Ocena bloga, jako narzędzia edukacyjnego, nie jest jednoznaczna. Dla jednych jest to odchodzenie od nauki na rzecz zabawy oraz zaśmiecanie Internetu treściami banalnymi, pełnymi błędów i słomianego zapału. Można jednak na blog patrzeć jako na narzędzie wspierające działania, prowadzone na zajęciach lekcyjnych, a służące przede wszystkim wykształceniu danych umiejętności.
Początek pracy
Zanim wybrałam blog jako metodę pracy na języku polskim, musiałam zdiagnozować własne umiejętności oraz możliwości grupy, z którą będę pracować. Do tej pory realizowałam wyłącznie wybrane treści i sprawdzałam określone umiejętności (głównie publicystyczne) przy pomocy bloga. Moja była klasa wychowawcza przez jeden rok brała udział w szkolnym konkursie blogowym, więc przyzwyczajona byłam do monitorowania i inspirowania ich działań, które jednak służyć miały dotąd wyłącznie integracji. Inne działania, inspirowane przez organizacje zewnętrzne (np. „Szkoła z Klasą 2.0”), obejmowały działania na bogu danej grupy, zespołu projektowego, podobnie, jak to miało miejsce w przypadku grup, z którymi realizowałam projekty edukacyjne.
W szkole podstawowej po raz pierwszy wprowadziłam blog trzy lata temu, jednak również nie dotyczyło to cyklu zajęć, a jedynie stanowiło doraźną formę.
Musiałam więc zadać sobie pytania, czy potrafię dostosować pracę na blogu do realizowanych treści podstawy programowej i możliwości grupy docelowej, czy będę przygotowana na pytania techniczne uczniów oraz – moim zdaniem najważniejsze – czy uda mi się podtrzymywać ich zapał, motywować ich do pracy. Z tego też powodu zdecydowałam się na działania z klasą czwartą szkoły podstawowej.
Miało to swoje dobre i złe strony. Przeszkodą, jaką musiałam pokonać, był niski poziom umiejętności IT uczniów – część z nich nawet nie miało własnego adresu e-mail, nie wspominając o publikowaniu w Internecie, zakładaniu bloga czy chociażby – o czym przekonałam się później – komentowaniu wpisów kolegów przy konieczności przepisania kodu weryfikującego z obrazka. Zaletą był zapał dzieci, ich głód nowości, ciekawość, żywiołowość i satysfakcja.
Początkiem pracy nie było wcale obwieszczenie, że będą zakładane blogi. Najpierw musiałam stworzyć bazę emocji i doświadczeń, które łatwo byłoby utrwalić w tekście. W tym celu zorganizowałam lekcję potworów i stworów. Każdy uczeń musiał wcześniej zadeklarować się, za co się przebierze. Na lekcję należało opracować historię swojej postaci do ustnego wygłoszenia, przebrać się (maska lub pełen strój) i przygotować się na pytania od osób z klasy losowo wybranych przez nauczyciela. Na tę okoliczność przygotowałam dla każdego ucznia karty pracy, na których należało zanotować, jakie pytania zostały zadane i komu oraz jakiej odpowiedzi udzieliła ta postać. Po lekcji należało w domu napisać w wyznaczonym miejscu arkusza, które przebranie było najciekawsze, uzasadnić swoje zdanie, opisać krótko, jak wyglądały przygotowania do zaprezentowania własnej postaci oraz wyjaśnić, dlaczego do prezentacji wybrana została właśnie ta postać. Uczniowie mieli na to zadanie tydzień, pracowali w domu, a potem zebrałam karty pracy i sprawdziłam je, lecz ich nie oddałam w tej chwili.
Krok po kroku – do przodu!
Następnym etapem było zapoznanie z blogiem i nie ukrywam, że był to najtrudniejszy jak dotąd etap realizacji projektu. Podczas jednej lekcji pokazywałam dzieciom na tablicy multimedialnej różne blogi, omówiłam, czemu służą. Pomocny był dla mnie fakt, że mama jednego z moich czwartoklasistów prowadzi blog recenzencki.
Wybrałam różne blogi – oficjalne, polemiczne, osobiste, przypominające pamiętnik, oraz infantylne, pełne pokemoniastego pisma (co wzbudziło zdziwienie i śmiech).
