Zmienia się nie tylko klimat, lecz i środowisko społeczne. Tak jak z Alicją w Krainie Czarów trzeba nieustannie biec by być w tym samym miejscu. Dawne wzorce i wypracowane schematy okazują się nieskuteczne. I dlatego trzeba poszukiwać nowych, nieustannie odkrywać i się uczyć. Nie tylko pandemia i masowe kształcenie zdalne przyniosło spore zmiany. To była tylko kropla przeważająca szalę. Nie tylko pokolenie Z, które inaczej się uczy i inaczej funkcjonuje.
Dostrzegam potrzebę zmian w sposobie prowadzenie wykładów i całego kształcenia uniwersyteckiego. Widzieć, że coś nie działa, to jeszcze nie jest wiedzieć jak zmienić, by działało. Czuję, że coś jest nie tak, trochę błądzę w poszukiwaniach zmian i dopracowywaniu optymalnego sposobu przekazywania wiedzy. Dlatego na pierwszych zajęciach często robię anonimową ankietę odnośnie do oczekiwań studentów. Wykorzystuję program Mentimeter. Robię to od kilu lat, ale w tym roku liczniejsza grupa studentek z kierunku pedagogicznego (nauczycielskiego) mocno mnie zaskoczyła. Zaskoczyła swoimi odpowiedziami.
W grupie studentów zaocznych (niestacjonarni) odpowiedzi udzieliły 24 panie (rezultaty na grafikach zamieszczonych wyżej). Pytałem o oczekiwania względem wykładów na kierunku nauczycielskim, pedagogicznym (nauczanie przedszkolne i wczesnoszkolne). Oprócz ważnej dla mnie informacji zwrotnej (istotne, że anonimowo, więc mam nadzieję, że maksymalnie szczerze) to jeszcze jedna z form aktywizowania studentów na wykładzie by nie tylko słuchali i notowali. I by mogli wykorzystać swoje telefony komórkowe. Na zajęciach.
Jak widać, w odpowiedziach zdecydowanie najczęściej przewijała się potrzeba eksperymentów. Może dlatego, że to kierunek pedagogiczny? Może na biologii, mikrobiologii ta potrzeba bardziej zaspokajana jest na ćwiczeniach laboratoryjnych? Ale prowadzony przeze mnie przedmiot ma także ćwiczenia. Dlaczego więc studenci również na wykładach oczekują eksperymentów. Może swoim wstępem ukierunkowałem jakoś ich myślenie? I rozbudzałem oczekiwania? A może tak po prostu jest. Wszak to kierunek nauczycielski, zawodowy, może myślą o pracy i tym, co może im się szybko przydać?
Oczekiwania, żeby wiedza przekazywana była w ciekawy sposób jest czymś oczywistym i przewidywalnym. Chcą być zainteresowani i motywowani. Liczne były także wskazania na zastosowanie w praktyce, w zawodzę, żeby na wykładzie była praktyka a nie teoria, aktywna praca nad materiałem, wiedza, która się rzeczywiście przyda. Kolejne aspekty wiedzy praktycznej i przydatnej. Przyjemnie spędzony czas - całkiem rozsądne, bo niby dlaczego wykłady miałyby być stresem, mordęgą i nieprzyjemnością? Uczenie się i poznawanie świata jest przyjemne. Na dodatek jest to sygnał, że oczekują dobrej atmosfery na zajęciach. Kolejne oczekiwania to "jak zainteresować uczniów". Też mieści się w zagadnieniach bardzo praktycznych. Chcą się dowiedzieć czegoś konkretnego i do zastosowania w pracy (bo część studentów niestacjonarnych już pracuje). Oczekują ciekawostek, czyli chcą by je zainteresować tematem wykładów. Może w jakiś sposób to także oczekiwanie na wiedzę przekazywaną w małych porcjach? Chcą też poznać nowe sposoby i techniki przekazywania wiedzy z wykorzystaniem technologii. Wśród odpowiedzi pojawiło się także "poszerzenie wiedzy" - to wydawałoby się powinno być na pierwszym planie a tylko w jednej odpowiedzi się pojawiło. Tradycyjne myślenie o wykładach to właśnie poszerzanie i usystematyzowanie wiedzy. Ale może ten zakres zdobywają inaczej niż na wykładach? W końcu pojawiło się oczekiwanie, żeby na wykładach było dużo zabaw i gier. Beztroska? Raczej nie. Przygotowują się do pracy z małymi dziećmi. A zatem to będzie dla nich narzędzie pracy. I być może oczekują aktywnego uczenia się, przez różnego rodzaju aktywności a nie tylko bierne słuchanie.
W grupie studentek studiujących w trybie stacjonarnym odpowiedzi udzieliło 40 osób:
Najważniejsze z tych ankiet to oczekiwanie zajęć terenowych, eksperymentów, pracy grupowej, zaciekawienia. Zdecydowanie najwięcej (w 50% odpowiedzi) to oczekiwania doświadczeń i eksperymentów. Ewidentnie są głodni praktycznego eksperymentowania. Czyli więcej ćwiczeń i działań niż wykładów jako takich. Nawet na wykładach mniej części podającej a więcej aktywnego działania. Potem praca w grupach oraz wyjścia terenowe i poza salę. Sporo także wskazało na oczekiwania przyjemnej i luźnej astenosfery. I nacisk na praktykę.
W pojedynczych wypowiedziach pojawiły się oczekiwania, aby nie zmuszać do wypowiedzi, jak odpowiedzieć dziecku konstruktywnie, ciekawostki, dużo rysowania i kreatywności, jak ciekawie przekazać wiedzę, rozmowy na zajęciach.
Odpowiedzi studentek dziennych i zaocznych były w gruncie rzeczy podobne. Część tych postulatów zamierzałem realizować i zaplanowałem, ale i tak całość jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Próbuję modyfikować wykłady w trakcie trwania semestru. Ale potrzebne są chyba jeszcze głębsze zmiany. Tych nie da się wprowadzić z marszu. Trzeba przemyśleć, być może nawet zmienić sylabusy i programy nauczania.
Wnioski: dlaczego tradycyjne wykłady są mniej oczekiwane/pożądane? Czy dlatego, że to kierunek pedagogiczny i zbyt mało jest ćwiczeń jako takich? A może na innych kierunkach oczekiwania są podobne? A może dlatego, że dostęp do wiedzy teoretycznej jest znacznie łatwiejszy niż kiedyś: dużo książek, dostęp do bibliotek, dostęp online do książek, artkułów, wykładów nagnanych na wideo itp.? Jeśli tak, to trzeba gruntownie zmienić całą koncepcję nauczania. Może sztywny podział na wykłady i ćwiczenia jest już archaiczny, zwłaszcza, że w wielu grupach wykład i ćwiczenia realizowane są dla takiej samej, małej grupy. Do tego pewnie trzeba włączyć kształcenie hybrydowe z elementami online oraz przemyśleć materiały dodatkowe. Czyli całkowicie zmienić sytuacje dydaktyczne i środowisko edukacyjne. Z wykładowców stajemy się co raz bardziej projektantami procesu uczenia się, procesu edukacji.
Mocno zaakcentowana chęć eksperymentowania i wiedzy praktycznej to chyba ukierunkowanie na zawód - by wiedzieć jak sobie poradzić w przedszkolu i szkole. Zaskoczyło mnie oczekiwanie dyskusji na wykładach i pracy w grupach. Ewidentnie chcą działać i być aktywni. Przynajmniej w większości. Zatem trzeba stwarzać im takie możliwości. To sprzeczne z obiegową opinią o aktywności/bierności studentów na wykładach. Może nie dostrzegamy zmiany czasu, zmiany warunków i innych potrzeb? Coś się zmienia, studenci nie są tacy bierni i nieaktywni jak się czasem nam wydaje. Może ta dostrzegana bierność wynika z nieadekwatnej formy prowadzenia wykładów?
Jak zmienić wykłady by miały więcej sensu? Systematycznie trzeba odchodzić od metody podającej, czyli od czegoś, co kiedyś było podstawą i głównym nurtem. Więcej ćwiczeń w małych grupach niż wykładów dla 50-60 osób. Zważywszy na spadek liczny studentów jest to w większości wykonalne.
W dużym stopniu mam podobne odczucia co do wykładów jak ankietowani studenci. Czyli w jakimś sensie studenci potwierdzili moje intuicje. Próbuję zmieniać swoje zajęcia, ale chyba jeszcze zbyt wolno i zbyt nieśmiało. Te anonimowe wypowiedzi przekonują mnie co do kierunku niezbędnych zmian. Mobilizują do śmielszych kroków.
Trudno wyrwać mi się z rutyny. Mam poczucie, że na wykładzie powinienem przekazywać wiedzę, opowiadać, przedstawiać teorię. Wykład to wykład, co innego na ćwiczeniach i seminariach (choć mamy tendencję do uwykładawiania ćwiczeń, niestety). Musimy być bardziej projektantami niż wykładowcami, czyli projektować przestrzeń i sytuacje do uczenia się, a nie wykładać.
Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com.