Można powiedzieć, że nasze władze oświatowe zajmują się: 1. Tym, co ma być przedmiotem nauczania, czyli – czego mamy nauczać? A więc np. podstawą programową, podręcznikami, programami nauczania. 2. Sprawdzaniem efektywności nauczania, czyli egzaminami i sprawdzianami zewnętrznymi. Ale to są dwie sprawy, że tak powiem, brzegowe...
A w środku jest to, jak będziemy efektywnie uczyć. Bo cały proces nauczania znajduje się właściwie pomiędzy punktem pierwszym i drugim...
Popatrzmy na oświatę, jak na stołek o trzech nogach:
1. Czego uczymy?
2. Jak uczymy?
3. Jak sprawdzamy?
Jeśli pominąć środkową nogę (2), to stołek się przewróci. I to bez względu na to, jak będziemy wspierać pozostałe nogi (1 i 3). Stołek bez nogi drugiej może się utrzymać w równowadze tylko przez chwilę!
Niestety, środkowa noga naszej oświaty jest w zaniku lub jest stanowczo za krótka. Zaś ona powinna być najmocniejsza. Dlaczego?
Jeśli wiemy, jak skutecznie i dobrze uczyć (noga druga), to właściwie nie jest tak ważne, czego uczymy. Uczeń otrzymuje „trening” efektywnego uczenia się, umie się uczyć i w przyszłości może sam nauczyć się potrzebnych zagadnień. W pewien sposób proces uczenia się jest ważniejszy niż to – czego nauczamy.
Dobre nauczanie oznacza, że nauczyciel sprawdza na każdym etapie (nie tylko na końcu), czego uczeń się nauczył i czy opanował materiał. Druga noga „załatwia” więc jednocześnie końcowe efekty.
Gdyby całą energię władz i osób zajmujących się oświatą skierować na to – jak uczyć, to może to by już wystarczyło? Może stołek mógłby mieć jedną solidną nogę?
Jednak temat „środkowej nogi” jest mało popularny. Sądzę, że przyczyna leży w tym, że jest po prostu bardzo trudny. Dodatkowo nie ma jednego przepisu na dobre nauczanie i niemożliwe jest wydanie żadnego przepisu w tej sprawie. Dużo łatwiej ustalić podstawę programową i zaplanować egzaminy końcowe, a potem sprawdzić, czy nauczyciele zalecenia poprawnie wykonują. A jak sprawdzić, czy potrafią skutecznie uczyć?
Myślę, że bez tej środkowej nogi oświata nie będzie prosto stała.
Popatrzmy na oświatę, jak na stołek o trzech nogach:
1. Czego uczymy?
2. Jak uczymy?
3. Jak sprawdzamy?
Jeśli pominąć środkową nogę (2), to stołek się przewróci. I to bez względu na to, jak będziemy wspierać pozostałe nogi (1 i 3). Stołek bez nogi drugiej może się utrzymać w równowadze tylko przez chwilę!
Niestety, środkowa noga naszej oświaty jest w zaniku lub jest stanowczo za krótka. Zaś ona powinna być najmocniejsza. Dlaczego?
Jeśli wiemy, jak skutecznie i dobrze uczyć (noga druga), to właściwie nie jest tak ważne, czego uczymy. Uczeń otrzymuje „trening” efektywnego uczenia się, umie się uczyć i w przyszłości może sam nauczyć się potrzebnych zagadnień. W pewien sposób proces uczenia się jest ważniejszy niż to – czego nauczamy.
Dobre nauczanie oznacza, że nauczyciel sprawdza na każdym etapie (nie tylko na końcu), czego uczeń się nauczył i czy opanował materiał. Druga noga „załatwia” więc jednocześnie końcowe efekty.
Gdyby całą energię władz i osób zajmujących się oświatą skierować na to – jak uczyć, to może to by już wystarczyło? Może stołek mógłby mieć jedną solidną nogę?
Jednak temat „środkowej nogi” jest mało popularny. Sądzę, że przyczyna leży w tym, że jest po prostu bardzo trudny. Dodatkowo nie ma jednego przepisu na dobre nauczanie i niemożliwe jest wydanie żadnego przepisu w tej sprawie. Dużo łatwiej ustalić podstawę programową i zaplanować egzaminy końcowe, a potem sprawdzić, czy nauczyciele zalecenia poprawnie wykonują. A jak sprawdzić, czy potrafią skutecznie uczyć?
Myślę, że bez tej środkowej nogi oświata nie będzie prosto stała.
Danuta Sterna jest nauczycielką, współpracuje z Centrum Edukacji Obywatelskiej, prowadzi również bloga moja oś świata.
Niniejsza wypowiedź pochodzi z publikacji: Edukacja dla rozwoju / [red. Jan Szomburg, Piotr Zbieranek]; Polskie Forum Obywatelskie - Gdańsk : Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, 2010. - (Wolność i Solidarność; nr 22)