Za pomocą dzienniczka internetowego poprosiłam rodziców, by pomogli uczniom założyć własny adres e-mail i dopilnowali, by podopieczni zanotowali sobie nazwę i hasło.
Kolejną lekcję w pracowni internetowej wspominam jako 45 minut pełnego biegania, tysiąca „pytań do”, krzyków „mnie nie działa!” i „pro-szę-paaa-niii!” ze wszystkich stron. Pocieszającym był fakt, że mam w tej klasie 13 osób, każdy uczeń miał do dyspozycji komputer, a ja dzień wcześniej przez 4 godziny w domu sprawdzałam możliwości, pułapki i denerwujące absurdy Bloggera. Założyłam też swojego bloga, na którym umieściłam informacje dotyczące sensu pracy na blogach (głownie dla rodziców, co wyjaśnię później) oraz mogłam wykorzystywać w trakcie lekcji ten blog jako materiał do tłumaczenia trudności.
Dość rzec, że wszystkim uczniom udało się założyć własnego bloga i opublikować testowy wpis na nim, co uznałam (spocona, wykończona, ze zdartym gardłem, bolącymi mięśniami) za sukces.
Kolejnym etapem była następna lekcja, podczas której oddałam uczniom sprawdzone karty pracy i wyjaśniłam, że pierwszym ich zadaniem będzie na podstawie arkusza z dnia prezentacji fantastycznych postaci stworzyć spójną notatkę, w której znajdą się odpowiedzi na pytania, m.in. co robiliśmy na lekcji j. polskiego 31.10.? komu dany uczeń zadawał pytanie i jakie uzyskał odpowiedzi? jak uczeń przygotowywał się do lekcji? itd. (na większość tych pytań uczniowie odpowiedzieli w kartach pracy, które sprawdziłam i oddałam, więc wystarczyło teraz połączyć te odpowiedzi w spójną całość).
Wskazałam, że ich wypowiedź powinna mieć przynajmniej 15 zdań i tytuł oraz podkreśliłam, że będzie to praca oceniana. Zwróciłam uwagę na formułowanie pełnych zdań i poprawny zapis pod względem ortografii.
Szczegóły pierwszego zadania podałam nie tylko uczniom, ale wysłałam też e-mail do rodziców za pomocą dzienniczka. Moim zdaniem ważne jest, by rodzice wiedzieli, po co wykorzystuje się taką metodę pracy z dzieckiem. Unikam w ten sposób posądzenia o wygodnictwo, czy zarzutu, że zarzucam ucznia dodatkowymi pracami. Niektórzy rodzice mogliby pomyśleć, że taki blog nie ma nic wspólnego z nauką j. polskiego, a raczej jest to gadżetomania, czy przyciąganie dziecka do monitora komputera.
Uważam, że rodzice jako partnerzy stanowią dużą pomoc dla nauczyciela, gdy wprowadza się nową metodę pracy. Przecież to od opinii rodzica często zależy zaangażowanie dziecka. Czasem jedno słowo rodzica, czy nawet uśmiech mogą sprawić, że dziecko zapali się do pracy. Oczywiście to jest moja opinia i moje metody pracy – Ty, czytelniku mojego wpisu, możesz mieć inne rozwiązania w zanadrzu.
Praktyka czyni mistrza
Następne zadania przyszły z łatwością. Ze strony nauczyciela należy pamiętać, by zadania na blogu oparte były o treści realizowane na lekcjach, czyli np. jeśli ćwiczymy opis, należy zwrócić uwagę na ten typ wypowiedzi w zadanej notatce na blogu. Uczniowie muszą ciągle czuć związek z tym, czego się uczą, gdyż w innym wypadku są zagubieni, zniechęcają się, wykonują zadania byle jak.
Niewątpliwą zachętą jest ocena. Dodaję możliwość wykonywania wielu czynności ocenianych jako poziom rozszerzony (wstawienie ilustracji, kulturalne komentowanie wpisów kolegów, wykorzystanie kontekstów, trudniejszej formy wypowiedzi itd.).
Każdy uczeń musi mieć informację zwrotną – trzeba jasno wskazywać, co robią dobrze, a co im wychodzi słabo.
Najlepiej stworzyć tabelę, w której czytelnie i sprawiedliwie ustali się punkty za zrealizowanie danej sprawności, a potem przekazać uczniowi. Uczeń pozostawiony bez informacji zwrotnej nie wie, nad czym ma popracować, a co już robi dobrze, w efekcie czego szybko ogarnia go zobojętnienie, czym potrafi nieraz zarazić innych uczniów w klasie.
Podejmując działania z uczniami, nauczyciel w początkowej fazie musi być moderatorem, czyli musi organizować wpisy uczniów wokół danej tematyki.
Oczywiście zachęcam uczniów do pisania o doświadczeniach dnia codziennego, ale nie należy robić tego na siłę, a skupić się na blogu jako na narzędziu służącemu dydaktyce.
Ponadto wymagania dotyczące wpisów muszą być stopniowane. Tym samym trzeba zagwarantować sobie w miarę swobodny dostęp do tablicy interaktywnej i pracowni multimedialnej czy komputerowej, by ćwiczyć z uczniami nowe sprawności – na przykład, jak stworzyć plakat i umieścić go na blogu, jak zmienić szablon bloga, spersonalizować jego wygląd itd.
Wzbogaceniu działań na blogu mogą służyć z jednej strony ciekawe lektury, najczęściej takie, które pobudzają do dyskusji, poruszają emocje, uwrażliwiają na relacje społeczne, gdyż moim zdaniem takie teksty z natury prowokują do uzewnętrzniania własnych poglądów, od czego już tylko krok do ich spisania.
Polecenia zadawane do pracy na blogu powinny unikać statyczności, czyli nie mogą skupiać ucznia tylko na pisaniu. Niektóre powinny pobudzać wyobraźnię, inne zainspirować do poszukiwań, rozmowy z rodziną, dyskusji z kolegami.
Czego nie należy robić?
Nie należy od razu karać za wszystkie błędy.
Przy umieszczonych zdjęciach na blogach brak podpisów? Nie ma problemu – można zorganizować lekcję, podczas której pomożemy uczniom poprawić wszystkie niedoskonałości, jak choćby uregulować rozmiar obrazków, wzbogacić szablon, uzupełnić braki.
Dane zadanie poszło uczniowi gorzej? – dajmy mu szansę poprawienia, co uwzględnimy przy ocenie z kolejnego zadania.
Zdecydowanie nie wolno zaczynać każdej lekcji od tego, czego jeszcze nie ma na blogach, a doceniać, że ktoś już zaczął pracę nad zadaniem, poddawać swoje pomysły i dużo się uśmiechać.
Wszelkie powtarzające się usterki trzeba notować i w odpowiednim momencie przygotować lekcję naprawczą albo włączyć w bieżące zajęcia ćwiczenia, które np. pomogą uczniom usprawnić formułowanie opinii, kształtują sprawność ortograficzną, uczą spójności, czy bogacą ich słownictwo.
Należy szczególną uwagę zwrócić na komentarze uczniów. W tym celu można pokazać im, jak wygląda dyskusja w komentarzach (na blogach osób publicznych, czy na Facebooku). Uczniowie muszą widzieć różnicę pomiędzy komentarzem (który służy pozyskaniu informacji o czymś od autora tekstu lub podzieleniu się własnymi spostrzeżeniami), a ocenianiem, czy hejterstwem.
Można wyznaczyć jasne kary za niecenzuralne słowa, czy poniżanie oraz nagrody za kulturę zachowania w sieci.
Dobrym sposobem jest spisanie kontraktu (netykiety), którą zobowiążą się przestrzegać wszyscy uczniowie i nauczyciel.
W zależności od grupy można zapowiedzieć wręczenie nagrody najlepiej pracującym na blogach osobom, chociaż nie preferuję tego rozwiązania. Wyjaśnieniem może być fakt, że niektórzy uczniowie słabsi, którzy znają możliwości kolegów, w ogóle zrezygnują z pracy i przestaną się przykładać do zadań lub, co gorsze, zastosują zasadę „kopiuj wklej” lub zlecą zadanie „cudzym rękom”, tym samym obniżając wartość własnej pracy i niczego się w sumie nie ucząc.
Myślę, że uczciwie jest nagradzać etapy realizowanych zadań, ustalić stałą częstotliwość publikowania nowych poleceń (2-3 tygodni), zaczynać kolejny etap dopiero po ocenieniu i omówieniu poprzedniego.
Jako niespodziankę można zorganizować nagrodę dla wszystkich uczniów za wytrwałość i zaangażowanie, którą wręczymy np. na zakończenie roku.
Ostatnim, moim zdaniem najważniejszym zadaniem stojącym przed nauczycielem, jest przyzwyczajenie uczniów zarówno do dynamiki pracy, jak i kształcenie startu do odpowiedzi, by w ten sposób ułatwić im szybkie formułowanie opinii w sieci.
W tym celu należy dynamizować lekcje, wprowadzać wiele metod aktywnych, przyzwyczajać uczniów do pracy na multimediach, pracować w zespołach i motywować do tworzenia rozwiązań twórczych, gdyż moim zdaniem oswajają one ze stresem, związanym z nietypowymi poleceniami i niwelują zagubienie dziecka, gdy zostaje ono samo z zadaniem.
Warto też zachęcać rodziców i starszych uczniów do komentowania wpisów ich kolegów (oczywiście należy to robić rozsądnie).
Ułatwieniem będzie zapewne zgromadzenie adresów monitorowanych przez nauczyciela blogów w formie dostępnej dla osób z zewnątrz. W moim przypadku było to umieszczenie linków do blogów uczniów na stronie mojego technicznego bloga. Ułatwia to zainteresowanym osobom przeglądanie wpisów, ale stanowi również pomoc dla uczniów w początkowym etapie pracy, gdy nie znali jeszcze adresów blogów wszystkich swoich kolegów.
Korzyści płynące z pracy na blogach
Na koniec najważniejsze, czyli garść informacji, co moim zdaniem daje praca na blogach w ramach lekcji j. polskiego:
- po pierwsze – nauczenie poprawnej redakcji tekstu oraz dbałości o ortografię. Ważną sprawą jest również umiejętność komentowania wpisów tak, by unikać słów-worków (świetnie, ładnie, super, oraz najgorsze z nich wszystkich: fajnie),
- po drugie, to próba nauczenia dzielenia się swoją wiedzą w nietypowy sposób i umieszczania informacji o swoich dokonaniach na blogu. Uczy to otwartości, odwagi, ale również odpowiedzialności za to, co zostało opublikowane.
- po trzecie, różnorodność zadań obejmuje nie tylko rozwój kompetencji językowych, ale poznanie użyteczności multimediów, np. stworzenie podcastu, wirtualnej gazety w aplikacji Issuu, mapy pamięci w narzędziu Popplet, dynamicznej prezentacji przy pomocy Prezi, cyfrowego komiksu, plakatu oraz fotoreportażu.
Blog to nie tylko zabawa z nowoczesną technologią cyfrową, ale również poznawanie nowych gatunków publicystycznych, kultura słowa i ćwiczenie umiejętności świadomego poruszania się w świecie informacji, czyli czytania ze rozumieniem, argumentowania oraz gotowość do tworzenia spójnych wypowiedzi.
Moim zdaniem blog pomoże uczniom w kształceniu umiejętności tworzenia dłuższych wypowiedzi (jak opis, opowiadanie, sprawozdanie, recenzja, list), ale również będzie odnosił treść zadań do tematyki edukacji globalnej, społecznej, do rozumienia wartości, do analizy tekstów kultury oraz uczył rozumienia pojęć, takich jak szacunek i patriotyzm, co da nauczycielowi możliwość utrwalenia z uczniami zagadnień z lekcji i pozwoli lepiej je zrozumieć.
Osoby chętne, by śledzić postępy moich uczniów, zapraszam na mój techniczny blog www.uczycielnica.blogspot.com.
Notka o autorce: Joanna Waszkowska jest nauczycielką w Prywatnej Szkole Podstawowej nr 5 w Sosnowcu i członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi własny blog edukacyjny www.uczycielnica.blogspot.com. Niniejszy artykuł ukazał się w blogu Superbelfrów i jest na licencji CC-BY-SA.