Święto Pracy, zatem temat mam odpowiedni. Dane dotyczące bezrobocia wśród młodych ludzi w krajach UE są niepokojące. Okazuje się, że nie zawsze przyczyną braku pracy jest brak ofert. Coraz częściej absolwenci szkół średnich są bezrobotni z wyboru, a studiów nie podejmują, bo im się po prostu nie chce. Ani nie pracują, ani nie studiują – rośnie pokolenie "ani – ani".
Najbardziej niepokojące dane napływają z Hiszpanii. Młodych ludzi, którzy ani nie studiują, ani nie pracują jest coraz więcej (ang. określenie grupy "ani - ani": NEET) - według raportów OECD już ponad 15%. Podobna sytuacja dotyczy młodzieży włoskiej – tu niepracujących i niestudiujących młodych ludzi między 16 i 24 rokiem życia jest we Włoszech prawie 16%. Średnia dla krajów Unii Europejskiej to ok. 12,5% (wzrost o prawie 2% na przestrzeni ostatnich trzech lat). Jak to się przekłada na liczby? Oznacza to, że w krajach UE pokolenie „ani – ani“ liczy sobie już 16,7 miliona osób (OECD), w tym 10 milionów przestało już szukać pracy, zniechęciwszy się niepowodzeniami.
Zagrożenie wystąpienia poważnych problemów ekonomiczno-społecznych w niedalekiej przyszłości dostrzega OECD. Sekretarz Generalny organizacji, Angel Gurria, apeluje do zwiększenia nakładów na edukację ekonomiczną młodzieży szkolną i inwestowanie w młodzież, aby przeciwdziałać tworzeniu się pokolenia sfrustrowanego i zagrożonego ryzykiem marginalizacji społecznej.
Sytuacja wydaje się dość poważna. Średnia bezrobocia młodych osób w wieku 15-24 lata dla OECD wynosi obecnie ok. 18% i utrzyma się na podobnym poziomie także w 2012 r. (17%). Ale problem bezrobocia ma szerszy wymiar – dotyczy bowiem również absolwentów uczelni wyższych, którzy trafiają na rynek pracy i nie potrafią znaleźć na nim stałego zatrudnienia. Z danych OECD wynika, że co piąty młody człowiek w wieku 15-29 lat ma poważne problemy w znalezieniu pracy. 55% z tej grupy można już zaliczyć do grupy "ani – ani", zaś 45% pracuje tylko dorywczo lub na czas określony.
OECD alarmuje, że młodzi ludzie mają mniej niż 50 procent szans na znalezienie pracy w porównaniu z osobami starszymi od nich i zwraca uwagę na konieczność podjęcia odpowiednich działań przez rząd, podając jako przykład programy skierowane do młodych w Wielkiej Brytanii oraz pomoc w poszukiwaniu pierwszego zatrudnienia w Belgi.
Najpoważniejsze problemy mogą wkrótce dotyczyć hiszpańskiej młodzieży, która częściej niż rówieśnicy z krajów UE porzuca edukację - wskaźnik opuszczenia szkół jest w tym kraju jeden z najwyższych w UE - 35,6%. To ponad dwa razy więcej niż średnia w pozostałych krajach UE (15%).W Hiszpanii wskaźnik bezrobocia wśród młodych ludzi wzrósł do prawie 38% w 2009 roku. Niestety, z podobną sytuacją zaczynamy mieć do czynienia w Polsce - na koniec 2010 r. liczba bezrobotnych (uwaga, to tylko dane oficjalne, rejestrowane) w wieku do 24 lat wyniosła 428,3 tys. osób (GUS), co stanowi prawie 22% wszystkich bezrobotnych w Polsce. Gdy dodamy do tego grupę osób w wieku 25-34 lata, a zatem również absolwentów uczelni wyższych, liczba bezrobotnych młodych ludzi rośnie do blisko miliona osób. Gdy dodamy tych, którzy są bezrobotni, ale nie są zarejestrowani w urzędach pracy, liczba ta może być jeszcze wyższa.
Wydaje się, że jednym z winowajców tej sytuacji, nie tylko w Polsce, jest system oświaty, który nie przygotowuje młodzieży w odpowiedni sposób do samodzielności życiowej i swobodnego poruszania się po rynku pracy. Przewaga kształcenia encyklopedycznego, nastawienie na zdawanie bezsensownych i wydumanych testów, a nie na samodzielne myślenie, współpracę i rozwiązywanie realnych problemów, skutkują w tym, że szkoły masowo – jak fabryki – produkują przyszłych bezrobotnych. Niestety sytuacja ta może się tylko zmienić wówczas, gdy w większym stopniu szkoły średnie nastawią się na praktyczną edukację ekonomiczną i będą kształcić przedsiębiorcze postawy oraz przekazywać młodym ludziom praktyczne umiejętności, które pomogą im stanąć na nogi po tzw. „wejściu na rynek pracy“.
Zagrożenie wystąpienia poważnych problemów ekonomiczno-społecznych w niedalekiej przyszłości dostrzega OECD. Sekretarz Generalny organizacji, Angel Gurria, apeluje do zwiększenia nakładów na edukację ekonomiczną młodzieży szkolną i inwestowanie w młodzież, aby przeciwdziałać tworzeniu się pokolenia sfrustrowanego i zagrożonego ryzykiem marginalizacji społecznej.
Sytuacja wydaje się dość poważna. Średnia bezrobocia młodych osób w wieku 15-24 lata dla OECD wynosi obecnie ok. 18% i utrzyma się na podobnym poziomie także w 2012 r. (17%). Ale problem bezrobocia ma szerszy wymiar – dotyczy bowiem również absolwentów uczelni wyższych, którzy trafiają na rynek pracy i nie potrafią znaleźć na nim stałego zatrudnienia. Z danych OECD wynika, że co piąty młody człowiek w wieku 15-29 lat ma poważne problemy w znalezieniu pracy. 55% z tej grupy można już zaliczyć do grupy "ani – ani", zaś 45% pracuje tylko dorywczo lub na czas określony.
OECD alarmuje, że młodzi ludzie mają mniej niż 50 procent szans na znalezienie pracy w porównaniu z osobami starszymi od nich i zwraca uwagę na konieczność podjęcia odpowiednich działań przez rząd, podając jako przykład programy skierowane do młodych w Wielkiej Brytanii oraz pomoc w poszukiwaniu pierwszego zatrudnienia w Belgi.
Najpoważniejsze problemy mogą wkrótce dotyczyć hiszpańskiej młodzieży, która częściej niż rówieśnicy z krajów UE porzuca edukację - wskaźnik opuszczenia szkół jest w tym kraju jeden z najwyższych w UE - 35,6%. To ponad dwa razy więcej niż średnia w pozostałych krajach UE (15%).W Hiszpanii wskaźnik bezrobocia wśród młodych ludzi wzrósł do prawie 38% w 2009 roku. Niestety, z podobną sytuacją zaczynamy mieć do czynienia w Polsce - na koniec 2010 r. liczba bezrobotnych (uwaga, to tylko dane oficjalne, rejestrowane) w wieku do 24 lat wyniosła 428,3 tys. osób (GUS), co stanowi prawie 22% wszystkich bezrobotnych w Polsce. Gdy dodamy do tego grupę osób w wieku 25-34 lata, a zatem również absolwentów uczelni wyższych, liczba bezrobotnych młodych ludzi rośnie do blisko miliona osób. Gdy dodamy tych, którzy są bezrobotni, ale nie są zarejestrowani w urzędach pracy, liczba ta może być jeszcze wyższa.
Wydaje się, że jednym z winowajców tej sytuacji, nie tylko w Polsce, jest system oświaty, który nie przygotowuje młodzieży w odpowiedni sposób do samodzielności życiowej i swobodnego poruszania się po rynku pracy. Przewaga kształcenia encyklopedycznego, nastawienie na zdawanie bezsensownych i wydumanych testów, a nie na samodzielne myślenie, współpracę i rozwiązywanie realnych problemów, skutkują w tym, że szkoły masowo – jak fabryki – produkują przyszłych bezrobotnych. Niestety sytuacja ta może się tylko zmienić wówczas, gdy w większym stopniu szkoły średnie nastawią się na praktyczną edukację ekonomiczną i będą kształcić przedsiębiorcze postawy oraz przekazywać młodym ludziom praktyczne umiejętności, które pomogą im stanąć na nogi po tzw. „wejściu na rynek pracy“.
Ale póki co nasz system oświaty też jest "ani – ani". Ani dobrze nie wykształci, ani nie nauczy młodzieży radzić sobie z problemami w dorosłym życiu.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest członkiem Grupy Ekspertów ds. Edukacji Finansowej przy Komisji Europejskiej, prowadzi także międzynarodowy serwis edukatorów ekonomicznych i finansowych www.EconomicEducator.eu)