Kiedy pandemia COVID-19 zmusiła nas do przeniesienia nauczania do świata online, wielu nauczycieli akademickich początkowo czuło się zagubionymi i niepewnymi. I nic dziwnego, była to sytuacja nowa i zaskakująca. Choć nie tak bardzo. Już wcześniej wiele środowisk wykorzystywało edukację online. Eksperymentalnie i nieobowiązkowa, na zasadzie spokojnego rozpoznawania możliwości. Zaskoczyła tylko skala i rozmiar w czasie pandemii.
Jak każdy miałem i ja swoje obawy i wątpliwości. Ale z czasem zrozumiałem, że to nie tylko wyzwanie, ale także szansa na rozwój i odkrycie nowych możliwości. Ten kryzys był zbyt piękny by go zmarnować na marudzenie i narzekanie. I rzeczywiście, wiele środowisk/instytucji z tego przyspieszenia na trwałe skorzystało.
Przed pandemią miałem już pewne doświadczenie z nauczaniem online dzięki projektom edukacyjnym, które realizowałem. Już wykorzystywałem np. ClickMeeting do webinariów adresowanych do szkół i nauczycieli. To doświadczenie okazało się niezwykle cenne, gdy nagle musiałem przenieść całe nauczanie do świata wirtualnego. Dzięki temu szybciej dostosowałem się do nowej rzeczywistości i miałem większą pewność siebie w prowadzeniu zajęć zdalnych. Ale i tak stres był duży i odczuwałem duży deficyt umiejętności dydaktyki online jak i znajomości narzędzi. Tym bardziej, że w czasie pandemii te narzędzia bardzo dynamicznie się rozwijały i doskonaliły. Presja konieczności szybkiego uczenia się całkiem nowych metod i sposobów wywoływała duży stres.
Poprzeczka urosła, ale łatwiej było się wdrożyć, bo nie była to terra incognita. Potem, wróciliśmy do spotkań bezpośrednich i... wielu odrzuciło jakąkolwiek komunikację online. Dlaczego? Może uraz, a może i niezrozumienie narzędzi. Pandemia została ich kompletnie nieprzygotowanymi. Stąd duży stres, czasem nawet trauma Jedni nadrabiali zaległości i szybko się uczyli, inny z przymusem stosowali minimum. Nie zgłębili uwarunkować rodzącej się dydaktyki online. Z ulgą powrócili do starych, przedonlajnowych nawyków i kolein. Ale świat się już nieodwracalnie zmienił. Mimo różnych niedogodności edukacyjna komunikacja online ujawniła wiele, wcześniej nieuświadamianych możliwości.
Pandemia ujawniła, jak różni są moi studenci. Niektórzy z nich szybko nadrobili zaległości i zyskali nowe umiejętności, podczas gdy inni mieli trudności z adaptacją. To nauczyło mnie, że każdy człowiek jest inny i warto dostosowywać metody nauczania do jego indywidualnych potrzeb. Zacząłem bardziej uważnie słuchać ich opinii i sugestii, aby lepiej zrozumieć, co im pomaga, a co utrudnia naukę. I korzystałem z edukacyjnych dyskusji i doświadczeń różnych nauczycieli i to nie tylko akademickich. Razem odkrywaliśmy nowy, wyłaniający się świat społeczny i edukacyjny. Czytałem także naukowe opracowania, oparte o szerokie badania, Bo przecież moje, indywidualne obserwacje nie muszą być trafne i uniwersalne.
