Gdy słyszymy zapowiedź zmiany, najpierw chcemy wiedzieć „co ?”. Teraz jednak chciałbym zwrócić uwagę na inne zagadnienie: „kto ?”. Kto inicjuje i planuje? Kto wybiera i opracowuje? Kto ogłasza i organizuje? Czy można przyjąć jako oczywistą tezę: kto ma władzę, ten zmienia (reformuje)? A co powiemy o tezie odwrotnej: kto zmienia, ten ma władzę (zwiększa ją)? A może należy zapytać także: kto może i powinien zmieniać, kto mógłby najlepiej zaprojektować zmiany, kto nadaje się do robienia zmian bardziej, a kto mniej? Kto wykonuje zmiany, kto ponosi ich ciężar, kto za nie odpowiada?
Myślę, że takie pytania warto postawić przed próbą reorganizacji w każdej organizacji: korporacji, małej firmie, wspólnocie sąsiedzkiej, a nawet w najmniejszej strukturze, jaką jest związek dwojga ludzi. Na marginesie: spójrzmy jak przebiega w rodzinach operacja „zmiana umeblowania w mieszkaniu”. Bywa bardzo różnie.
Jak to było dotychczas i jak jest teraz ze zmianami w oświacie od strony „kto ?”. Moim zdaniem, ciągle jest tak samo, czyli bez zmian. Reformy wymyśla i zarządza ten, kto ma władzę. Autorami zmian i reform oświatowych jest zawsze konsorcjum polityków i urzędników. Oni wymyślają i zarządzają, ale nie wdrażają reform, nie ponoszą ciężarów i nie odpowiadają za efekty. To wszystko spada na nauczycieli i dyrektorów szkół.
Dotychczasowa i obecnie realizowana metodologia reformowania oświaty jest skazana na porażkę. Szanowni politycy, urzędnicy i ministrowie – jeśli wydaje się wam, że potraficie „sami” zmieniać edukację, to jesteście i będziecie w błędzie. Dopóki nie zauważycie, że powtarzacie te same błędne zasady procesu dokonywania zmian, dopóty będziecie wciągać nas wszystkich w ślepą ulicę.
Zabawne i tragiczne jest to, że są nauczyciele, dyrektorzy, szkoły i organizacje, które od dawna zmieniają edukację i robią to skutecznie. Jest ich bardzo wielu i wiele, ja znam tylko drobną część: Szkoły Uczące Się (projekt Centrum Edukacji Obywatelskiej), Superbelfrzy RP, „Budzące się Szkoły”, szkoły autorskie: Łejery, Jarosława Pytlaka, [Ewy Radanowicz, Marzeny Kędry, Joanny Piasty-Siechowicz - przyp. red.] itp. Oni i wielu innych od dawna reformują edukację, są ekspertami od zmieniania i ulepszania szkoły i procesów edukacyjnych. Co ważne, to oni ponoszą odpowiedzialność za swoje pomysły i działania. Niestety, politycy, urzędnicy i MEN nie chcą ich znać, nie chcą współpracować z nimi, nie chcą wykorzystać ich doświadczeń.
Partie polityczne i urzędnicy zachowują się jak niemądry biznesmen, który nie widzi swoich najlepszych pracowników. Bo nie ufa im?, boi się ich? Chce rozwijać swoją firmę tylko samemu, czyli „po swojemu”?
Obecnie rządzące konsorcjum partyjno-urzędnicze szykuje taką samą zmianę w oświacie, jak wszystkie poprzednie: opartą na własnym widzimisię. Jest to zmiana, która nie uwzględnia wieloletnich i różnorodnych doświadczeń najwartościowszych i najbardziej zaangażowanych nauczycieli i szkół, a także wyników badań i opinii środowisk naukowych. Zatem wszystko wskazuje na to, że efekty będą takie jak przy poprzednich zmianach.
I za kilka lat będziemy zaczynać od nowa. Kto(!) wówczas zabierze się za zmienianie?
Notka o autorze: Wiesław Mariański jest byłym nauczycielem. Jak mówi, do szkoły uczęszcza od 48 lat – najpierw jako uczeń, potem jako nauczyciel, teraz jako rodzic. Prowadzi blog Głos rodzica w partnerskiej dla portalu Edunews.pl platformie blogowej Oś Świata (www.osswiata.pl).