Imperium kontratakuje...

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

W publicznej oświacie mamy do czynienia z pewnym paradoksem. Mam takie wrażenie, że od kilku(a może nawet kilkunastu) lat, ministerstwo odpowiedzialne za edukację narodową prowadzi dość agresywną grę lub wręcz walkę ze szkołami, nieustannie utrudniając na różny sposób życie dyrektorom szkół, a także przyczyniając się do obniżania autorytetu nauczycieli w społeczeństwie. Niestety ze sporymi sukcesami, co widać m.in. po rosnącej liczbie wakatów po nauczycielach odchodzących ze szkół, rosnącej popularności oświaty niepublicznej i edukacji domowej czy braku młodych nauczycieli chętnych uczyć w szkołach. Lex Czarnek wracające właśnie pod obrady Sejmu wpisuje się w ten dziwny trend walki ze szkołą. Szkoda, że znów przez jakiś czas będziemy tracić czas na jałowe spory i walkę z wiatrakami, zamiast myśleć o budowaniu ponadpartyjnego porozumienia na rzecz polskiej edukacji.

Do modelu fińskiej edukacji, na który tak często się powołujemy, zdecydowanie nam daleko. Tam punktem wyjścia jest właśnie ponadpolityczna zgoda na wyłączenie narodowej edukacji ze sporów politycznych oraz duże zaufanie do nauczycieli. Na naszym polskim poletku wygląda na to, że już jesteśmy na równi pochyłej i ciągle zsuwamy się, w dodatku ciągle nie mogąc dojść do porozumienia...

Zastanawiało mnie zawsze, dlaczego MEN/MEiN poświęca tyle energii na kreowanie sztucznych konfliktów w szkolnictwie. W zasadzie nie było od kilkunastu lat rządu, który by czegoś – przepraszam za określenie - nie spieprzył w edukacji (jak spojrzeć wstecz, to nawet jeszcze przed Anną Zalewską…). A z każdym kolejnym rządem jest coraz gorzej… Paranoja.

Myślę, że tej paranoicznej strategii wobec polskiej oświaty nadałbym obecnie taką nazwę: MEiN KAMPF. Pokuszę się o rozwinięcie tego akronimu. W zamyśle polska szkoła ma być:

  • katolicka (to zrozumiałe, inna opcja nie wchodzi przecież w grę…),
  • autorytarna (w świetle rozwiązań proponowanych przez MEiN chodzi o to, aby narzucony przez kuratora dyrektor szkoły trzymał wszystko „za mordę” i realizował bez wahania plany ministra i kuratora...),
  • mierna (tego chyba nie trzeba tłumaczyć - słabo wykształconymi łatwiej się rządzi...),
  • patriotyczna (aby umacniać gotowość do oddania zdrowia i życia za fanaberie rządzących... sprawnie i bez zbędnego myślenia),
  • feudalna (minister jako wasal, a szkoły jako wyrobnicy realizujący to, co wasal nakazuje - vide np. sześciolatki w szkole, likwidacja gimnazjów, "sHiT" i wiele, wiele innych nieprzemyślanych pomysłów). 

Obserwując od wielu lat działalność Anny Zalewskiej, Dariusza Piontkowskiego i Przemysława Czarnka, wszystko się układa mi w całość. Strategia ta jest spójna z podejmowanymi przez nich działaniami. A celem ogólnie sukcesywne eliminowanie tego, co w szkole publicznej oparte było na idei wolności, autonomii i wyboru. Jak widać ministrom marzy się nie tyle dobry system edukacji, ale karne i sprawnie zarządzane edukacyjne Imperium...

W tym nowym wspaniałym Imperium Edukacji jest oczywiście miejsce tylko na programy rządowe i kościelne, a wszelkie organizacje pozarządowe z ich ofertą są niepotrzebne, bo przecież mogą szerzyć poglądy wywrotowe lub wręcz antypolskie (co jest polskie, a co niepolskie zdefiniuje kurator…). Dlatego trzeba maksymalnie utrudnić działanie jakichkolwiek organizacji, co też MEiN proponuje w Lex Czarnek 2.0, komplikując i wydłużając zapraszanie zewnętrznych podmiotów z programami edukacyjnymi do szkół. Dość przewrotnie jest to komunikowane, że oto teraz rodzice w Radach Rodziców będą mieli znacznie większe kompetencje... Powiedzmy wprost - tak naprawdę kompetencje Rad Rodziców są zupełnie bez znaczenia w szkołach, a dodanie im prawa do opiniowania programu zajęć proponowanych przez organizacje społeczne kompletnie NIC tu nie zmienia (zwłaszcza kiedy decyzję i tak podejmie kurator, mając ostatecznie gdzieś opinię rodziców). Rodzice w szkole niewiele mogą. I łatwo można dowieść, że taka argumentacja ministerstwa to pic na wodę. W wizji edukacji Ministra Czarnka rodzice w szkole w ogóle nie są potrzebni. O wszystkim ma decydować (i za wszystko odpowiadać) posłuszny dyrektor namaszczony przez kuratora oświaty. Proste jak budowa cepa.