Co teraz? Dlaczego dalej się uczę i trenuję z „onlajnami” i hybrydowością? Mimo, że nie ma potrzeby i zabiera mi czas? Bo po pierwsze przypominam sobie to, co ułatwiło mi zaadaptowanie się do świata online w czasie pandemii – wcześniejsze doświadczenia i spokojnie nabywane umiejętności. Przyszłość już jest, tylko nierównomiernie rozłożona. A czasem po prostu przyspiesza. Warto więc wypatrywać trendów i być choć trochę przygotowanym. I uczyć się bez przymusu czasowego lub sytuacyjnego. Nie wystarczy raz przeczytać czy gdzież zobaczyć, trzeba mieć wyrobiony nawyk i pogłębioną umiejętność. A trening czyni mistrza. Teraz uczę się w komfortowych warunkach – jak się nie uda, to nie ma porażki, bo to tylko działania dodatkowe, nadobowiązkowe. Im więcej potu na poligonie, tym potem niej krwi w boju. Nic się nie zawali, nic nie będzie stracone. Ciągle rozwijające się narzędzia, np. Teamsy, wymuszają aktualizację swoich umiejętności i rozpoznawania możliwości. Co da się zrobić i jak. Już po pandemii pojawiło się wiele nowych funkcji. Dawniej toporny i mało przyjazny program stał się bardziej efektywny i wygodny do szerokiego stosowania. To wykorzystany efekt pandemii i przetestowania wieli możliwości oraz dostrzeżenia potrzeb. A są jeszcze i inne, przydatne narzędzie. Coraz silniej uwidacznia się Gen AI. Trzeba się uczyć logiki kontaktów online. Mają on swoje różne ograniczenia, ale i niewątpliwe atuty. Trzeba zrozumieć, kiedy i dlaczego to narzędzie przynosi korzyści i poszerza możliwości, a kiedy jest przeszkodą w efektywnej edukacji. A jak zrozumieć? Najlepiej praktykując i równocześnie śledząc trendy, dyskusje i porady (mikroodkrycia) edukacyjnych zwiadowców.
Dlatego w roku 2024, w poprzednim semestrze i obecnym tworzę dla studentów zespoły na MS Teams (bo program jest dostępny dla wszystkich pracowników i wszystkich studentów) do prowadzonych przeze mnie przedmiotów. Jest to bezpieczna przestrzeń do zamieszczania materiałów dodatkowych, uzupełniających.
Nauczanie online wymaga ciągłego doskonalenia umiejętności i dostosowywania się do nowych narzędzi. Pamiętam, jak po raz pierwszy uruchamiałem Teamsy, Google Meet czy Zoom i jak trudno było mi zrozumieć wszystkie funkcje i możliwości tych platform. Ale z czasem, dzięki cierpliwości i chęci nauki (oraz gotowości na błędy), zacząłem coraz lepiej radzić sobie z tymi narzędziami. We współpracy z innymi miałem okazję praktycznie sprawdzić działanie tych narzędzi jako uczestnik i jako prelegent. To doświadczenie nauczyło mnie, że nigdy nie przestajemy się uczyć i że technologia może być wspaniałym wsparciem w nauczaniu. Może, ale nie musi. O ile się ją właściwie i do właściwego celu stosuje.
Tworzenie zespołów online dla studentów oraz wykłady hybrydowe to coś, co jest przydatne. Po pierwsze moi studenci mają dostęp do materiałów dodatkowych, czasami mogą uczestniczyć w wykładach zdalnie, a także powtarzać i uzupełniać wiedzę w dogodnym dla siebie czasie. To nie tylko zwiększa komfort nauki, ale także pozwala mi lepiej dostosować się do ich potrzeb i możliwości. Razem robimy coś więcej niż minimum. Widzę opór studentów, muszę ich przekonywać do tego, żeby zrobić coś więcej. Bo jak skończą studia, to w pracy z wielkim prawdopodobieństwem dalej będą korzystać z podobnych narzędzi do współpracy z innymi. Świat z onlajnów wcale nie zrezygnował. A więc teraz warto zainwestować w odkrycie możliwości takich platform. To dodatkowa inwestycja w siebie i zysk wyniesiony ze studiów, mimo że nie było to wpisane do programu studiów. Bo świat zmienia się szybciej niż programy nauczania.
Pamiętam, jak pierwszy raz próbowałem zsynchronizować prezentację na ekranie w sali i na platformie online. To było wyzwanie, które wymagało nie tylko wiedzy technicznej, ale także współpracy z asystentem technicznym. A skąd go wziąć? Ale z czasem, dzięki cierpliwości i chęci nauki, udało mi się znaleźć coraz lepsze rozwiązania i teraz czuję się pewniej w prowadzeniu wykładów hybrydowych. A w zasadzie dalej poszukuję optymalnego rozwiązania.
A dlaczego wykład hybrydowy? Bo czasami (nawet często) nieobecność studenta na wykładzie wynika z przyczyn obiektywnych a nie jakiegoś mitycznego lenistwa. Na przykład choroba lub małe dziecko. Nie ma studenta na wykładzie (a obecność jest usprawiedliwiona) i co, pełna strata? A gdyby mógł wysłuchać online? A nagrany wykład może odsłuchać w dowolnym czasie? Dla tych obecnych to także materiał do powtórzeń, można wrócić i odsłuchać wybrane fragmenty. Albo studenci uzupełniający przedmioty w ramach wyrównania różnic programowych (przechodzą z kierunku na kierunek). I plan nie pozwala uczestniczyć w wykładzie (bo w międzyczasie główna grupa zmieniła nieco plan zajęć by był dla nich bardziej wygodny). I co wtedy, nie pozwolić całkiem na uczestnictwo w przedmiocie? Duża strata. Albo nie zgodzić się na przeniesienie wykłady z niewygodnej pory? To wtedy ten jeden student będzie źle traktowany przez pozostałych (jako winowajca dyskomfortu). Bo przez niego musza się męczyć z niewygodnym planem. Nie da się rozwiązać tej kwadratury koła? Technologia i wykład hybrydowy przychodzą z pomocą. Tylko trzeba samemu się nauczyć. Takie trudne sytuacje są wyzwaniem, skłaniającym do uczenia się i poszukiwanie mikro-innowacyjnych rozwiązań.
Od do dawna udostępniam studentom slajdy z wykładów. Traktuję to jako formę notatki. Możliwość przypomnienia sobie treści wykładów. Lub dla nieobecnych przynajmniej jakieś przybliżenie tematyki. A jeśli zrobić wykład w formie hybrydowej i nagrać, to pozostaje notatka wideo. Może nie optymalne pod względem technicznym, ale jednak coś. Taki współczesny skrypt. Pomoc w uczeniu się. A ja mam szansę się uczyć nowej dydaktyki, nowego sposobu prowadzenia przedmiotu, przygotowania wykładów oraz tworzenia warunków do uczenia się. Nauka przez działanie i odkrywanie. Bo gdy samemu się trochę spróbuje, to łatwiej potem zrozumieć treści, które znaleźć można w podręcznikach czy książkach naukowych, dotyczących nowych metod dydaktycznych, w tym online i z wykorzystaniem generatywnej sztucznej inteligencji.
Ale jak sprawić, by przez wykład hybrydowy nie pogarszać warunków słuchania studentom obecnym na sali? To znaczy by mieli dokładnie to, co na tradycyjnym wykładzie. Zwykłe udostepnienie widoku z ekranu w trybie prezentacji w Teamsach sprostowuje, że część ekranu wypełni widok panelu. Sam ekran ze slajdami będzie mniejszy. Samemu trudno kontrolować kilka parametrów jednocześnie. W ubiegłym semestrze prosiłem w takich przypadkach o pomoc jedną ze studentek, by była internetowym asystentem (realizowałem to na kierunku pedagogicznym, gdzie były same studentki). Wpadłem na ten pomysł po kilku różnych wpadkach technicznych (np. nie uruchomiłem nagrywania wykładu). To asystent włącza i wyłącza nagrywanie wykładu (ja mam mniej do pilnowania), moderuje czat i czasem głosowo informuje o tym co na czacie. Bo ja jeszcze nie opanowałem w tamtym czasie jednoczesnego śledzenia prezentacji i czatu.
Do czego doszedłem drogą prób i błędów oraz podglądania innych wykładowców? Potrzebne jest drugie urządzenie kontrolne z podglądem tego, co widzi uczestnik na Teamsach. Teraz wykorzystuję do tego swój telefon. Wygodne rozwiązani, gdy wędruję z wykładami po różnych salach. Lżej w teczce, mniej dźwigania.
Inny problem to jak włączyć prezentację by na ekranie w sali był pełen ekran wypełniony slajdami prezentacji, ja bym miał widok prezentera i podgląd na MS Teams? Jak ustawić parametry ekranu i włączania prezentacji? Kilka razy mi się udało w pełni optymalnie, ale nie wiem jeszcze, dlaczego się udało. Czasem było z porażką i efektem zaledwie połowicznym. Ustawienia ekranu: powiel ekrany lub opcja rozszerz ekran. Prezentacja włączana z pliku lub chmury lub przez otwarte oko (ale nie przez udostępnianie ekranu laptopa). Ale jeśli otarte okno to zazwyczaj znika podgląd panelu. Dlatego przydatne jest drugie urządzenie. Zapisują sobie ustawienia i ciągle próbuję. Konsultuję się także z innymi, bo po co odkrywać Ameryką na nowo. Uczę się na błędach, swoich i cudzych. I tworzę sobie procedury spisane na karteczce. Krok po kroku, by nie zapomnieć, nie pominąć czegoś ważne.
Nauczanie online to dynamicznie rozwijająca się dziedzina, która stawia przed nami wiele wyzwań, ale także oferuje niezwykłe możliwości. Kluczem do sukcesu jest ciągłe doskonalenie umiejętności, otwartość na nowe technologie i elastyczność w dostosowywaniu się do potrzeb studentów. To proces, który wymaga nie tylko wiedzy technicznej, ale także kreatywności, empatii i zaangażowania. Wymaga odwagi w próbowaniu, otwartości na błędy i uważności w obserwowaniu świata wokół nas. Ale przede wszystkim to doświadczenie, które nauczyło mnie, że każde wyzwanie jest szansą na rozwój, a każda trudność może stać się okazją do stworzenia lepszego, bardziej efektywnego i satysfakcjonującego środowiska edukacyjnego.
Wykorzystanie wykładów hybrydowych, czyli takich, które są prowadzone jednocześnie dla słuchaczy na sali i słuchaczy przed komputerem, stwarza wiele szans dla rozwoju oferty edukacyjnej na uniwersytetach w Polsce. Brakuje nam tradycyjnych studentów ze względów demograficznych? To może pora poszerzyć krąg odbiorców dla treści edukacyjnej, płynącej z uniwersytetów? Zmienia się styl życia i pracy oraz uczenia się przez całe życie? To oferta edukacyjna uniwersytetów też powinna ten fakt uwzględniać. Nie ma jeszcze gotowych i sprawdzonych rozwiązań, bo ten nowy świat dopiero się krystalizuje. Możemy go sami odkrywać, ryzykując wysiłek i potknięcia lub czekać aż inni odkryją go za nas. A my za jakiś czas będziemy naśladowali.
Co dają nam nowe metody, w tym wykłady hybrydowe? Bo same kontakty online nie są wystarczające, kontakt bezpośredni też jest bardzo ważny.
Zwiększenie dostępności edukacji:
- Umożliwienie uczestnictwa w wykładach osobom, które z różnych powodów nie mogą być obecne fizycznie na uczelni (np. z powodu choroby, niepełnosprawności, urodzenia dziecka, odległości geograficznej, wykluczenia komunikacyjnego, bariery ekonomiczne przy wynajęciu stancji itp.).
- Ułatwienie uczestnictwa w wykładach studentom studiującym na innych kierunkach lub uczelniach, którzy chcą uzupełnić wiedzę z danego przedmiotu. Ułatwienie w ten sposób zindywidualizowania planu zajęć.
Wzbogacenie doświadczeń edukacyjnych:
- Możliwość nagrywania wykładów i udostępniania ich online, co pozwala studentom na powtarzanie i uzupełnianie wiedzy w dogodnym dla nich czasie. Wideo nagranie jest w tym momencie jeszcze jedną formą skryptu akademickiego. Można oczywiście pójść dalej i tworzyć nawet podcasty.
- Interaktywne elementy, takie jak czat czy ankiety, które mogą wzbogacić proces nauczania i ułatwić wymianę myśli między wykładowcą a studentami. Przydatne zwłaszcza dla introwertyków.
Zwiększenie zaangażowania studentów:
- Umożliwienie aktywnego uczestnictwa w wykładach osobom, które z różnych powodów nie mogą być obecne fizycznie (np. studenci z zagranicy, osoby z niepełnosprawnościami). Być może umożliwi to większe umiędzynarodowienie polskich uczelni wyższych.
- Zachęcenie do aktywnego udziału w dyskusjach i zadawania pytań, co może zwiększyć zaangażowanie studentów. Teraz próbuję włączać do wykładów prezentacje takie jak Mentimeter z opcją sesji pytań i odpowiedzi czy innych form aktywizujących większą publiczność. Na wykładzie hybrydowym jednocześnie uczestniczą osoby na sali i te przed swoimi urządzeniami ekranowymi daleko od sali wykładowej.
Optymalizacja zarządzania czasem:
- Możliwość prowadzenia wykładów w godzinach, które są wygodne dla większej liczby studentów, co może zwiększyć frekwencję. Bo to może nie wykład jest nudny tylko pora niedogodna?
- Umożliwienie uczestnictwa w wykładach osobom pracującym lub mającym inne obowiązki. Umożliwia do większą indywidualizację studiowania. Nawet i przez całe życie.
Wsparcie dla osób z niepełnosprawnościami:
- Ułatwienie dostępu do materiałów dydaktycznych i wykładów osobom z różnymi rodzajami niepełnosprawności (np. napisy, transkrypcje audio).
- Możliwość dostosowania formy wykładu do potrzeb konkretnych grup studentów.
Rozwój kompetencji cyfrowych:
- Zachęcenie studentów i wykładowców do rozwijania umiejętności cyfrowych, co może być przydatne w przyszłej karierze zawodowej. A umiejętności cyfrowe to nie to samo co konsumpcja treści cyfrowych.
- Wsparcie dla uniwersytetów w dostosowywaniu się do cyfrowej rzeczywistości i wdrażaniu nowych technologii w procesie nauczania.
Międzynarodowa współpraca i wymiana wiedzy:
- Umożliwienie uczestnictwa w wykładach studentom z zagranicy, co może wzbogacić wymianę międzynarodową i współpracę naukową. Przestrzeń fizyczna i niedogodności komunikacyjne nie muszą być już przeszkodą.
- Zachęcenie do udziału w wykładach ekspertów z zagranicy, co może wzbogacić ofertę edukacyjną uczelni.
Zwiększenie konkurencyjności uczelni:
- Wzbogacenie oferty edukacyjnej o nowoczesne formy nauczania może przyciągnąć większą liczbę studentów. I to tych studentów „innych”, do tej pory niezauważanych przez uczelnie wyższe.
- Umożliwienie uczestnictwa w wykładach online może zwiększyć zasięg uczelni i jej rozpoznawalność.
Wykorzystanie wykładów hybrydowych może znacząco przyczynić się do rozwoju oferty edukacyjnej na uniwersytetach w Polsce, zwiększając dostępność, zaangażowanie i jakość nauczania. Jednak warto pamiętać, że wdrożenie tej formy wymaga odpowiedniego przygotowania technicznego, szkoleń dla wykładowców oraz wsparcia ze strony władz uczelni. Wymaga chęci samych pracowników do okrywania i eksperymentowania.
My też w tym procesie możemy uczestniczyć, w Olsztynie, jako liderzy lub wcześni naśladowcy. Chyba, że wybierzemy ścieżkę późnych naśladowców i maruderów. Już teraz wykuwamy przyszłość UWM za lat 10 czy 20. To jak z podróżą koleją – jeśli zbytnio się ociągamy z rezerwacją biletów i przegapiamy wcześniejsze połączenia, to docieramy do miejsca docelowego dużo później. Później niż inni. Spóźnialscy na przyjęciu jedzą resztki...
Czy ciągle będzie to moje wołanie na puszczy? A nawet za samo wołanie dostanę znowu po uszach… bo zły to ptak, co gniazdo swe kala (bo przecież wszystko jest wspaniale)? W każdym razie tym głośnym pisaniem szukam sojuszników i osób podobnie myślących, tu na miejscu. W swoim środowisku. Tak, jak wołanie w lesie pozwala się odnaleźć, tak i ja liczę na dobre skutki tego pisania-wołania. Ryzuję, że znowu zostanę odebrany jako ten "zły ptak" lub maruda. Ale sprawa warta jest ponoszenia ryzyka. Dla mnie kwintesencją akademickości jest otwarta i odważna dyskusja. Jeśli milczeć, bo nie wypada, to oznaczałoby uznanie, że nie ma już uniwersytetu… że jest tylko atrapa. Skoro piszę, to znaczy, że wierzę w istniejący ciągle uniwersytet, ten Warmińsko-Mazurski.
Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com. Licencja CC-BY.