Jak szybko wydać 10 milionów?

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Uprzedzam: jeśli Czytelnik jest nauczycielem i przeżywa obecnie frustrację związaną, na przykład, z rządową niemożnością rozwiązania przez władze problemu (nie)płacenia za godziny ponadwymiarowe, albo zapowiedzią na 2026 rok podwyżki ledwo nadążającej za inflacją, lektura artykułu może mu pogorszyć samopoczucie. Jak bowiem wykażę, ministerstwo świetnie opanowało inżynierię finansową, pozwalającą opłacić to, na czym mu zależy, i pożytecznych dla siebie wykonawców.

Jeśli zaś Czytelnik nie jest nauczycielem, niech poczyta, by zrozumieć, dlaczego duża grupa nauczycieli ma już dosyć ekipy ministry Nowackiej, a za jej sprawą, coraz częściej, także swojego, skądinąd najpiękniejszego zawodu świata.

W końcu września środowisko oświatowe zelektryzował komunikat MEN w sprawie ustanowienia przedsięwzięcia o nazwie Moc Relacji w Edukacji – łączymy, aby zmieniać. Do świadomości opinii publicznej przebił się wtedy jeden z jego celów: realizacja ogólnopolskiej kampanii Zawód nauczyciel. Zawód znaczący. Już samo wyznaczenie go przez ministerstwo, którego działania regularnie w rozmaity sposób uderzają w nauczycieli, wzbudziło mnóstwo gorzkich komentarzy. Powszechnie wskazywano też, że budżet przedsięwzięcia – 10 milionów złotych – to o wiele za mało, by zmienić negatywny odbiór nauczycieli w społeczeństwie, oraz przekonać młodych ludzi, że jest to zawód znaczący, warty wyboru i obiecujący perspektywę rozwoju.

Fala ekscytacji szybko przeminęła, przykryta przez kolejne problemy generowane przez MEN, i mało kto zwrócił uwagę, że owe 10 milionów było przeznaczone na realizację jeszcze siedmiu innych celów, a skierowano je w całości do Instytutu Badań Edukacyjnych. Mała to kwota w skali systemu, ale więcej niż godziwa z punktu widzenia jednej instytucji, warto więc zorientować się w jej przeznaczeniu. Najpierw jednak przyjrzyjmy się kontekstowi prawnemu tego posunięcia MEN.

***

Czy pamiętasz, Czytelniku, powiedzenie, że strzelba powieszona na ścianie w pierwszym akcie sztuki teatralnej, niechybnie wystrzeli w ostatnim? Tu poszliśmy jeszcze dalej – strzał nastąpił w połowie… innego spektaklu. Oto bowiem możliwość ustanawiania programów i przedsięwzięć przez ministra właściwego do spraw oświaty i wychowania, finansowanych z budżetu resortu, została wprowadzona do ustawy o systemie oświaty w 2021 roku, za kadencji ministra Przemysława Czarnka. Pamiętam jak dziś oburzenie ówczesnej opozycji, która wskazywała, że to rozwiązanie zapewni ministrowi możliwość opłacania przedsięwzięć zgodnych z reprezentowaną ideologią i zasilanie zwolenników swojej opcji politycznej. Tym bardziej, że rok później dodano jeszcze punkt mówiący, że w przypadku przedsięwzięcia możliwe będzie nie tylko wyznaczenie kryteriów naboru chętnych, ale również wprost wskazanie przez ministra podmiotu lub podmiotów do jego realizacji.

Minister Czarnek zdążył wdrożyć kilka projektów i przedsięwzięć. Jedno z nich, któremu potem złośliwi nadali poetyczne miano Willa plus, polegało na zasileniu różnych organizacji, w praktyce wyłącznie sympatyzujących z prawicą, w fundusze na zakup nieruchomości. Nowa władza uznała to za patologię i podjęła wysiłki, aby odzyskać choć część pieniędzy, wskazując nieprawidłowości w decyzjach o ich przyznaniu. Więcej szczęścia miał projekt Poznaj Polskę, dzięki któremu można było uzyskać finansowanie wycieczek szkolnych. Przetrwał on swojego inicjatora, a padł dopiero w 2025 roku, gdy okazało się, że nie ma pomysłu na płacenie nauczycielom za ich organizację i pracę podczas wyjazdów.