Warto też wytłumaczyć dlaczego MEiN akcentuje tzw. „wzmocnienie” roli rodziców w szkole poprzez Rady Rodziców, a nie przez Rady Szkół. Prawo oświatowe jako jeden z organów szkoły przewiduje składającą się z trzech "stanów" Radę Szkoły, o całkiem sporych i ważnych kompetencjach. Ale to organ niewygodny dla realizacji wyżej opisanej strategii. Może prowadzić do wzmacniania demokracji w szkole i szerszej współpracy pomiędzy rodzicami, uczniami i nauczycielami, a chodzi raczej o to, aby te grupy utrzymywać w stanie napięcia lub nawet sztucznego konfliktu. Rada Szkoły ze swoimi ustawowymi kompetencjami kłóci się zatem z wizją szkoły ministra Czarnka jako instytucji wpisanej w prostą i czytelną pionową zależność: minister -> kurator -> dyrektor = czytaj: wykonać! (jak dyrektor nie wykona nawet najgłupszego polecenia = odwołać!).

Jak wynika z propozycji zapisanych w Lex Czarnek 2.0, w tymże Imperium nie ma też specjalnie miejsca na edukację domową. Rodzice mogą decydować o edukacji dzieci… tylko tyle, na ile im państwo pozwoli. Uczniowie przecież to dobro narodowe, powinni być edukowani w szkołach publicznych zgodnie z linią władzy i pod specjalną kuratelą… Naprawdę, ten Lex Czarnek "pachnie" mi rosyjskim/sowieckim pomysłem na edukację publiczną...

Poważnych problemów w oświacie MEiN nie dostrzega. Zajmuje się tymi mniej istotnymi albo kreuje sztuczne problemy, aby je rozwiązać. Ciekaw jestem, czy w najbliższej dekadzie stać nas na edukacyjny cud nad Wisłą i wyłączenie edukacji z politycznych rozgrywek.

Na razie powodów do optymizmu nie dostrzegam. Imperium kontratakuje... Nadciąga Darth Czarnek z legionem Kuratorów. Może jednak czas na Rebelię?

 

Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym portalu o nowoczesnej edukacji Edunews.pl (2008-) i organizatorem cyklu konferencji dla nauczycieli INSPIR@CJE (2013-). Zajmuje się zawodowo edukacją od 2002, angażując się w debatę na temat modernizacji i reformy szkolnictwa (zob. np. Dobre zmiany w edukacjiJak będzie zmieniać się edukacja?). Należy do społeczności Superbelfrzy RP. 

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Kasia napisał/a komentarz do Rady nietrafione i rady pożyteczne
Dyrektora, a zwłaszcza dyrektorkę, cechuje żądza władzy. Arogancja ze strony dyrektorki w moim liceu...
Jacek Ścibor napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Moim zdaniem i Maciej Sysło i Robert Raczyński mają rację - obie wypowiedzi trafiają w sedno problem...
Gość napisał/a komentarz do Na zastępstwach
W punkt.
Ppp napisał/a komentarz do Czas na szkołę doceniania
Pytanie podstawowe: PO CO oceniać? Większość ocen, z jakimi się w życiu spotkałem, nie miało żadnego...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W żaden sposób nie negowałem potrzeby, czy wręcz obowiązku kształcenia nauczycieli. Niestety, kontyn...
Generalnie i co do zasady ok. 30% ocen jest PRZYPADKOWYCH - częściowo Pani opisała, dlaczego. Jeśli ...
Maciej Sysło napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
W odpowiedzi na sarkastyczny ton wypowiedzi Pana Roberta mam jednak propozycję. Jednym z obowiązków ...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Brak chętnych do nauczania w szkołach
Jeśli pominąć ideologiczne ozdobniki, problem z brakiem nauczycieli wynika z faktu, że wiedza przest...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie