W debatach o edukacji bardzo często pojawia się wątek dotyczący upadku autorytetu nauczycieli, osłabienia ich pozycji w oczach uczniów. Za przejaw kryzysu uznawany jest rzekomy brak okazywania starszym szacunku. Niepokoje znajdują odbicie w propozycjach ustawowego wzmocnienia pozycji kadry pedagogicznej. Autorzy programu edukacyjnego Prawa i Sprawiedliwości wskazują: "Trzeba będzie przywrócić prestiż i autorytet nauczycieli. Dzisiaj niestety wielu uczniów nie ma do nich szacunku, nie traktują ich poważnie".
W utyskiwaniach na młodzież wybrzmiewa spora dawka sentymentalizmu (w stylu: "w moich czasach nauczyciela się szanowało”). To mocno iluzoryczne wyobrażenie. Sam pamiętam te stare dobre czasy. Nie ma potrzeby ich idealizować. Nie zaryzykowałbym tezy, że szacunku było wtedy rzeczywiście więcej. Prawdziwy stosunek ujawniał się w rozmowach na przerwie, w dyskusjach poza szkołą, na imprezach. Zbyt dużo było w nim lekceważenia, by poważnie traktować wspomnienia o idyllicznej przeszłości. Chyba, że szacunkiem nazwiemy niewyrażanie braku szacunku.
Naturalnie odczuwaliśmy coś w rodzaju poważania. Ale nie wynikało ono z wewnętrznej woli. Po prostu wchodziliśmy w przypisaną nam odgórnie rolę. Utrzymywaliśmy pozory. Traktowaliśmy dominację nauczyciela za stan naturalny. Tak nas zaprogramowano, takie przekonanie zaszczepiono, do takiej pozycji wdrożono. Uznawaliśmy, że nauczyciel miał prawo wymuszać pewne rzeczy, traktować z góry, czasem upokarzać - "przecież jest nauczycielem, a nauczycieli trzeba szanować".
W tzw. starych, dobrych czasach w relacji nauczyciel-uczeń było dużo więcej toksyn niż dzisiaj (których istnienia sobie nie uświadamialiśmy). Dużo więcej fałszu, udawania, sztuczności, działań na pokaz. Obecnie, mam wrażenie, uczniowie mają po prostu większe przyzwolenie na manifestowanie tego, co rzeczywiście czują i myślą.
Warto zaznaczyć jasno: szacunek nie powinien być mylony ze strachem. Bezzasadne jest utożsamianie go z posłuszeństwem. Nie polega na sztucznych uśmiechach, wyuczonych grymasach, na automatycznym kiwaniu głową na "dzień dobry". Nie przejawia się bezkrytycznym podporządkowaniem, pustą uległością, bezrefleksyjnym wykonywaniem poleceń.
Szacunek nie może być budowany wyłącznie na roli, jaką się odgrywa, na wyznaczonej zewnętrznie funkcji, na nadanej przez innych władzy. Nie powinien być wymuszany za pomocą kar i nagród. Utrzymywany poprzez represje, groźby, szantaże. Szanować kogoś można naprawdę tylko wtedy, gdy jest się wolnym, funkcjonując w relacji pozbawionej wymuszonego podporządkowania, dominacji, uzależnienia.
Istotą szacunku jest autentyczność i szczerość. Opiera się na rzeczywistym wewnętrznym przekonaniu, że człowiek, z którym się kontaktujemy jest wartościowy, na przeświadczeniu, że przebywanie w jego towarzystwie jest wzbogacające, służy naszemu rozwojowi, pogłębia nasze rozumienie samych siebie i otaczającego nas świata.
Za co zatem nauczyciel może zostać obdarzony szacunkiem? Jakie cechy na to pozwalają? Jakie postawy i zachowania temu sprzyjają?
Gdybyśmy mieli określić jakąś formułę, podać przepis, to pewnie brzmiałaby następująco: Nauczyciel, który budzi szacunek to osoba z dużym poczuciem własnej wartości. Lubiąca i ceniąca samego siebie oraz ludzi w swoim otoczeniu. Autentyczna, szczera, otwarta. Akceptująca i doceniająca. Wymagająca, ale i wyrozumiała. Traktująca młodych ludzi podmiotowo, jako towarzyszy na drodze do rozwoju. To osoba, której uczniowie ufają. Która daje im poczucie bezpieczeństwa, pewności, odczucie bycia zrozumianym.
To osoba, co do której mamy pewność, że znajduje się na właściwym miejscu. Wyposażona w odpowiednią wiedzę i doświadczenie. Świadoma tego, dokąd zmierza. Jednocześnie nieudająca wszechwiedzącej. Potrafiąca przyznać się do błędu. To osoba, przy której uczniowie nie czują się manipulowani. Która nie ogranicza ich niepowtarzalności. To osoba, na której samoczynnie się wzorują. Za którą chcą podążać.
Jeśli znasz siebie dobrze, lubisz siebie (w miarę), znasz swoje mocne strony, ale też umiesz przyznać się do porażki czy że czegoś nie potrafisz - zdobędziesz uznanie dziecka. Jeśli umiesz określić swoje granice i potrzeby, ale też szanujesz cudze - zdobędziesz uznanie dziecka. Jeśli będziesz słuchał uważnie, co do ciebie mówi, i traktował je jak partnera, ale jednocześnie weźmiesz odpowiedzialność za jakość relacji z nim - będzie cię szanować za to, kim jesteś, a nie za to, w jaki sposób potrafisz je ukarać. - Jesper Juul
Zabiegając o lepszą edukację dla naszych dzieci powinniśmy się postarać, by do szkół trafiały osoby o takich predyspozycjach i postawach. O to, by pracujący już tam nauczyciele posiadali mocne wewnętrzne poczucie własnej wartości. Trudno bowiem wymagać szacunku od innych, nie mając go wystarczająco dużo dla samego siebie.
Notka o autorze: Tomasz Tokarz - doktor nauk humanistycznych, wykładowca akademicki, trener kompetencji społecznych, coach, mediator. Koordynator merytoryczny w NAVIGO – Centrum Innowacyjnej Edukacji. Pracownik naukowo-dydaktyczny w Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu. Nauczyciel w kilku alternatywnych szkołach. Jego pasją jest pisanie o nowoczesnym obliczu edukacji i rozwoju osobistym.