Po raz dziewiętnasty odbyła się w Berlinie jedna z największych konferencji o zasięgu globalnym związana z wykorzystaniem technologii w uczeniu się - Online Educa. Uczestniczyło w niej około 2000 osób z 91 krajów. O czym rozmawiano?
Tegoroczna konferencja miała wiodący temat "Learning Moves", czyli w wolnym tłumaczeniu: uczenie się dodaje impetu, porusza, zmienia, nadaje kierunek. Uzupełniającymi wątkami, wokół których toczyły się dyskusje były:
- kreatywność i zaangażowanie,
- globalne uczenie się,
- współczesne problemy: inteligentne rozwiązania,
- przedefiniowywanie formalnego uczenia się,
- analizy danych edukacyjnych,
- praca i uczenie się wszerz i wokół (work and „life-wide" learning).
Gdy zastanawiam się czym przede wszystkim chciałbym się podzielić na gorąco z zakończonej w piątek konferencji, to myślę, że przede wszystkim uderzył mnie wyczuwalny klimat autentycznych dyskusji i potrzeby dzielenia się z innymi swoimi przemyśleniami. Ludzie i relacje. Sam odbyłem wiele kuluarowych rozmów, w których wracaliśmy do tematów wykładów, warsztatów, sesji plenarnych.
Uczenie się. Czym jest? Jak to robić najlepiej? Jak się zmienia i w którym kierunku? W jaki sposób wykorzystywać technologię, e-learning, blended learning? To MOOC or not to MOOC? Czy Massive Online Open Courses, czy Content? Czy MOOCs przetrwają, czy to przemijająca moda? Czy i jak mierzyć skuteczność edukacji, uczenia się? Czy BIG DATA są bardziej zagrożeniem, czy błogosławieństwem, puszką Pandory czy złotym Graalem? Czy analizy danych edukacyjnych wspierają, czy mamią nauczycieli? Czy cyfrowa pedagogika to nadużycie terminu, czy potrzeba chwili? Czy przyszłość uczenia się leży w świecie cyfrowym, czy w świecie idei i myśli? A co z naszą tożsamością - cyfrowa, analogowa, jaka?
Zużyte i wyprane ze znaczenia terminy cyfrowych imigrantów i tubylców proponowano zastąpić terminami „ zwiedzających” (visitors) i „mieszkańców” (residents). Dla tych pierwszych internet to użyteczne miejsce, do którego przychodzą, by skorzystać z czegość i wrócić do domu. To jak szopa na narzędzia w ogrodzie, biorę, co mi potrzeba i wracam do siebie. Dla tych drugich internet to miejsce, jak budynek, park, miasto. Wchodzę i przebywam, zżywam się i szukam znaczeń siebie i otaczającego świata.
Debata na temat przyszłości MOOC, jako odbyła się na koniec pierwszego dnia, obfitowała w wiele komicznych i dramatycznych zwrotów akcji. Paneliści wznosili się na wyżyny elokwencji argumentowania, za i przeciw MOOCom. Dwóch atakujących i dwóch ofensywnie broniących wytaczało działa, chcąc zdyskredytować idee lub adwersaża. Kwestionowano wartość kursów online, bo nie ma informacji zwrotnej od żywego, ucieleśnionego człowieka. Zaprzeczano temu mówiąc o łzach smutku na zakończenie kursu i spotkaniach w realu. Oskarżano uniwersytety o flirtowanie z Silicon Valley i że dały się uwieść, a riposta była dostarczana na kolanach ze złożonymi rękami, gdzie Pierre Dillenbourg, jeden z panelistów, demonstrował, jak złudna wiara w nienaruszalność uniwersyteckiego modelu uczenia onsite rozpierzchnie się jak ułuda wiary w św.Mikołaja, do którego modlił się jako dziecko.
Neuronauka, psychologia edukacyjna, technologia - trzy obszary, jakie zdaniem Pearsona, powinniśmy uwzględniać projektując szkoły i uczenie się przyszłości. School of thought. Coraz więcej wiemy o mózgu. Coraz częściej i głębiej zastanawiamy się nad mechanizmami motywacji, psychologii uczenia się. Coraz bardziej wyrafinowana staje się technologia. Tylko łącząc te trzy aspekty możemy mieć nadzieję, na dostarczanie doświadczenia, które będzie zmieniało człowieka. Filmy trochę futurystyczne, ale warte obejrzenia.
Odwrócona klasa, odwrócona edukacja - dyskusje i dzielenie się, jak to się robi u nas. Akademia Khana jest inspiracją lub jest wprost wykorzystywana na niektórych uniwersytetach. Jednym z istotnych wątków, jaki przy tej okazji był poruszany to sens, jaki nauka powinna mieć dla uczniów. Nie technologia, nie internet, nie komputery ale sens jaki może być doświadczany w relacjach. Tylko pełne znaczenia relacje między ludźmi mają potencjał zmienić uczenie i szkołę XXI wieku. Dlatego też komputery nie zastąpią nauczyciela, ale zaraz potem przychodziła refleksja, że nauczyciel z komputerem napewno zastąpi tego bez.
Miałem nieodparte wrażenie pewnej paradoksalnej sytuacji. Konferencja na temat edukacji online odbywała się onsite. Najlepsze z wykładów, seminariów i warsztatów były te, gdzie prowadzący, swoją pasją, umiejętnością komunikacji, stylem przekazu, porywali słuchaczy, inspirowali. Stali przy tablicy przez 1,5 godziny tłumacząc między innymi, że mędrzec na scenie powinien ustąpić miejsca przewodnikowi. Byli w tym momencie dokładnie tym, przed czym przestrzegali. I bardzo dobrze, bo robili to świetnie, angażowali, poruszali, prowokowali. Technologia w rękach takich nauczycieli to dodatkowe świetne narzędzie. Technologia w rękach nauczycieli, którzy minęli się z powołaniem (a nauczycielem nie można być bez powołania!), to kolejne narzędzie... tortur zanudzania i demotywacji.
W kolejnym roku bardzo chętnie znów wejdę w atmosferę entuzjastów uczenia się i nauczania.
Notka o autorze: Marek Konieczniak jest pełnomocnikiem zarządu ds. innowacyjności firmy VULCAN.
Ostatnie komentarze