Wejście w nowy rok szkolny to dla większości rodziców i uczniów mieszanka niepokoju i podekscytowania. Dodatkowe obowiązki, poranne pobudki, pośpiech i towarzyszący im stres. Weronika Chmielewska, certyfikowana nauczycielka uważności oraz współzałożycielka i prezeska Fundacji EduMind Uważność w Edukacji, mówi o roli włączenia praktyk uważności do codziennego życia i zwraca uwagę na największe zagrożenia spowodowane stresem w rodzinie.
Szkoła to stres dla uczniów, ale też i rodziców
Przyczyny lęku przed powrotem do szkoły mogą być różne. Dzieci obawiają się rozłąki z rodzicami, inne martwią się o nawiązywanie przyjaźni, lub o to, że nie sprostają stawianym przez nie oczekiwaniom. Rodzice, którzy starają się zaspokajać potrzeby swoich pociech, godząc to z pracą i domem, często nie są w stanie sprostać ciążącej na nich presji i dają upust swoim silnym i trudnym emocjom. Jeśli nie chcemy zapętlić się w codziennym kołowrotku, nieustannie podwyższając sobie poprzeczki i próbując realizować nierealne cele, warto przyjrzeć się środowisku, w którym funkcjonujemy. Nieustannie napięta sytuacja z pewnością nie sprzyja naszemu dziecku.
Stworzenie spokojniejszego i bardziej skoncentrowanego na potrzebach dziecka środowiska, w którym będzie mogło się zdrowo i bezpiecznie rozwijać jest niezwykle istotne. Ale aby zachować spokój w obliczu codziennych wyzwań, należy najpierw rozpoznać, zrozumieć i zmienić własne nieświadome wzorce reagowania na stres. Cennym narzędziem w budowaniu wzajemnych relacji i redukującym stres może być trening uważności – mówi Weronika Chmielewska, certyfikowana nauczyciela uważności oraz współzałożycielka i prezeska Fundacji EduMind Uważność w Edukacji.
Praktykowanie uważności pomaga nam rozpoznać co jest źródłem stresu, zmienić naszą relację z tym trudnym doświadczeniem i bardziej świadomie poszukiwać rozwiązań takich sytuacji oraz strategii do radzenia sobie z nimi. Pomaga też szybciej wracać do równowagi, uczy skupiania uwagi na teraźniejszości, a to duży zasób w trudnej sytuacji, kiedy nasz zwodniczy mózg podsuwa najbardziej katastroficzne scenariusze. Pomaga również zredukować naszą impulsywność, która nie jest sprzymierzeńcem w stresujących sytuacjach – wyjaśnia.
Wiele problemów wynika właśnie z automatycznej reakcji na zewnętrzny bodziec - to może być ociągające się dziecko, kłócące się rodzeństwo czy wyjątkowo duży korek na trasie. Często wtedy czujemy się zagrożeni, uruchamia się system alarmowy, który oferuje mało możliwości reakcji - najczęściej atak lub ucieczkę. Więc zdarza nam się reagować tak… jakby tygrys szablozębny czaił się w naszym domu. Dopiero po jakimś czasie zdajemy sobie sprawę, że zachowaliśmy się mocno nieadekwatnie do sytuacji.
Co, gdy w domu pojawia się tygrys szablozębny?
Nasze mózgi kształtowały się w trwającym miliony lat procesie ewolucji. Wiele trudności, jakich doświadczają współcześni rodzice, wydaje się wynikać z tego, że w obliczu stresu, nasz mózg wciąż często reaguje pierwotnym odruchem, próbując pokonać wyimaginowanego tygrysa szablozębnego. Tylko, że nie uświadamiamy sobie, że zamiast wymarłego gatunku, mamy przed sobą własne dziecko, które przecież chcemy wspierać, nie atakować.
Stresu nie da się uniknąć, a dzisiejszy świat nam tego nie ułatwia. Pamiętajmy jednak, że dziecko, by móc w pełni bezpiecznie rozwijać, potrzebuje stabilnego środowiska.
Zdaniem prezeski Fundacji EduMind, nauka uważności dla dzieci jest bardzo ważna, ale to rodzice powinni zacząć trening jako pierwsi.
Rozwijajmy w naszych dzieciach samoświadomość, pomagajmy im nazywać swoje myśli i uczucia. Jednak rola obecnego rodzica i jego postawa jest kluczowa. Dzieci bardzo długo nie mają możliwości same regulować swoich stanów - ich systemy dopiero się rozwijają. Potrzebują więc “zewnętrznego regulatora”, od którego się będą tego uczyły. Początek roku szkolnego to czas, w którym to my powinniśmy wspierać nasze dzieci w budowaniu odporności na nowe wyzwania. Dlatego tak wiele zależy od rodzica w tym czasie. Uważność może być świetnym sposobem, dzięki któremu wprowadzimy korzystne zmiany, by pomóc dziecku poczuć się stabilnie i pewnie wkraczać w szkolny świat – podkreśla.
Jednym z najczęstszych wyzwań dla rodziców jest tzw. krótki lont – jedno zachowanie, odzywka dziecka potrafi uruchomić prawdziwą bombę. Na szczęście mózg lubi praktykę uważności, a ta realnie na niego wpływa, co pokazują chociażby badania prof. Kristin Neff oraz prof. Susan Bögels – mówi.
Przejście z trybu alarmowego do… radości
Wrzesień to czas, kiedy często uruchamia się nam system alarmowy. Profesor Paul Gilbert, w stworzonych przez siebie systemach regulacji przypisuje mu kolor czerwony. Według jego kwalifikacji możemy wyróżnić jeszcze dwa kolory. Niebieski to system popędowy, w którym dążymy do zaspokojenia potrzeb, chcemy osiągać - dziś nawet sport czy czas wolny ma często kolor niebieski, ponieważ wszystko robimy "wyżej, więcej, mocniej". Z jednej strony ten tryb jest nam bardzo potrzebny, ale obecnie swoją optymalizacją dotyka obszarów, gdzie powinno być więcej systemu kojenia (kolor zielony). To tryb regeneracji, nic nierobienia, nie osiągania.
Układając plan zajęć w naszych zapełnionych kalendarzach sprawdzajmy czy nie ma tam tylko niebieskiego koloru.
Każdy może wprowadzać więcej uważnej obecności do swojego życia. Można zacząć od naprawdę małych kroków np. od ćwiczenia “oddychanie po kwadracie”. Drobne praktyki sprawiają, że pomagamy naszemu systemowi przełączyć się z systemu czerwonego na zielony. Korzyści uważności jest więcej: nieangażowanie się w natrętne myśli, większa jasność i klarowność umysłu czy poczucie "uspokojenia" – wyjaśnia Weronika Chmielewska.
Jak dodaje, nieoczywistym bonusem wynikającym z praktyki uważności jest… radość.
Radość jest bardzo ważnym elementem kursu uważności. Trenujemy się w zauważaniu i zapisywaniu dobrych chwil. Wbrew pozorom mamy ich sporo każdego dnia, ale łatwiej kodujemy trudne i niebezpieczne wydarzenia. To znów kwestia pierwotnych uwarunkowań - mieliśmy być bezpieczni, nie szczęśliwi. Praktyka mindfulness pomaga więc wzmocnić tę “słabszą” część zwodniczego mózgu, który jak mawia Rick Hanson, jest jak rzep na trudne wydarzenia i teflon na dobre. Traktowanie radości jako umiejętności, którą można kultywować, a szczególnie w relacji z dzieckiem, ten trening może przynieść najszybsze i najprzyjemniejsze korzyści – zaznacza.
(Źródło: Fundacja EduMind)