Smartfon i tablet nie są już dziś nowinką techniczną. Są w pełni dojrzałą technologią. W praktycznie dzisiejszym kształcie towarzyszą nam od ponad dziesięciu lat. Są egalitarne, bo wszechdostępne. Ich uniwersalność i wielość zastosowań nie ma precedensu w historii narzędzi technologicznych, w efekcie czego w sposób zasadniczy zmieniają wiele aspektów życia ludzi: sposoby komunikowania się, pozyskiwania informacji, organizacji życia codziennego, pracy i czasu wolnego, nawet ochrony i ratowania zdrowia i życia. Oferują mnóstwo interesujących możliwości, a jednocześnie, jak każde powszechne i uniwersalne narzędzie, niosą wielorakie zagrożenia.
Każdy z wymienionych faktów każe nam wreszcie znaleźć dla nich miejsce w szkole, adekwatne dla ich znaczenia w realnym życiu naszych uczniów. My tymczasem nadal zbyt często popełniamy katastrofalny błąd: rugując mobilne urządzenia komputerowe ze szkoły porzucamy wychowawczo uczniów w zakresie obcowania z najpowszechniejszym urządzeniem komputerowym w historii cywilizacji. Aż trudno uwierzyć, jak łatwo nam przychodzi krytykowanie młodego pokolenia za złe praktyki użytkowania urządzeń, kiedy jednocześnie sami odmawiamy praktycznego nauczania jak ich użyć lepiej, mądrzej, zdrowiej, ba, kiedy wręcz nie życzymy sobie widzieć ich w rękach uczniów. W ramach tak szczupłego tekstu nie sposób pokazać wszystkich naszych zaniedbań w tej dziedzinie, dam więc tylko przykład, jak boleśnie jesteśmy systemowo nieprzygotowani do pełnienia niektórych funkcji opiekuńczo-wychowawczych.
Stosowane do dziś w szkołach zasady określające higienę korzystania z urządzeń komputerowych mają dwadzieścia lat, a zatem pochodzą z czasów, kiedy tablet i smartfon jeszcze nie istniał wcale, “urządzenie komputerowe” było ciężkim, stalowym, energożernym pudłem, obraz zaś był wyświetlany na wypukłym, szklanym ekranie lampy kineskopowej, na której wysokoenergetyczna wiązka rozpędzonych elektronów wyświetlała migotliwy obraz. Ówczesne monitory niemiłosiernie migały (na raz świecił przecież tylko jeden punkt!), jonizowały powietrze, generowały promieniowanie rentgenowskie oraz wysyłały w kierunku oczu użytkownika rozpędzone i zjonizowane cząstki kurzu. Cały zestaw był obsługiwany zabójczą dla nadgarstków myszką i zmuszał do siedzenia w stałej pozycji.
Po co piszę o tych mrocznych początkach ery PC? Bo właśnie na podstawie tych minionych technologii określono zasady, na mocy których do dzisiaj uporczywie kształtujemy nawyki uczniów, bezsensownie źle, błędnie. Otóż np. na pamiątkę od wielu lat nieobecnego promieniowania rentgenowskiego (tył kineskopu promieniował najsilniej) uporczywie w wielu szkołach sadzamy dzieci tyłem do siebie i do nauczyciela, na dodatek zwykle sam na sam z komputerem (to ostatnie zapewnia jeszcze inny przepis szkolny). Wyrządzamy tę krzywdę dzieciom z pokolenia, które niepokoi nas niewystarczającymi umiejętnościami komunikowania się twarzą w twarz i współpracy grupowej. Pracownie komputerowe (i zdecydowaną większość sal lekcyjnych) dla uczniów, którzy naszym zdaniem ”za mało się ruszają i za dużo siedzą” wciąż wyposażamy w stanowiska do pracy siedzącej. Co gorsza większość z nas nigdy nie widziała z bliska, jak bardzo inaczej dziś organizuje się takie stanowiska tam, gdzie rzeczywiście dba się o zdrowie i komfort osoby zmuszonej do pracy przed dużym ekranem. Piszę “zmuszonej do pracy z dużym ekranem”, bo tylko niektóre zawody (np. projektant, architekt, programista) rzeczywiście nadal wymagają ekranów o dużych powierzchniach.
A jak jest w szkole? Antyczne przepisy każą nam zapewnić odległość od ekranu rzędu 70 cm. Znów: były one formułowane w czasach, kiedy ekran był kineskopem o przekątnej 14-20 cali i był niebezpieczny dla zdrowia na kilka sposobów. Ten sam kąt obserwacji obrazu i wygodną widoczność podobnych szczegółów otrzymalibyśmy dziś umieszczając wysokorozdzielczy ekran 6-8-calowy w odległości dobrego widzenia (rzędu 25 cm). Przepisy milczą na ten temat, bo po prostu w urzędowym świecie przepisów dzisiejszy wysokorozdzielczy ekran tabletu świecący bezpiecznym dla zdrowia światłem, umożliwiający dowolną zmianę pozycji ciała, pracę w ruchu etc. zwyczajnie wcale się jeszcze nie narodził. Stosowne do dzisiejszej rzeczywistości technologicznej przepisy musiałyby wręcz nakazywać używanie ekranu o rozmiarach “smartfonowych” choćby dlatego, że wiemy już, iż duży monitor upośledza u dzieci rozwój widzenia przestrzennego oraz oceny odległości.
Tak oto myśląc o technologiach w oderwaniu od faktycznego stanu ich rozwoju (tu: organizując uczniom środowisko pracy z technologiami w anachroniczny sposób), nie tylko nie wykorzystujemy okazji uczenia ich dobrych nawyków, ale wręcz źle dbamy o ich zdrowie i kształtujemy cały zestaw nawyków złych z punktu widzenia dzisiejszej wiedzy, dzisiejszych realiów technologicznych oraz potrzeb rozwojowych dzisiejszej młodzieży. To tylko niektóre przykłady z jednej dziedziny - wychowania zdrowotnego. Są jednak ważkie, bo w realnym (pozaszkolnym) życiu na głowę Polaka przypada dziś ponad cztery urządzenia komputerowe i ponad cztery godziny czasu spędzanego przed ekranem. Jaki to ekran? Już aż dwie trzecie nastolatek i jedna trzecia nastolatków nie używa wcale PC poza szkołą, zaś zaledwie co dwudziesty nastolatek nie używa smartfonu.
Nie tylko Polska szkoła ma problem ze smartfonami: w tym roku w Hiszpanii oficjalnie uznano smartfon za szkolną pomoc dydaktyczną, a dla odmiany w sąsiedniej Francji zapowiedziano ustawowy zakaz użytkowania smartfonów w szkołach. W Polsce mamy wolną rękę. Korzystajmy dobrze z tej wolności.
Zapraszamy do obejrzenia mojego wystąpienia podczas INSPIR@CJI 2018:
Notka o autorze: Lechosław Hojnacki jest nauczycielem-konsultantem w RODN "WOM" w Bielsku Białej, wykładowcą, trenerem. Zajmuje się edukacyjnymi zastosowaniami technologii mobilnych i chmurowych, nowoczesnymi metodami edukacyjnymi, w tym projektu, WebQuestu, e-portfolio, ocenianiem wspierającym rozwój, metodyką zdalnego kształcenia, edukacją medialną oraz wspomaganiem rozwoju szkoły. Jest autorem licznych publikacji o tej tematyce. Członek społeczności Superbelfrzy RP i e-redakcji portalu Edunews.pl. Prowadzi niekomercyjny serwis edukacyjny Enauczanie.com.
***
Konferencja INSPIR@CJE 2018 odbyła się w Warszawie w dniach 28-29 czerwca br. Uczestniczyło w niej ok. 380 nauczycieli i edukatorów z całej Polski. W tym roku połączona była z obchodami 10 lat istnienia portalu Edunews.pl
Organizatorem konferencji były: portal Edunews.pl, Fundacja Think! oraz Think Global sp. z o.o.
Partnerem merytorycznym cyklu konferencji organizowanego od 2013 roku są nauczyciele i edukatorzy z grup Superbelfrzy RP i Superbelfrzy Mini.
Partnerem głównym INSPIR@CJI 2018 był Samsung Electronics Polska i program Mistrzowie Kodowania.
Partnerzy: Fundacja Orange, Vulcan, Katalyst Education, Nordweco, Centrum Nauki Kopernik, Warszawskie Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń.
Partnerzy medialni: Głos Nauczycielski, Cogito, Wokół Szkoły.
Wszystkim Partnerom dziękujemy serdecznie za wsparcie konferencji.