, sprawności czy wiedza, ale los szczęścia. Emocje wiążą się zatem z nieprzewidywalnością i wysokością wygranej.

Polski rynek mediów nabiera cech gospodarki kapitalistycznej. W epoce PRL teleturnieje były bardziej wyrazem edukacyjnej misji niż obecnie. Współcześnie decyduje bardziej czynnik finansowy i stopień popularności. W warunkach wolnorynkowych utrzymanie i rozwój teleturniejów wiedzy zależy od zapotrzebowania widowni. Do czasu poprawy ogólnego wykształcenia społecznego – trzeba wierzyć, że w taką stronę zmierzamy – zadaniem ochrony teleturniejów prezentujących wysoki poziom wiedzy winny zajmować się medialne instytucje publiczne: Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji; Polskie Radio i Telewizja Polska. Teleturnieje wiedzy spełniają ważną funkcję społeczną: rozbudzają zainteresowania i są jedną z medialnych form edukacji ustawicznej, edukacji dla dorosłych. Dlatego decydowania o ich losie nie sposób pozostawić wyłącznie na pastwę rynkowo-medialnych zachowań.

Notka o autorze: Dr Piotr Drzewiecki, adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Dziennikarz, specjalista ds. edukacji medialnej. Prowadzi internetowy serwis o wychowaniu do mediów Press Cafe.
 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Ppp napisał/a komentarz do Jak książeczki uczą rozmawiać?
Mama opowiadała mi, że zacząłem mówić bardzo późno, ale jak już zacząłem - od razu pełnymi zdaniami,...
Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie