Druga ważna debata edukacyjna podczas VI Kongresu Obywatelskiego była poświęcona edukacji nieformalnej. W polskim systemie nacisk położony jest przede wszystkim na edukację formalną, a pozaszkolne jej formy są niedoceniane – zauważyli eksperci. Rola pozarządowych organizacji edukacyjnych w szkole jest jednak znacząca, o czym mogą świadczyć setki projektów realizowanych co roku w szkołach.
Polska jest w Europie potęgą w masowej edukacji – powiedział Stanisław Drzażdżewski z Ministerstwa Edukacji Narodowej. Jak wyliczył, w Polsce mamy prawie dwa miliony studentów. Tyle samo studentów ma Francja, a w Niemczech są ich dwa miliony 400 tysięcy. Znajdujemy się w piątce europejskich krajów pod względem liczby osób z wyższym wykształceniem.
„Jednak pod względem znaczenia edukacji pozaformalnej z potęgi stajemy się pariasem. W Polsce ogromny nacisk położony jest na edukację formalną, a edukacja nieformalna pozostaje niedoceniona” – wyjaśnił przedstawiciel MEN.
Zaznaczył, że w niektórych krajach - Niemczech, Austrii czy Francji - znaczenie edukacji nieformalnej jest równoważne ze znaczeniem edukacji formalnej. Najlepiej tę politykę oddaje zdanie zawarte w Europejskich Ramach Kwalifikacji przyjętych w 2008 roku przez Parlament Europejski i Radę UE, że "na każdy poziom kwalifikacji łącznie z najwyższym, można dojść różnymi drogami (nie tylko poprzez edukację szkolną czy akademicką)".
„Przyszłość edukacji to właśnie symbioza edukacji formalnej i nieformalnej” – powiedział Drzażdżewski. Zaznaczył, że edukacja nieformalna zachodzi na różnych etapach życia, ale jej rola w Polsce jest bardzo często niedostrzegana.
Jak podkreślali dyskutujący, z czasem wiedza przekazywana uczniom w szkole staje się dla nich nudna. „Dzieci przychodząc do szkoły mają nadzieję, że dowiedzą się wielu fascynujących rzeczy. Jednak z czasem ta szkoła przestaje być przygodą” – zaznaczył dyrektor Centrum Nauki Kopernik Robert Firmhofer.
Prezes Centrum Edukacji Obywatelskiej dr Jacek Strzemieczny uważa, że edukacja nieformalna nie jest ograniczona egzaminami, czasem, określonym programem. „Prowadzenie takich form edukacji pozwala dużo ciekawiej uczyć” – przekonywał.
Jak tłumaczył, podejmując inicjatywy edukacyjne, organizacje pozarządowe nie muszą już czekać na to, aż edukację formalną zreformują odpowiednie instytucje państwowe. „Rytm pracy centralnych instytucji publicznych reformujących edukację jest zależny od procesów politycznych. To jest zabójcze dla edukacji, bo kluczowe procesy edukacyjne wymagają długiego horyzontu czasowego” - podkreślił dr Strzemieczny.
Zdaniem Drzażdżewskiego, sam „żywioł organizacji pozarządowych” jednak nie wystarczy, by skutecznie podnieść znaczenie edukacji nieformalnej. „Powinny one docenić też rolę edukacji formalnej. Swoje propozycje muszą poddać ocenie i ubiegać się o uznanie i docenienie w społeczeństwie” – mówił.
Eksperci podkreślali, że edukacja nieformalna nie jest obowiązkowa, dlatego bardzo trudno do niej przyciągnąć osoby dorosłe. „Ci, którzy dostali tytuł magistra, niemal natychmiast przestają się uczyć” – podkreślił Drzażdżewski. „Aktywność edukacyjna osób dorosłych po 25. roku życia spada zdecydowanie. Od 39. roku życia praktycznie już nie istnieje” – wtórowała mu wiceprezes Federacji Inicjatyw Oświatowych Elżbieta Tołwińska-Królikowska. „Dalej kształcą się ci, którzy mieszkają w dużych miastach, albo ci, którzy już mają wykształcenie” - dodała.
Zdaniem Tołwińskiej-Królikowskiej, człowiek uczy się poprzez doświadczenie i wtedy, kiedy widzi użyteczność zdobywanej wiedzy do rozwiązywania realnych problemów. „Zajęcia edukacyjne dla osób dorosłych muszą być więc odpowiedzią na rzeczywiste potrzeby danej osoby” – powiedziała.
Trochę dziwi „troska“ przedstawicieli MEN o edukację nieformalną w szkołach. Przez wiele lat ministerstwo wspierało inicjatywy edukacyjne organizacji pozarządowych mizernymi środkami, bez żadnej określonej strategii i celu. Gdy pojawiły się fundusze unijne dla oświaty – szybko okazało się, że w ubieganiu się o dofinansowanie MEN organizacje pozarządowe, nawet z najlepszymi projektami, mają małe szanse w konkurencji z profesjonalnymi podmiotami dopuszczonymi do udziału w konkursach. Bo nie mają choćby środków, aby opłacić osoby przygotowujące wnioski, zasięg proponowanych projektów jest nieporównywalny z tym, co mogą zrobić wydawnictwa komercyjne, instytucje publiczne, firmy szkoleniowe i consultingowe. Niestety, to że edukacja nieformalna jest mało doceniana, w dużej mierze jest zasługą ministerstwa edukacji narodowej.
I jeszcze jeden komentarz. Gdyby wszystkie organizacje w jednym roku szkolnym „umówiły się“, że nic nie robią w szkołach i dla szkół – wtedy dopiero zobaczylibyśmy pełną grozę nudy i marazmu w polskiej szkole. Bo dzięki setkom edukacyjnych organizacji pozarządowych ta edukacja w szkolnych ławkach bywa jeszcze ciekawa i angażująca.
(Źródło: PAP - Nauka w Polsce, opr. własne)