Media społecznościowe, w których spędzamy coraz więcej czasu, są pewną formą wypełnienia pustki po relacjach, o które często nie jesteśmy w stanie zadbać lub które nie są możliwe w tzw. realu, np. ze względu na odległości. Poszukujemy w sieci znajomych, aby zyskać namiastkę kontaktów międzyludzkich. Jeśli poświęcimy im dość uwagi – mogą faktycznie powstać wartościowe relacje i cenna wymiana. Gorzej jeśli tylko dodajemy kolejnych, nie bardzo nawet kojarząc któż to jest.
W portalu Harvard Business Review Polska ukazał się jakiś czas temu artykuł Alexandry Samuel pt. "Im więcej znajomych mamy na LinkedIn, tym mniejsza jest jego skuteczność"[1]. Jest to ciekawa analiza tego, w jaki sposób można budować swoją sieć wspierającą rozwój zawodowy.
LinkedIn to jeden z wielu portali społecznościowych, profilowany bardziej na osoby zajmujące się swoim rozwojem zawodowym. Podobnie jak inne media (np. Facebook, Twitter, Instagram) to sieć osób, które powiązane są z nami różnymi więzami. Im mniejsza jest ta grupa, tym więcej uwagi możemy poświęcić jakości tych połączeń. Im więcej – tym trudniej nam poświęcać swój czas na wszystkich – połączeń jest po prostu za dużo. Można zatem zaryzykować pewną tezę: im więcej znajomych mamy w sieci, tym mniejsza jest jakość (skuteczność) naszej sieci.
Czy jest zatem jakaś graniczna liczba znajomych? Podobno to jest 150 - magiczna liczba sieci. To mniej więcej tyle osób, z którymi jesteśmy w stanie zachować mniej lub bardziej owocny, ale bieżący kontakt. Jeśli mówimy o sieciowaniu dla edukacji i rozwoju, a nie tylko ściganiu się, kto ma więcej znajomych na fejsbuku czy innym portalu społecznościowym, to ta liczba ma bardzo duże znaczenie. Polecam uwadze osób, którzy tworzą grupy nauczycielskie na Facebooku.
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).