Dzisiejsza szkoła nie zajmuje się pojedynczym uczniem, ale sobą w zdobywaniu coraz wyższych miejsc w rankingach. Nie zajmuje się człowiekiem, bo nadal sporo czasu poświęca technologiom i dyskusjom o aplikacjach, programach komputerowych i nowoczesnych narzędziach. Nie zajmuje się uczniem, bo realizuje program i z tego jest rozliczana.
Powszechna edukacja zaniedbuje człowieka, który swoją siłę czerpie z ducha kultury, uniwersalnych zasad i wartości. Szkoła jednego rozmiaru - dla każdego to samo, tak samo, w tym samym czasie - jest z siebie zadowolona, a gdy próbuje jej się wskazać prawdziwe wyzwania, twierdzi, że robi to od dawna.
A przecież wystarczy przejrzeć szkolne programy oddziaływań wychowawczych, aby dostrzec wiele pustych haseł bezrefleksyjnie powielanych z ubiegłych lat. Warto prześledzić tytuły artykułów na popularnych portalach dotyczących edukacji i szkole, aby przekonać się, co tak naprawdę zajmuje dziś nauczycieli i dyrektorów. Bo albo narzekają na brak środków na nowe technologie, albo zastanawiają się, jak wykorzystać potencjał narzędzi cyfrowych w podniesieniu skuteczności uczenia się i nauczania. O technologie i ich rozwój dba biznes. Robi to znakomicie. A kto dba o człowieka, o jego rozwój? Czy tym miejscem jest szkoła, internet, publiczne media?
W dyskusji o funkcji edukacji nie pojawia się odpowiedź na najważniejsze pytanie: po co nam dziś edukacja? Priorytetem nie jest szukanie odpowiedzi: dlaczego technologia powinna być obecna w szkolnej klasie, bo to jest już oczywiste. Wymóg czasu, bo nowocześnie, bardziej skutecznie, ciekawiej i zaangażuje naszych uczniów. To właśnie jest dlaczego. Brakuje natomiast odpowiedzi po co jest ona nam potrzebna? Jak często rozmawiamy o tym w naszych pokojach nauczycielskich? Czy rzeczywiście dzięki technologii następuje automatyczna i autentyczna transformacja edukacji? W jaki sposób definiuje ona na nowo środowisko uczenia się i nauczania, określa nową funkcję i rolę nauczyciela oraz sposób funkcjonowania uczniów? W jaki sposób dzięki niej stają się bardziej refleksyjni, troszczą się o ważne sfery swojego życia? Czy podejmują się wysiłku stawania lepszymi ludźmi, świadomymi swojego systemu wartości, swojej siły, rozwijając cechy swojego charakteru?
Koncentrujemy się na aspekcie intelektualnym i fizycznym ucznia, a nie dbamy o rozwój jego sfery emocjonalnej i duchowej. Udane życie emocjonalne jest podstawą budowania relacji z innymi i równie ważne jak duchowość rozumiana jako poczucie sensu, refleksja nad własnym życiem. Duchowość to swoisty wyróżnik człowieka, którego istotą jest wzrost, rozwój i przemiana. To potężna siła dla samorealizacji, samodoskonalenia i rozwoju osobistego. Czy szkoła, czy w ogóle edukacja dba o człowieka w takim wymiarze? Czy zredukowała go jedynie do produktu usługi marketingowej, który należy przygotować do rynku pracy?
„Uzyskanie kompetencji zawodowych zmienia oczywiście życie, przynajmniej na chwilę, jego szanse, ale nie wolno do tego sprowadzić funkcji edukacji” - twierdzi prof. Lech Witkowski i apeluje: „Pora bić na alarm w jednej, szczególnie dramatycznej kwestii. Jest bowiem jeden gatunek ginący, być może bezpowrotnie, a o którym ekolodzy nie trąbią, nawet nie śnią, którego nie bronią, i któremu coraz bardziej nie umiemy pomóc, nawet nie wiemy, jak bardzo ta pomoc jest mu, a w istocie NAM potrzebna. Tym gatunkiem jest absolutnie poważnie traktowany Człowiek troszczący się o swoje stawanie się i wrastanie w kulturę jako życiodajną glebę i strawę duchową. Człowiek ginie nie pomimo, ale dzięki naszemu działaniu na jego rzecz. Edukacja w tym tragicznie partycypuje tym bardziej, im mniej jest tego świadoma. Jak edukować, by nie redukować szans i przestrzeni otwarcia na nowe życie?” (prof. Lech Witkowski, W obronie życiodajności edukacji)
Pojawienie się szkół demokratycznych, zainteresowanie pedagogiką waldorfską, ogromna popularność metody Montessori i alternatywnych programów, nowe inicjatywy typu Budząca się szkoła, pojawienie się spójnej koncepcji logodydaktyki, a także rozwój edukacji domowej dowodzi, że jest wśród nas coraz większa świadomość nieprzystającego do potrzeb człowieka modelu edukacji. Wielu nie dostrzega już wartości w tak zorganizowanej i funkcjonującej szkole. Coraz szersza jest rzesza tych, którzy nie mają już zaufania do publicznej edukacji, bo widzą, jak ginie w nich "człowiek troszczący się o swoje stawanie się i wrastanie w kulturę jako życiodajną glebę i strawę duchową". Dlatego tak wielu szuka nowych rozwiązań, które mogą edukację jednego rozmiaru zastąpić spersonalizowaną, uwzględniającą indywidualność, talent i jego naturalną potrzebę samorozwoju.
(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, ekspertem w Ośrodku Analitycznym Think Tank, twórcą innowacyjnej szkoły - Collegium Futurum w Słupsku; prowadzi autorski blog Edukacja przyszłości).