Dawno nie eksperymentowaliśmy na lekcjach. I bardzo nam tego brakowało. Gdy na horyzoncie pojawiła się więc “Balladyna”, pomysł na budowanie aż sam się prosił o wykorzystanie. Budowaliśmy zatem!
O tym, że klocki lego doskonale sprawdzają się na zajęciach z języka polskiego nikt mnie nie musi przekonywać. Od dawna wykorzystuję je przy rozmaitych okazjach. Czasami budujemy z nich zdanie, innym razem oddzielamy temat od końcówki fleksyjnej, a jeszcze kiedy indziej tworzymy za ich pomocą animacje poklatkową (o pomysłach na pracę z klockami więcej przeczytacie <tu>). Tym razem jednak padło na wybraną scenę z lektury...
Lektura i lego
Pracę zaczęliśmy jeszcze przed rozpoczęciem właściwych zajęć. Jak doskonale wiadomo, faza planowania to podstawa! Dlatego też poprosiłam, by uczniowie z mojej Potworniej Fajnej Klasy siódmej sami podzielili się na zespoły i pomiędzy grupami rozdzielili ważne sceny z dramatu Słowackiego, które chcą opracować. Do mnie dotarła tylko kartka ze stosownymi ustaleniami (co niezwykle mnie ucieszyło, nie ukrywam).
Podczas zajęć, na których przewidziane było wznoszenie scenografii, okazało się, że nie wszystkie zespoły dysponują budulcem. Mówiąc krótko, część grup zapomniała o przyniesieniu do szkoły klocków. I byłby to prawdziwy dramat, gdyby nie fakt, że szybko udało nam się znaleźć rozwiązanie. Nie, nie podzieliliśmy przyniesionych zasobów. Poprosiłam za to, by uczniowie, którzy nie mają z czego budować, stworzyli sceny wycinając je z papieru i sklejając tak, by powstały trójwymiarowe makiety. I tak też się stało (efekty możecie podziwiać poniżej).
Pomysłowość i samodzielność
Przed nami omówienie prac. Przyznam, że szczegółowość niektórych rozwiązań jest zaskakująca. I za tę pomysłowość i wolność interpretacji lubię najbardziej pracę z materiałem manualnym. Poza tym, każdy przekład intertekstualny pozwala mi na spojrzenie na tekst oczyma młodych. A nie ma niczego cenniejszego w edukacji, niż zmiana rolami. Tam, gdzie mistrz staje się uczniem, tam uczniowi rosną mistrzowskie skrzydła. I o to chodzi.
PS Garść rad praktycznych. Zabierając się za tworzenie (z klocków, ale niekoniecznie) warto mieć do dyspozycji dwie jednostki lekcyjne. Jeśli któryś zespół zakończy pracę nieco wcześniej, można mieć na podorędziu dodatkowe ćwiczenie. Będą jednak takie grupy, które wykorzystają czas do ostatniej sekundy. Poza tym dobrze jest mieć plan “B” na wypadek np. zapomnianych z domu materiałów. I na koniec: jeśli nasze klasowe dzieciaki nie pracowały nigdy w taki sposób, warto osobiście przypilnować łączenia się w zespoły i przydzielania scen (gdy nauczymy tego młodych ludzi, staną się naprawdę samodzielni). Szczegółowe omówienie zadania oraz spodziewanych efektów pozwoli uniknąć nieporozumień i odnieść sukces. A na tym zależy nam wszystkim.
Notka o autorce: Joanna Krzemińska jest nauczycielką języka polskiego w Szkołach Prywatnych "Mikron" w Łodzi. Prowadzi własny blog edukacyjny Zakręcony Belfer, w którym ukazał się niniejszy artykuł. Należy do społeczności Superbelfrzy RP. Licencja CC-BY.