Od schyłku 2023 roku w MEN ma na afiszu nowy spektakl, którego główną autorką jest ministra Nowacka. Wszystkie siły zostały rzucone na odcinek przygotowania i wdrożenia reformy edukacji o pięknej nazwie Kompas Jutra. Postanowiono, że projektantem i wykonawcą tego przedsięwzięcia będzie Instytut Badań Edukacyjnych (IBE), pod nowym, ambitnym kierownictwem. Rada Ministrów nadała mu status Państwowego Instytutu Badawczego (PIB), przez co jego misja rozszerzyła się z badań i analiz na stałe wsparcie polityki edukacyjnej państwa. Uległy też poszerzeniu możliwości finansowania jego działalności z budżetu państwa, w tym realizowania przedsięwzięć ustanowionych przez ministra.

Zawieszona na ścianie w pierwszym akcie sztuki ministra Czarnka strzelba wypaliła w połowie spektaklu Barbary Nowackiej – 18 września 2025 roku. Tego dni ukazał się komunikat o ustanowieniu przedsięwzięcia Moc Relacji w Edukacji. Autorka przebiła poprzednika – po raz pierwszy w kilkuletniej historii projektów i przedsięwzięć MEN zamiast określenia kryteriów naboru wskazano jednego tylko wykonawcę – IBE-PIB.

Muszę w tym miejscu zauważyć, że symbioza ministerstwa z resortowym instytutem badawczym przybrała za kadencji pani Nowackiej postać kuriozalną. Oto chwali się MEN, że kwestia opracowania i wdrożenia reformy została powierzona „niezależnej instytucji badawczej”. Jak się ma owa niezależność do faktu, że IBE kierują osoby mianowane przez ministerstwo, że przedstawiciele władz, a szczególnie wiceministra Lubnauer, regularnie komunikują z wyprzedzeniem rozstrzygnięcia, które rzekomo są dopiero w trakcie rozważania, i że prominentni przedstawiciele obu stron często występują publicznie razem – to tajemnica logiki politycznej. Jej też zawdzięczamy, że chociaż projekt reformy jest jeszcze daleki od ukończenia, liczne osoby związane z IBE już otrzymały z rąk ministry Medale KEN za zasługi w jego realizacji.

Promując IBE, z góry wykluczono z udziału w pracach nad reformą inne instytucje naukowe, także dysponujące kadrą dużo bardziej kompetentną do projektowania zmian systemowych w edukacji. Głównym powodem był zapewne pośpiech, bo na przygotowania przewidziano zaledwie półtora roku, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że zadziałał również pewien mechanizm polityczny. Oto w czasach rządów PiS zapytano prominentnego przedstawiciela tej partii, dlaczego do realizacji ważnego zadania państwowego zatrudniono ludzi przypadkowych, a nie ekspertów. Padła odpowiedź, że eksperci nie byli gotowi realizować linii partii. Najwyraźniej ministra Nowacka studiowała to samo wydanie elementarza uprawiania polityki.

***

Analizując przedsięwzięcie Moc Relacji w Edukacji należy wziąć pod uwagę kwotę 10 milionów złotych oraz czas trwania, który określono na… trzy miesiące! Przyjrzyjmy się w tym kontekście celom, jakie powinien zrealizować Instytut Badań Edukacyjnych.

Przygotowanie kuratoriów oświaty do nowej roli we wdrażaniu reformy programowej”. Jakąś wizję tego działania znalazłem z wypowiedzi dr. Jędrzeja Witkowskiego, dostępnej na profilu FB „SOS dla edukacji”, w której wykłada teorię napięć pojawiających się, jego zdaniem, pomiędzy, na przykład, sprawczym dyrektorem a niesprawczym lub nieakcepującym sprawczości wizytatorem. Na tym tle rysuje wizję zobowiązania resortu edukacji do „modelowania tej sprawczości od góry”, od kuratorów, przez wizytatorów, dyrektorów do nauczycieli. Ciarki przechodzą mi po plecach na myśl o bogu ducha winnych wizytatorach, mających modelować moją sprawczość, najpewniej wykładając przepisy, na których znają się najlepiej, a wszystko to w warunkach prawnych duszących sprawczość dyrektora w zarodku. Domyślam się, że w ciągu trzech miesięcy odbędą się szkolenia kuratorów, wizytatorów, którzy poznają metody modelowania sprawczości, wykładane zapewne przez ekspertów z Centrum Edukacji Obywatelskiej, gdzie ta idea się narodziła. Zastanawia mnie tylko, co o takiej perspektywie myślą naprawdę mądrzy i zacni ludzie, pełniący obecnie funkcję kuratorów, w obliczu nawału spraw bieżących, z którymi muszą radzić sobie na co dzień.

Wypracowanie regionalnych modeli współpracy pomiędzy kuratoriami i szkołami”. Kolejne obciążenie dla kuratoriów, ale też konieczność zaprzęgnięcia do pracy jakiejś grupy dyrektorów. Jeśli mowa o „wypracowaniu”, to czasu jest o wiele za mało, ale regionalne narady w odpowiednio licznym gronie z pewnością wytworzą coś, co wystarczy potem do zaraportowania sukcesu i rozliczenia wydatków. Może w ten sposób przyoblecze się w ciało zapowiadana jeszcze w czasach opozycyjnych obecnej władzy zmiana roli kuratoriów?! A może nie, bo co prawda urzędami tymi kierują obecnie wspaniali ludzie, ale ich umocowanie prawne jest takie samo jak za ministra Czarnka.

Wyłonienie lokalnych liderek i liderów zmiany – ambasadorek i ambasadorów reformy”. Tu jestem spokojny – chętni na tę odrobinę prestiżu na pewno się znajdą, a 90 dni na ich wyłonienie, nawet z określeniem najpierw ram organizacyjnych, powinno wystarczyć. Może nawet uda się jeszcze przed Świętami zorganizować jakieś szkolenia?!

Przeprowadzenie pilotażu reformy w ok. 200 szkołach”. Szukam ogłoszeń o naborze chętnych, ale nie ma. Może oferta trafi do szkół współpracujących z CEO?! Co można przepilotować w ciągu trzech miesięcy? Niewiele. Może tydzień projektowy w całej szkole? Zapraszam do mnie, już 25 lat temu uznaliśmy, że organizacyjnie nie ma on sensu. Mogę opowiedzieć. Naprawdę chciałbym wiedzieć, co w tak krótkim czasie, poza szkoleniami, można zrobić, żeby sprawdzić, jak, na przykład, funkcjonują moduły tematyczne albo nauczanie przyrody podczas wycieczek. Będę niecierpliwie oczekiwał raportu z tego pilotażu.

Przeprowadzenie ogólnopolskiego badania sondażowego wśród rodziców”. Świetnie! Zespół ekspertów do spraw prac domowych nie może się doczekać. Chyba że będzie to badanie na temat reformy. A wtedy… Wtedy będzie można się dowiedzieć, że ogół rodziców nic o niej nie wie, poza tym, że jest edukacja zdrowotna i jedna godzina religii mniej. Albo wie tyle, że po niej polska szkoła będzie najlepsza na świecie, bo tak mówią w rolkach pani Nowacka i pan Gajderowicz. Tak czy inaczej – z tego zadania IBE wywiąże się doskonale, bo jest to coś, co jego pracownicy naprawdę umieją robić. Może tylko, asekuracyjnie, nie nazywajmy tego badaniem, a po prostu sondażem – żeby nie wyszło tak samo kompromitująco, jak nazwany badaniem sondaż dyrektorów i nauczycieli w sprawie prac domowych.

Organizacja cyklu szkoleń dla nauczycieli i dyrektorów”. Tak, tak, tak! Tego nam w tej chwili potrzeba najbardziej, żeby przygotować się do reformy. No i nie będą to (wreszcie) szkolenia płatne, tylko darmowe. Cały cykl! Nauczyciele i dyrektorzy będą na nich siedzieli za darmo, bo zmiana kursu polskiej edukacji ich rękami ma być bezkosztowa.

Uruchomienie Repozytorium Wiedzy i Narzędzi dla Reformy Edukacji (Banku Wiedzy)”. Od zera w trzy miesiące zrobić się tego nie da, ale przecież można wykorzystać Zintegrowaną Platformę Edukacyjną i inne źródła materiałów edukacyjnych, dostępne w internecie. Pod taką piękną nazwą, uzupełnione o publikacje IBE, będą świetnie prezentować się w raporcie z przedsięwzięcia. A może prace nad RWiNdRE(BW) już się toczą i zasilone finansowo ujawnią swoje efekty w grudniu? Byłby to najlepszy scenariusz i chciałbym w niego wierzyć.

O realizacji ogólnopolskiej kampanii Zawód nauczyciel. Zawód znaczący już wspomniałem. Nawet gdyby wydać na nią całe 10 milionów, propagandę łykną tylko ludzie nieznający dzisiejszych szkolnych realiów. I tylko do momentu, gdy usłyszą, ile wynosi wynagrodzenie początkującego nauczyciela.

Nie, nie wierzę w sens tego przedsięwzięcia i nie wierzyłbym nawet, gdybym był mniej sceptyczny wobec Kompasu Jutra. Proszę zwrócić uwagę, że niemal wszystkie cele będą musiały być realizowane poprzez szkolenia, ewentualnie jakieś opracowania tematyczne – jedno i drugie zlecane, i to w trybie pilnym, bez przetargów i konkursów ofert. Zyska ograniczone grono osób zaangażowanych w przygotowania do reformy, bo liderów będziemy dopiero wyłaniać. Możliwe, że zyskają też firmy szkoleniowe, które życie doskonale nauczyło, jak monetyzować wiedzę o kolejnych pomysłach ministerstwa. Tak jak uczyniła to pewna organizacja, która na trzy miesiące przed podpisaniem rozporządzenia wprowadzającego podstawę programową edukacji obywatelskiej oferowała płatne szkolenia z zakresu tego przedmiotu, dodatkowo zachwalając osobę prowadzącą, że „jak nikt inny zna intencje ministerstwa”.

Mimo wszystko wydanie kilku walizek pieniędzy będzie wymagało wciągnięcia do współpracy szerokiego grona ludzi. Uczestników regionalnych narad, chętnych do pilotażu, potencjalnych liderów zmiany itp. Na każdego może trafić. Pamiętaj więc, Czytelniku, że na stole leży 10 milionów. Nie daj się wciągnąć w działania pozorne pro bono.

***

Na zakończenie jeszcze pytanie, które bardzo mnie nurtuje. Przeglądam po raz kolejny cele przedsięwzięcia i nie potrafię w nich znaleźć odniesienia do jego nazwy Moc Relacji w Edukacji – łączymy, aby zmieniać. Może ktoś potrafi mi to wyjaśnić?!

 

Notka o autorze: Jarosław Pytlak jest dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 24 STO na Bemowie w Warszawie oraz pomysłodawcą i wydawcą kwartalnika pedagogiczno-społecznego Wokół Szkoły. Działalnością pedagogiczną zajmuje się przez całe swoje dorosłe życie. Tekst ukazał się w blogu autora.

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

fajny pomysł😀
Fizyka, chemia i biologia to są różne dziedziny nauki. Wypracowały różne metody, zestawy pojęć i "pr...
Stanisław Zbigniew Czachorowski napisał/a komentarz do Przyroda w szkole, czyli co może nas czekać w 2026 r.
Kluczem do zmiany zawsze są nauczyciele. To oni zmieniają edukację na lepsze, a nie ministerstwo. Zm...
Zlikwidujmy oceny - wydaje się to proste rozwiązanie, przemawia za nim chęć wygaszenia nadmiernej i ...
Marcin Polak napisał/a komentarz do Jak szybko wydać 10 milionów?
Sprawa wydaje się bulwersująca, aczkolwiek po części wynika z narzucenia samym sobie (jesteśmy w tym...
Małgorzata napisał/a komentarz do Kryzys wizerunkowy
,,Pręgież ?"...
Maciej M. Sysło napisał/a komentarz do Maszyna Cezara, czyli przygody z szyframi
Tu jest link do zdjęcia linijki Cezara: https://edunews.pl/images/obrazki/linijka-cezara01.jpg - roz...
Młodzi nauczyciele nie otworzyli jeszcze wszystkich drzwi w tym zbudowanym na krzemie pałacu AI. AI ...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie